Jacek Nowak kupił renault kangoo za ponad 50 tys. zł. Po kilku miesiącach dealer samochodu zażądał od niego dodatkowej opłaty – 300 zł. Mężczyzna sprzeciwił się temu roszczeniu twierdząc, że już wszystko opłacił. Sprawa trafiła do sądu, który nakazał egzekucję. Do akcji przystąpił komornik Jan Woźniak, który zajął samochód. Przejęciu auta towarzyszyło kilkudziesięcu zamaskowanych policjantów. - To były, jak ja ich nazywam, czarne brygady. On się bronił. Na własne oczy widziałam jak jeden stanął mu na klatce piersiowej i kopał go z boku – wspomina Janina Szumska, świadek wydarzeń. ---obrazek _i/KOMORNIK.wer Moniki absolut.jpg|prawo|Zlicytowany samochód--- Po bezpardonowym przejęciu samochodu, komornik ogłosił licytację i bez poinformowania Jacka Nowaka, sprzedał samochód. Mężczyzna się odwołał a sąd po rozpatrzeniu sprawy uchylił decyzję komornika. Komornik lekceważy jednak decyzję sądu. - Sąd się pomylił w tym wypadku – twierdzi Jan Woźniak, prezes Rady Komorniczej w Szczecinie. Uważa także, że interwencja kilkudziesięciu policjantów była potrzebna. (zobacz film) - Ja nie mam prawa użyć przemocy bezpośredniej. Nie mogę złapać za rękę, popchnąć – mówi. Komornik, który w międzyczasie został prezesem Rady Komorniczej, przyznał jednak, że licytując samochód nie informując o niczym Nowaka popełnił błąd. Mimo to nie poczuwa się do jego naprawy. - Przyznaję, że to moje uchybienie. Każdy w swym działaniu może popełnić pewien błąd- usprawiedliwia się Woźniak. ---obrazek _i/komonik.jpg|prawo|Prezes Rady Komorniczej w Szczecinie--- Błędy, z których rozgrzesza się komornik odczuwa do dziś nie tylko Jacek Nowak, ale także osoba, która kupiła samochód podczas unieważnionej licytacji. Okazało się, że mimo wpłacenia 20 tys. zł nie może użytkować auta, a komornik nie zamierza oddawać pieniędzy.