- Przyszedł anonim, który dotyczył nieprawidłowości w funkcjonowaniu straży miejskiej. Były do niego załączone zdjęcia – mówi Mirosław Andryskowski, prokurator rejonowy w Kwidzynie. Anonim napisali do prokuratury sami strażnicy miejscy, czyli podwładni komendanta. Zarzucają mu m.in. niechlujne przechowywanie poufnych i tajnych dokumentów służbowych - Dokumenty były porozrzucane i gniły. Były wśród nich notatki służbowe z danymi osobowymi – mówią strażnicy miejscy z Kwidzyna. Kolejna sprawa, na którą strażnicy poskarżyli się prokuratorowi, to niewłaściwe ich zdaniem anulowanie mandatów przez szefa i zmuszanie ich do poświadczania nieprawdy w dokumentach. - Często kazał nam anulować mandaty – mówią. Po kilkumiesięcznym śledztwie, prokuratura potwierdziła większość zarzutów stawianych przez podwładnych komendantowi i skierowała do sądu akt oskarżenia - Komendantowi postawiono dziewięć zarzutów. Sześć dotyczy złego postępowania z dokumentami poufnymi. Jeden dotyczy anulowania mandatów - wyjaśnia sędzia Wojciech Zelmański z Sąd Rejonowego w Kwidzynie. Mimo dziewięciu zarzutów prokuratorskich, komendant straży miejskiej w dalszym ciągu pełni swoja funkcję. Burmistrz miasta, czyli pracodawca komendanta, nie przejął się stawianymi mu zarzutami. - Nie mam prawa, aby zawiesić komendanta w czynnościach do czasu wyjaśnienia sprawy – twierdzi Andrzej Krzysztofiak, burmistrz Kwidzyna. Prokurator jest jednak innego zdania. Obrona komendanta przez burmistrza Kwidzyna wskazuje na dużą zażyłość obu panów.