Kolejna afera w polskim przemyśle mięsnym

TVN UWAGA! 135886
Dziennikarze TVN "Uwaga!" ujawniają, że duży polski zakład mięsny "VIOLA" dodawał do swoich produktów wędliny i mięso wycofywane ze sklepów. Proceder trwał od lat. Wędliny i mięso trafiały również za granicę: do Irlandii, Wielkiej Brytanii, Litwy i Niemiec.

- Cały udziec świński uwędzony, upieczony, w zeszłym tygodniu stał na magazynie. Owinęli go folią, w środku była woda, zrobił się grzyb taki biały. Umyli to, podgrzali i jest jak świeży – m.in. taką opowieść pracownika zakładu zarejestrowały ukryte kamery reporterów „Uwagi!”. Na nagraniu widać, jak zwracane ze sklepów mięso jest segregowane tak, by jak największa część odrzutów trafiła do ponownej sprzedaży. Nawet towar z bardzo krótkim terminem ważności jest przerabiany na mielonki, wędliny i kiełbasy. Proceder odbywał się na wielką skalę. – Miesięcznie sklepy zwracały nawet po kilka ton towaru – mówi informator „Uwagi!”. Nie na każdym mięsie można było jednak ponownie zarobić. Sklepy zwracały nawet ewidentnie zepsute produkty: śliskie, cuchnące. – Jeśli takie rzeczy wprowadza się na teren zakładu to one zakażają stoły, posadzki. Bakteria, chodzi tutaj o listerię, zakaża najczęściej wędliny – twierdzi nasz informator. O skandalicznych praktykach zarejestrowanych w zakładzie dziennikarze poinformowali Główny Inspektorat Weterynarii. – Ta żywność nie powinna trafiać do ludzi – mówi Jarosław Naze, Zastępca Głównego Inspektora Weterynarii. I wyjaśnia: - Zakład, który produkuje mięso, nie może przyjmować zwrotów. Skoro tak, to jakim sposobem zakład – który, jak twierdzi informator „Uwagi!”, zwroty przyjmował każdego dnia – regularnie otrzymywał dobre oceny kontrolującego go lekarza weterynarii? - Kontrole najczęściej są zapowiedziane, wszyscy wiedzą o tym dzień wcześniej – mówi informator TVN „Uwaga!”. Kilka miesięcy temu w jednym z produktów firmy wykryto groźne dla zdrowia bakterie. Przyczyną zakażenia mogło być właśnie przyjmowanie towaru pochodzącego ze zwrotów. Produkowane w zakładzie mięso i wędliny trafiały do sklepów i jednostek wojskowych. - Najbardziej bulwersuje mnie, że ten zakład znajduje się na liście tak zwanych zakładów zatwierdzonych, czyli powinien spełniać najwyższe standardy bezpieczeństwa weterynaryjnego. Zdobył wiele certyfikatów i nagród. Rocznie produkował około ośmiu tysięcy ton wędlin – mówi reporter TVN „Uwaga!”, autor materiału, Grzegorz Kuczek.

podziel się:

Pozostałe wiadomości