Żyją w strachu przed sąsiadem. „Dwa razy nas podpalił i twierdzi, że nie skończył”

TVN UWAGA! 5314751
TVN UWAGA! 349251
Trzy rodziny spod Inowrocławia żyją w strachu przed sąsiadem. – Dwa razy nas podpalił i odgraża się, że jeszcze nie skończył. Boimy się – napisali do Uwagi! sąsiedzi mężczyzny.

Mężczyzna dzieli z trzema rodzinami niewielki budynek mieszkalny w miejscowości Kłopot koło Inowrocławia. W swoim mieszkaniu nie miał prądu ani wody, według sąsiadów dogrzewał się, paląc świeczki.

W ostatnich dwóch latach mężczyzna wywołał dwa pożary. Mało brakowało, by drugi, który wybuchł o 2 w nocy, zakończył się tragedią.

- Szczekał pies i nie dawało mi to spokoju. Wstałem i poczułem swąd palonego plastiku. Jak podszedłem do drzwi, zobaczyłem ogień – opowiada Mateusz Stępiński.

- Jak mąż otworzył drzwi wejściowe, to mnie aż cofnęło. Ciepło odrzuciło mnie na meble. Jakby mąż nie złapał mnie za rękę, to sama bym nie wyszła. Nie byłabym w stanie przejść przez korytarz. Ściągnął mnie po schodach, tak, jak stałam, w laczkach – przywołuje Ewelina Stępińska.

- Widzieć ten język ognia, to nie było nic miłego, tym bardziej przechodzić przez niego z żoną w ciąży. Po wyjściu zaczął jeszcze strzelać eternit, słychać było tak jakby karabin – opowiada pan Mateusz.

Feralnej nocy małżeństwo najbardziej bało się o nienarodzone dziecko.

- Wiedziałam, że my damy sobie radę, ale z racji, że jestem już po dwóch stratach, to bardzo bałam się o córkę. Emocje zeszły mi dopiero po tym, jak ginekolog powiedział, że wszystko z nią dobrze – przyznaje pani Ewelina.

Jej sąsiadka, pani Anna, podczas pożaru usłyszała walnięcie w drzwi.

- Wyskoczyłam w koszuli i usłyszałam, jak krzyczą, że jest pożar. Wróciłam do domu, włożyłam tylko fartuch i znowu wyleciałam. Ogień był już nad dachem, jakieś dwa metry – opowiada Anna Filus.

Mężczyzna, u którego wybuchł pożar, miał tej nocy jeszcze straszyć sąsiadów.

- Odgrażał się nożem, żebyśmy zostali, bo on nie chce świadków, bo on to ugasi. Tak, jakby nie rozumiał sytuacji, co w ogóle zrobił – przywołuje pan Mateusz. I dodaje: - Paliło się tak mocno, że twarz miałem siwą, płatki uszu opalone. Żona przeszła to lepiej, bo coś mokrego zarzuciła na twarz.

Mężczyzna pozostaje na wolności

Mężczyzna, którego boją się sąsiedzi, według nich jest alkoholikiem i zajmuje się zbieraniem złomu. W przeszłości był kilkukrotnie skazany za drobne kradzieże i wymuszenia. Po pożarze wciąż jest na wolności, bez policyjnego dozoru.

- Ostatnio przyszedł w niedzielę – mówi pan Mateusz.

Inowrocławski ośrodek pomocy społecznej skierował wniosek do sądu, by mężczyzna trafił na przymusowe leczenie.

- W tym wypadku wyczerpaliśmy wszelkie możliwości prawne i wszelkie inne możliwości wsparcia mieszkańców – mówi Ewelina Pawlikowska, kierowniczka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Inowrocławiu.

- Sprawę osłabia bezczynność organów ścigania, zbyt niski wymiar kary. Rozumiem jego sąsiadów, rozumiem rozpacz i strach, bo my też nie chcielibyśmy mieszkać w budynku, który w każdej chwili może być podpalony i z którego trzeba będzie uciekać, być może z dziećmi – dodaje Pawlikowska.

Do pożaru doszło w lipcu 2021 roku. Dlaczego prokuratura nie wystąpiła o tymczasowe aresztowanie mężczyzny?

- Był aresztowany w 2019 roku – stwierdza Robert Szelągowski, prokurator rejonowy w Inowrocławiu.

Dlaczego nie zastosowano dozoru policyjnego?

- Na tamtym etapie nie było potrzeby stosowania środka zapobiegawczego wobec podejrzanego – przekonuje prokurator Szelągowski. I dodaje: - Z badania psychiatrycznego wynikało, że mężczyzna nie miał ograniczonej ani zniesionej poczytalności. A zatem były przesłanki do skierowania aktu oskarżenia.

Mieszkańcy wciąż żyją w strachu przed powrotem sąsiada.

- Jedyne, co chcemy, to żeby poszedł siedzieć za to, co zrobił. Nie wyobrażam sobie, by ktoś taki mieszkał z nami drzwi w drzwi – mówi pan Mateusz.

- Boję się. Jak jestem sama z dzieckiem, to nie włączam telewizora, ani nic. Jak szczeka pies, to pierwsze co, to patrzę przez okno, a potem patrzę przez drzwi, czy nie wszedł do środka. Gdyby feralnej nocy mąż był w pracy, to mnie i córki już by nie było – kwituje pani Ewelina.

Na początku kwietnia w Sądzie Rejonowym w Inowrocławiu ma się rozpocząć rozprawa karna, w której mężczyzna jest oskarżony o nieumyślne wywołanie pożaru i groźby karalne wobec jednej z sąsiadek.

podziel się:

Pozostałe wiadomości