Kiedyś bogaty inżynier. Dziś bezdomny ze schroniska.

TVN UWAGA! 135252
Kiedyś majętny przedsiębiorca, którego było stać niemal na wszystko. Dziś ma 76 lat i jest bezdomnym. Pan Ryszard Maj z Krakowa jeszcze kilka lat temu wiódł normalne życie, miał rodzinę, firmę i pieniądze. Ale stracił wszystko. Historia pana Ryszarda jest jednak inna. Do bezdomności nie doprowadził go hazard, uzależnienia, czy długi. Bardzo zaufał najbliższej osobie - drugiej żonie. Godził się na to, aby o wielu ważnych formalnościach dotyczących majątku decydowała ona.

Ryszard Maj ponad trzy lata temu wyprowadził się z wynajmowanego mieszkania, bo nie było go stać, by płacić rachunki. Potem nocował po parę dni u swoich kolegów. Tak przetrwał kilka miesięcy. Któregoś dnia spotkał na ulicy swojego znajomego sprzed lat, który sam był w podobnej sytuacji, kiedyś był bezdomnym. To on zaprowadził pana Ryszarda do Domu Łazarza w Krakowie. - To, co było najbardziej zdumiewające w historii Rysia, to to, że on nigdy nie miał kłopotu z uzależnieniami, które zazwyczaj doprowadzają ludzi do sytuacji, w której on się znalazł – mówi Jerzy Konieczny, Stowarzyszenie Dobroczynne Betlejem „Dom Łazarza”. - Żona mi zmarła osiem lat temu. I wszystko się w jednej chwili skończyło. Nic nie było na mnie kupowane. Ja się drugi raz ożeniłem. Ona miała trójkę dzieci i tak jakoś dziwnie wyszło, ona zmarła i okazało się, że ja nic nie mam. Było i nie ma. Już nawet nie chcę pamiętać – opowiada Ryszard Maj. Pan Ryszard kupował w przeszłości nieruchomości - miał kilka domów i mieszkań w Krakowie. Jednak wszystkie formalności u notariusza zawsze załatwiała za niego druga żona. I to ona stawała się ich jedyną właścicielką, bo nie wpisywała pana Ryszarda do ksiąg wieczystych. Część nieruchomości zostało potem sprzedanych. Kilka mieszkań żona pana Ryszarda zapisała swoim dzieciom z pierwszego małżeństwa. - To takie niemiłe uczucie. Z dużych pieniędzy zejść do zera, gdzie człowiek w zasięgu ręki miał praktycznie wszystko – mówi pan Ryszard. Już w 1964 roku pan Ryszard założył firmę remontowo- budowlaną - Rembud. W latach 70- tych dostała ona zlecenie na remont wszystkich mostów na Wiśle w Krakowie. Był to jeden z wielu intratnych kontraktów dla firmy pana Ryszarda w tamtych latach. - Najpierw remontowałem te mosty, a później sam bym się znalazł pod mostem. Takie jest życie i my go nie zmienimy. Przegrałem życie, bo najdłuższa jest starość. Człowiek powinien mieć jakąś stabilizację, a ja nie mam domu, żony, nic. Poza dzieckiem, które mam. Ale to też kontakt jest raczej luźny, bo się wstydzę tam chodzić – mówi pan Ryszard. Pan Ryszard oprócz córki ma też brata. Bliscy zaoferowali, aby u nich zamieszkał. Ale odmówił, nie chciał być dla nikogo ciężarem. Pan Ryszard nie ma oszczędności, zawsze dużo wydawał i inwestował. W 2006 r. zaczął mieć także kłopoty w firmie. W ostatnie zlecenie zainwestował wszystkie pieniądze, jakie miał i wszystko stracił. Jego firma remontowała wtedy jeden z Zakładów Opiekuńczo - Leczniczych dla osób starszych w Krakowie. - Robiliśmy dwa budynki zgodnie z wymogami Unii Europejskiej. I tam się rozłożyłem. Człowiek mnie oszukał. Na zero wyszedłem na tym przedsięwzięciu – wspomina mężczyzna. Pan Ryszard ma znacznie ma obniżoną wydolność płuc, choruje na astmę. Leczy też nadczynność tarczycy. Kilka tygodni temu został w szpitalu zakwalifikowany do zabiegu. W przyszłości wymagać będzie stałej opieki. Mężczyzna utrzymuje się ze skromnej emerytury. Pomimo trudnej sytuacji stara się w miarę normalnie żyć. Chciałby, żeby jego starość była spokojna.

podziel się:

Pozostałe wiadomości