Pierwszym pracownikiem sklepów sieci Kaufland, który zdecydował się walczyć o swoje prawa był Piotr Morawski. Przez kilka miesięcy w ubiegłym roku był kierownikiem działu w tarnobrzeskim markecie Kauflanda. Pracował od 10 do 22 godzin na dobę. Kiedy zachorował, został wezwany do pracy. Przyszedł, ale wkrótce później zażądał zapłaty za nadgodziny. Kierownictwo nie przedłużyło mu umowy o pracę. Piotr Morawski postanowił wystąpić do sądu pracy. Zrobił dokładne wyliczenia, ile firma powinna mu zapłacić. Jako dowód przedstawił też rozmowy z przełożonymi, które nagrał na magnetofon.---obrazek _i/kaufland/kauf1m.jpg|prawo|Piotr Morawski postawił na swoim--- - Zrobiłem bardzo dokładne wyliczenia, żeby nikt nie zarzucił mi, że wziąłem je z sufitu – mówi Piotr Morawski. – Wyszło, że Kaufland jest mi winny sześć tysięcy złotych. Jestem skłonny pójść na sensowną ugodę. Nie chcę sprawy ciągnąć latami. Sygnały o wykorzystywaniu pracowników Kauflanda docierały też z innych miast. UWAGA! rozmawiała z ekspedientkami z Wrocławia, którym kazano fałszować rejestry przepracowanych godzin. - Wezwano nas do pokoju pani dyrektor i powiedziano, że mamy bardzo dużą ilość nadgodzin – mówi pracownica wrocławskiego sklepu. – Musiałyśmy przepisać listę obecności, żeby była zgodna z kodeksem pracy. Setki przepracowanych za darmo nadgodzin to nie jedyne zarzuty pracowników. Personel był poniżany i zmuszany do pracy ponad siły. Dźwiganie przez kobiety ciężarów i ciągłe ubliżanie były codziennością. Długo nikt nie odważył się publicznie opowiedzieć o wyzysku. Jednak kiedy media nagłośniły sprawę przedstawioną przez odważnych pracowników, na efekty nie trzeba było długo czekać. - Po nagłośnieniu całej sprawy, inspekcja pracy wykazała tak dużo nieprawidłowości, że firma nie ma argumentów na to, że nic się nie stało – mówi Piotr Morawski. Piotr Morawski osiągnął to, co chciał. Kaufland podczas rozprawy w sądzie pracy zobowiązał się wypłacić mu sześć tysięcy złotych. Zaraz po rozprawie Morawskiego na salę sądową wszedł jego kolega Janusz Sajbot. I jemu były pracodawca zapłaci za wyliczone 442 nadgodziny. Kontrola Państwowej Inspekcji Pracy w sklepach Kauflanda wykazała, że pracowników oszukiwano już przy sporządzaniu umów – wykazano dotąd 1505 takich przypadków. Zatrudniani byli na pół etatu, a pracowali w pełnym wymiarze godzin (214 osób), często nocami (213). Jednak dla przedstawicieli firmy są to mało znaczące uchybienia. - Liczby mają to do siebie, że można je przedstawiać w różny sposób – mówi Marcin Knapek, rzecznik sieci Kaufland Polska. – Pomimo kontroli nie wykazano nadzwyczajnych uchybień. Jednak po kontroli PIP do prokuratury trafiło już kolejnych siedem zawiadomień o przestępstwach dokonywanych w sieci Kaufland. Przeczytaj także:Kaufland pod kontroląKaufland: Żadnych rozmów”Wszystkie jesteście debilkami!”Traktowani jak maszyny