Gwiazdy nad morzem

"Miło zobaczyć gwiazdy na żywo i sprawdzić, czy są ludźmi normalnymi czy też wylansowanymi". Ze słowami młodej obserwatorki Festiwalu Gwiazd każdy chyba się zgodzi. Ci, którzy od 5 do 8 lipca byli w Gdańsku, mogli to sprawdzić na ponad setce gwiazd.

Festiwal Gwiazd przeniósł się w tym roku z Międzyzdrojów do Gdańska. Swoje dłonie artyści zaczęli odbijać na gdańskim bruku. Byli wśród nich m.in. rozrywany przez kobiety Borys Szyc i fetowany przez artystów David Lynch i poszukiwana przez fotoreporterów Magdalena Cielecka, i Andrzej Chyra, i Mirosław Baka, i Karolina Gruszka, i Grzegorz Turnau, i Wiktor Zborowski, i Jacek Kawalec, i wielu, wielu innych. Ponad 100 osobistości ze świata sztuki zjechało w tym roku do Gdańska. - Bałem się, że kiedyś te dłonie się skończą i cieszę się, ze formuła festiwalu została rozszerzona – mówi Krzysztof Materna, dyrektor artystyczny 12. Festiwalu Gwiazd. – Są nie tylko aktorzy, ale reżyserzy, kompozytorzy, artyści lżejszej muzy, sztuk plastycznych. Jednak publiczność nadal najskwapliwiej wypatruje aktorów. Oczywiście, głównie tych, których gwiazdy rozbłysły niedawno i błyszczą światłem nowym. W tym roku szczególnym powodzeniem cieszył się Borys Szyc. Po jego autografy wyciągały się przede wszystkim ręce przedstawicielek płci pięknej, nierzadko zupełnie młode, bo Szyca uwielbiają nawet dzieci. - Bardzo tu przyjemnie, a poza tym pobyt tutaj to pewien rodzaj nobilitacji – powiedział Mirosław Baka. – Doskonałe towarzystwo – zawsze marzyłem, by poznać Davida Lyncha czy Andrzeja Bartkowiaka, jednego najlepszych operatorów na świecie. David Lynch, jeden z najwybitniejszych obecnie reżyserów na świecie, do Polski przyjechał nie po raz pierwszy. Wizyta w Gdańsku poprzedza premierę jego nowego filmu ”Inland Empire”, nakręconego w Polsce i z udziałem polskich aktorów, m.in. Karoliny Gruszki. Amerykański reżyser ma na ich temat dobre zdanie. - Traktują swoje umiejętności bardzo serio i mają niesamowitą zdolność bycia autentycznymi – powiedział reporterowi UWAGI! David Lynch. Umiejętność bycia autentycznymi, tyle, że w inny sposób niż reżyserzy, cenią u aktorów także paparazzi, którzy potrafią się wcisnąć wszędzie. Aktorzy nie za bardzo ich lubią, ale trudno od nich wymagać, by nie zjeżdżali się na takie imprezy, jak Festiwal Gwiazd. - Samo to, że przyjęło się zaproszenie na taką imprezę, oznacza – róbta mi zdjęcia – w majtkach i bez majtek, na basenie i poza basenem, z kobietą, z mężczyzną, z kotem, jak śpię, jem i wymiotuję – mówi Karolina Korwin Piotrowska, która nie kryje swojego dystansu do podobnych imprez. Ale na szczęście polscy aktorzy nie dawali paparazzim takich okazji. O tym, że zachowują się przyzwoicie, a nawet skromnie, zaświadczyła obsługa festiwalu. - Wydawałoby się, że to gwiazdy, a oni nie mają żadnych zachcianek, zachowują się tak, jak zwykli, szarzy ludzie – powiedziała kelnerka w jednej z gdańskich restauracji, gdzie bywały gwiazdy.

podziel się:

Pozostałe wiadomości