- Nie czuję się bezpiecznie i spokojnie – mówi Szymek. - Wyzywali nas, podkładali nogi, popychali – wspomina chłopak. To miała być zwykła wycieczka szkolna. Zorganizowana w ostatnim dniu przed zimowymi feriami, miała wprowadzić młodzież w dobry nastrój. Blisko 40 osobowa grupa gimnazjalistów ze Śremu pojechała do kina, do Poznania. Awantura zaczęła się już przed seansem. Na wycieczkę pojechało trzech nauczycieli. Każdy miał się zająć jedną grupą uczniów. Jednak grupa podzieliła się na kilka mniejszych i niektóre dzieci bez opiekunów oglądały filmy w dowolnych salach kinowych. - O tym, że nauczycielki nie było na seansie dowiedziałem się wczoraj - mówi Leszek Mańkowski, dyrektor szkoły. – Pojechała tam ze swoim dzieckiem, którego nie miała gdzie zostawić w tym dniu. No i z tym dzieckiem poszła do sąsiedniej sali oglądać bajkę. Chociaż sprawa wydarzyła się kilka miesięcy temu nie została jednak wnikliwie zbadana przez dyrektora szkoły. Fakt pozostawienia młodzieży bez opieki wyszedł na jaw dopiero na dzień przed przyjazdem naszej ekipy do Śremu. Najwyraźniej dopiero zapowiedziana przez nas wizyta spowodowała, że dyrektor i odpowiedzialna za wycieczkę nauczycielka, zainteresowali się sprawą. Być może do dziś fakt porzucenia uczniów przez opiekunkę nie wyszłoby na jaw, gdyby nie to, co wydarzyło się się potem. Gimnazjaliści obejrzeli film i bez żadnej opieki opuszczali salę kinową. Wtedy też doszło do kolejnego spotkania z bandą chuliganów. Tym razem nie skończyło się na obelgach. Matka Szymka do dziś nie może uwierzyć w to, że nikt nie zwrócił uwagi, gdy grupa chuliganów atakowała jej syna. - Dopiero po kilku dniach uświadomiłam sobie, co groziło mojemu synowi – mówi mama Szymka. Nikt z ochrony kina nie pomógł chłopakowi. Zaczepieni przez bandę chuliganów uczniowie nie uzyskali też wsparcia ze strony nauczycieli, bo tych z nimi po prostu nie było. Dyrektor szkoły jednak bagatelizuje sprawę. - Gdyby wszyscy byli w tej samej sali, na jednym seansie, to też mogło dojść do takiego incydentu - mówi Leszek Mańkowski, dyrektor szkoły. – Bo przecież nie wychodziliby z sali kinowej zwartym szykiem. Na atak chuliganów nie zwrócili uwagi również pracownicy kina, natomiast, gdy ochroniarze zobaczyli naszą kamerę, zareagowali natychmiast. Chcieliśmy porozmawiać z dyrekcją kina o zdarzeniu ze stycznia. Okazało się, że od tego czasu zmienił się właściciel kompleksu. Nie zechciał nam jednak udzielić informacji w sprawie, czy przejmując obiekt zwiększył również bezpieczeństwo. Prosto z kina wycieczka pojechała do Mc Donalda. Za nią wyruszyli chuligani. Znowu zaczęły się zaczepki. Dopiero wówczas jedna z nauczycielek próbowała kontaktować się z policją, ale gdy nie mogła się dodzwonić, zaprzestała telefonów. Dzieci do autokaru odprowadzili, więc ochroniarze z restauracji. Szymon czuł się źle. Nauczyciele uznali jednak, że nie ma powodów by zawieźć go do lekarza. Choć od zdarzenia minęło kilka miesięcy, Szymon ciągle jest pod opieką lekarzy. Musi też korzystać z pomocy psychologa. Chuliganów, którzy zaatakowali Szymka nie udało się złapać. Dyrektor szkoły nie wyciągnął żadnych konsekwencji wobec swoich pracowników. To, że dzieci zostały bez opieki, potraktował jako niedopatrzenie.