Do Archiwów Śląskich trafiają umowy podpisane z klientami Telekomunikacji Polskiej. Pracownicy firmy powinni je porównywać z danymi zawartymi w bazach TP i wykrywać błędy. Niestety, nie zawsze tak się dzieje. - Jeżeli była jakaś pomyłka w numerze klienta, ale można było go zidentyfikować po adresie, imieniu i nazwisku, to nie było problemu i wszystko szło do systemu – mówi jeden z byłych pracowników Archiwów Śląskich. Reporterzy UWAGI pokazali dyrektorowi Archiwów Śląskich dwie sfałszowane umowy. Obie zostały pozytywnie zweryfikowane przez jego pracowników. ---obrazek _i/tpsa7.jpg|prawo|Weryfikacja dopuszczała błędy--- - Nie chcę na to jednoznacznie odpowiedzieć, bo muszę zidentyfikować problem – powiedział Waldemar Nowicki, dyrektor centrum operacyjnego firmy Archiwa Śląskie. Jednocześnie zapewnił, że nie jest możliwe, by ktoś wydał nakaz nieuczciwej weryfikacji danych. Byli pracownicy są jednak odmiennego zdania. Mówią, że przełożeni wiedzieli o praktykach stosowanych przez firmę. - Na początku dokumenty z błędnymi numerami identyfikacyjnymi były odsyłane. Później były ustalenia, żeby te numery poprawiać – twierdzi były pracownik. Zebrane dowody dziennikarze przedstawili Telekomunikacji Polskiej. - Musimy to sprawdzić. Jeśli nie było weryfikacji, to jest to niezgodne z umową, jaką podpisaliśmy. Będziemy przeprowadzać kontrolę. Wyeliminuje ona przypadki, które miałyby mieć wpływ na to, że umowy mogłyby być fałszowane – mówi Piotr Kostrzewski, szef Biura Prasowego Telekomunikacji Polskiej. Zobacz także:Obietnice bez pokrycia Oświadczenie Telekomunikacji PolskiejNaciąganie klientów