Niewidomy 36-latek chciał wyremontować mieszkanie. „Fachowiec wziął 36 tys. zł i zniknął”

TVN UWAGA! 5367846
TVN UWAGA! 5367846
Pan Kazimierz jest osobą niewidomą. Generalny remont mieszkania, na który zaciągnął kredyt, miał poprawić komfort jego życia. Niestety, wykonawca, któremu powierzył zlecenie zniknął, pozostawiając niepełnosprawnego człowieka z lokalem, który nie nadaje się do mieszkania.

Wymarzone lokum

Pan Kazimierz pracuje w fundacji, zajmującej się osobami niewidomymi.

- W 2013 roku kupiłem mieszkanie, żeby w końcu mieć coś swojego, żeby to było już na stałe. Wziąłem kredyt i kupiłem lokum, w którym od razu zamieszkałem – opowiada Kazimierz Parzych.

Niewielkie mieszkanie wymagało generalnego remontu. Wciąż spłacając kredyt hipoteczny, mężczyzna wziął kolejny na remont.

- Bardzo się cieszyłem, że będzie wygoda i komfort normalnego życia – mówi mężczyzna. Przed remontem niepełnosprawny 36-latek miał pewne obawy. - Bałem się, że trafię na nierzetelnego fachowca – mówi Parzych. I dodaje: - Człowieka do remontu znalazłem przez internet. Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, sprawiał wrażenie doświadczonego fachowca – wspomina.

Umowa

Mężczyźni podpisali umowę na wykonanie remontu na początku czerwca. Prace miały trwać przez dwa miesiące. Pan Kazimierz zaplanował wymianę instalacji elektrycznej, skuwanie i położenie nowych płytek, położenie gładzi, malowanie, montaż wyposażenia łazienki wraz z hydrauliką.

36-latek zgodził się, by płacić wykonawcy 2,5 tys. zł tygodniowo. W umowie nie zaznaczono, jakie etapy prac mają być każdorazowo wykonane.

- Początkowo nie chciałem się zgodzić na tę umowę, ale uwierzyłem, że to człowiek, który zna się na fachu. Dodatkowo zaproponował mi także remont balkonu – opowiada mężczyzna.

Pan Kazimierz nie brał od wykonawcy potwierdzeń wypłaty zaliczek.

- Szliśmy razem do bankomatu, wypłacałem pieniądze i mu je wręczałem. To był mój duży błąd – uważa dziś pan Kazimierz.

- Ten pan pomagał mi także w wyborze materiałów. Był pomocny, zaproponował mi pomoc w ich transporcie. W zamian poprosił o punkty lojalnościowe z marketu, w którym robiliśmy zakupy. Łącznie to była kwota około 100 tysięcy złotych – podlicza pan Kazimierz.

36-latek twierdzi, że zapłacił wykonawcy całą kwotę z umowy, czyli w sumie 36 tysięcy złotych. Według słów pana Kazimierza, niedługo po wręczeniu całej kwoty za remont, wykonawca i jego pomocnik zabrali narzędzia i przestali się pojawiać.

- Od momentu kiedy zabrał wszystkie swoje rzeczy i zostawił klucze od mojego mieszkania w skrzynce, w ogóle nie chce ze mną rozmawiać. Nie odbiera telefonu. Próbowałem nawiązać z nim kontakt i załatwić sprawę polubownie, ale nie udało się – mówi pan Kazimierz.

„Prawdopodobnie robili remont po raz pierwszy”

Remont w mieszkaniu pana Kazimierza rozpoczął się na początku czerwca. 36-latek skontaktował się z naszą redakcją pod koniec listopada. Jak zakres wykonanych w tym czasie prac ocenia ekspert budowalny?

- Fachowcy prawdopodobnie po raz pierwszy robili remont generalny. Może wcześniej robili jakieś drobne prace, ale widać, że to mieszkanie ich przerosło – mówi Daniel Górka. I dodaje: - Cena, którą zapłacił pan Kazimierz, jest o wiele za wysoka. Część rzeczy została podzlecona, część została wykonana bardzo źle i trzeba to będzie robić na nowo.

Ponadto okazało się, że wykonawca podpisał umowę z panem Kazimierzem jako osoba fizyczna, a nie jako firma.

- Nie praktykujemy takich rozwiązań, bo potem ciężko dochodzić reklamacji – tłumaczy Daniel Górka.

Pan Kazimierz zamierza wytoczyć wykonawcy proces cywilny.

- Czuję się oszukany. Ten człowiek wykorzystał moją niepełnosprawność, żeby się dorobić. Jestem bardzo zły i nie odpuszczę tak łatwo – zapowiada 36-latek.Tu znajdziecie link do zbiórki, dzięki której niewidomy człowiek będzie miał szanse na dokończenie remontu.

podziel się:

Pozostałe wiadomości