Dziękuję Polsko!

Jan Mazoch, czeski skoczek, który w styczniu cudem uniknął śmierci na zakopiańskiej skoczni, wrócił do zdrowia. I wrócił do Polski, pierwszy raz od wypadku.

20 stycznia podczas konkursu Pucharu Świata w Zakopanem na rozbiegu stanął młody czeski skoczek Jan Mazoch. Kilka chwil po odbiciu się z progu uderzony przez podmuch wiatru, stracił równowagę i spadł na ziemię. Wypadek wyglądał strasznie. Mazoch upadł na głowę, toczył się bezwładnie po śniegu. Nieprzytomnego odwieziono go do szpitala. Wiadomości ze szpitala przez kilka dni wyczekiwały miliony Polaków. Jan Mazoch leżał w uniwersyteckiej klinice w Krakowie, lekarze ze względu na obrzęk mózgu utrzymywali go dłuższy czas w stanie śpiączki farmakologicznej. Kiedy wybudził się i zaczął wracać do zdrowia, odetchnęła cała Polska. Zainteresowaniem losem nieznanego dotąd w Polsce skoczka zdumieni byli sami Czesi. W ostatnich dniach Jan Mazoch, który wrócił do zdrowia, a nawet został ojcem, odwiedził Polskę, by podziękować za opiekę i życzliwość. - Chcę podziękować lekarzom i pielęgniarkom za to jak się mną zaopiekowali – mówi Jan Mazoch. - Chcę podziękować też fanom, którzy wysłali mi bardzo dużo maili. Człowiek, jak to czyta, to się podbudowuje i mówi sobie - nie poddam się, przeżywam coś teraz, ale wyjdę z tego i wszystko będzie OK. Na spotkanie z lekarzami Mazoch przywiózł swoją kilkumiesięczną córeczkę. Nie potrafił rozpoznać twarzy osób, którzy się nim opiekowali. Wtedy, gdy wychodził ze szpitala, z trudem dochodziło do niego to, co się stało. - Jak odjeżdżałem ze szpitala w Krakowie, to się dziwiłem, że jest tyle telewizji, tyle ludzi – wspomina Mazoch. - Dlaczego oni tu są? Czego chcą? Czego potrzebują? W ogóle nie wiedziałem, co się stało. Potem pojechał do jednego z krakowskich hipermarketów, by spotkać się z polskimi fanami, których ma już całkiem sporo. - Życzę mu, żeby znów startował i walczył z Adamem Małyszem – powiedział jeden z nich. Na koniec wizyta na Wielkiej Krokwi w Zakopanem, gdzie siedem miesięcy wcześniej doszło do upadku. Odbywały się tam akurat zawody letniego Pucharu Świata. Mazoch został przywitany owacją, jakby je wygrał. - Na pewno cieszy mnie bardzo to, że mnie ludzie pamiętają, że wiedzą, kto to jest Mazoch – mówi skoczek. - Jest w tym jednak haczyk - że to dzięki temu upadkowi ze stycznia i to bym chciał zmienić. Aby to nie było tylko dzięki upadkowi, ale by doszły do tego wyniki sportowe. I by ludzie mnie podziwiali właśnie za te wyniki. Jan Mazoch niedawno na nowo rozpoczął treningi.

podziel się:

Pozostałe wiadomości