Siedmioletni Bartek z Zakopanego pięć lat temu stracił oboje rodziców. Zaopiekowała się nim prababcia. Kocha Bartka, ale wie, że nie będzie mogła się nim długo zajmować. Postanowiła znaleźć dla chłopca rodzinę adopcyjną.---obrazek _i/bartek/ADOPCJE002.jpg|prawo|Bartkiem opiekuje się prababcia--- - Najpierw przyjechało małżeństwo z Krakowa, ale nie przypadli Bartkowi do gustu – mówi Natalia Zagórska, prababcia Bartka. – Kiedy poznał państwa Stadników, od razu było widać, że się sobie spodobali. Kiedy na krótko zamieszkali u nas, Bartuś powiedział: ”Przepraszam cię babciu, ale idę spać do mamy”. Bożena i Władysław Stadnik od kilkunastu lat pracują w Kanadzie. Nie zrzekli się polskiego obywatelstwa, planują powrót do kraju. Za zgodą prababci Bartka podczas swojego pobytu w Polsce zaczęli zabierać chłopca do swojego domu w Nowej Rudzie. Władysław Kijak wrócił do Kanady, Bożena została z chłopcem.---obrazek _i/bartek/ADOPCJE003.jpg|prawo|Państwo Stadnikowie--- - Zanim podjęliśmy decyzję, poszłam do psychologa sądowego w Zakopanem i spytałam, czy możemy nawiązywać bliższy kontakt z Bartkiem – mówi Bożena Stadnik. – Powiedział, że jak najbardziej. Byłam spokojna o to, że w końcu Bartek będzie z nami. Jednak Sąd Okręgowy w Nowym Sączu nie zgodził się na adopcję. Powód: rodzice adopcyjni nie mieszkają w Polsce. Państwo Stadnikowie zaczęli starać się o adopcję zagraniczną. Przepisy mówią, że w razie takiej adopcji, rodzice nie mogą wybrać sobie dziecka. Dzieci, których dane są w banku adopcyjnym, trafiają do pierwszej, czekającej w kolejce rodziny. Oznacza to, że Bartek nie znalazłby się w rodzinie Stadników. Bożena Stadnik zwróciła się do Ministerstwa Polityki Społecznej.---obrazek _i/bartek/ADOPCJE007.jpg|prawo|Bartek często rozmawia z tatą--- - Ponieważ są to obywatele polscy i mają stałe miejsce zameldowania w Polsce, naszym zdaniem można przeprowadzić adopcję krajową – mówi Wiktoria Biedermann z Ministerstwa Polityki Społecznej. – Podstawową zasadą we wszystkich decyzjach dotyczących dziecka, powinno być jego dobro. Jeśli w tym wypadku zaistniał silny związek emocjonalny, sąd powinien wziąć to pod uwagę. Gdyby państwo Stadnik nie przyznali się w sądzie, że pracują w Kanadzie, prawdopodobnie nie mieliby żadnego problemu z adopcją. Chcieli sprawę przeprowadzić uczciwie. Sąd nie zgadza się z opinią ministerstwa. - W ocenie sądu zgoda na adopcję byłaby naruszeniem prawa i w konsekwencji stałaby w sprzeczności z dobrem dziecka – mówi Bogdan Kijak, rzecznik Sądu Okręgowego w Nowym Sączu. – Sąd weźmie jednak pod uwagę wszystkie szczegóły sytuacji dziecka.---obrazek _i/bartek/ADOPCJE006.jpg|prawo|Bartek czeka na nowy dom--- Bożena Stadnik nie może się doczekać chwili, gdy będzie mogła zabrać Bartka do Kanady. - To nie jest przedmiot, który może czekać – to jest dziecko – mówi. Przeczytaj także:Będą mieli domKto je pokocha?Czyje dobro poświęcić?Rodzina zastępczaDramat adoptowanych sióstr ---strona---