36-letni mężczyzna nagle się przewrócił. Natychmiast zadzwoniono do pogotowia z Olsztynka. Dyspozytorka odmówiła jednak pomocy twierdząc, że nie jest to jej rejon. Wezwała karetkę z Ostródy, która aby dojechać do pacjenta musiała pokonać 40 km. Z Olsztynka do Mielna jest natomiast zaledwie 13 km. Pogotowie z Ostródy przyjechało zbyt późno. Mimo reanimacji, mężczyzna zmarł. Miał zawał. Gdyby karetka dojechała wcześnie, 36-latek przeżyłby. Dyspozytorka, która nie wysłała na czas karetki do umierającego mężczyzny, kierowała się obowiązującymi do końca roku przepisami o ratownictwie. Mówią one, że granice działania pogotowia pokrywają się z granicami powiatów. Taki podział jest zgodny z powiatowymi planami zabezpieczenia działań ratowniczych. Sprawą zajmie się prokuratura.