Chcesz pomóc Dawidowi? Szczegóły znajdziesz TUTAJ>
Wypadek 15-letniego Dawida jest jednym z ponad tysiąca sześciuset, które wydarzyły się od stycznia do października tego roku wyłącznie na przejściach dla pieszych.
- Z tego dnia nic nie pamiętam. Wszystko znam z opowieści – mówi dzisiaj nastolatek.
Do wypadku doszło w słoneczny marcowy poranek tego roku. Na dwupasmowej jezdni, kierowca jednego samochodu zatrzymał się i przepuścił Dawida, drugi go potrącił.
Chociaż kierowca, który uderzył w Dawida nieznacznie przekroczył prędkość, jadąc 60 zamiast 50 kilometrów na godzinę, to uderzenie było na tyle silne, że 15-latek rozbił szybę samochodu i wgniótł przedni słupek auta.
- Kontakt ciało-samochód przy prędkości 50 km/h może skutkować śmiercią pokrzywdzonego. Dawid miał to nieszczęście, że uderzył głową w przednią szybę, na skutek czego doszło do rozlania mózgu i bardzo głębokiego urazu czaszko-mózgowego – mówi Tomasz Mazurek, prezes zarządu kancelarii „Pionier”.
- Na podstawie materiału, który jest w aktach sprawy, widać ewidentnie, że kierowca w ogóle nie wziął pod uwagę, że pieszy mógł się znajdować na przejściu dla pieszych, tak samo nie zwrócił uwagi na to, że kierowca, jadący obok, zatrzymał się przed przejściem – podkreśla Mazurek.
Dawid trafił do szpitala w stanie bezpośredniego zagrożenia życia.
- Miał masywny obrzęk, stłuczenie mózgu, mnóstwo połamanych kości. Został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną – mówi dr hab. Beata Rybojad, ordynator oddziału intensywnej terapii Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie.
Dla rodziny wypadek Dawida był potężnym wstrząsem.
- Tym bardziej, że sama choruję na stwardnienie rozsiane. Każdy stres powoduje u mnie pogorszenie stanu fizycznego. Szczególnie ciężko było, kiedy Dawid walczył o życie na OIOM-ie – przyznaje Elżbieta Grzesiak.
Dawid spędził na oddziale intensywnej terapii sześć tygodni. Oprócz uszkodzeń głowy miał złamaną nogę. W śpiączce przewieziono chłopca do kliniki Budzik, gdzie odzyskał przytomność. Tam spędził pół roku i obchodził 16. urodziny. Skutki uderzenia przez samochód objawiają u niego między innymi niedowładem lewej strony i podwójnym widzeniem.
- Jestem praworęczny i trzęsie mi się ręka, piszę bardzo nieczytelnie – przyznaje.
Miesięczne wydatki na samą rehabilitację Dawida to około 8 tysięcy złotych. Dotychczas wypłacone ubezpieczenie z polisy sprawcy nie wystarcza na pokrycie tych kosztów, dlatego rodzina musiała skierować sprawę do sądu o odszkodowanie i rentę. Zanim jednak je wywalczy zbiera środki na rehabilitację poprzez fundację.
- Przeciętna długość trwania procesu sądowego w Polsce w przypadku dużego uszczerbku na zdrowiu to 4-5 lat. Ubezpieczyciele, mimo tego, że stale przegrywają z nami w sądach w pierwszej instancji, to apelują od wyroków, mając przede wszystkim na względzie swoje dobro finansowe – wskazuje Tomasz Mazurek. I dodaje: - Rokowania są takie, że Dawid w ciągu najbliższych lat nie będzie mógł podjąć pracy zawodowej, ani kontynuować nauki ze względu na uszczerbek na zdrowiu.
- Dawidek nie może kontynuować nauki, bo musi się ciągle rehabilitować. Teraz najważniejsze jest, żeby doszedł do jak najlepszej kondycji. I fizycznej, i intelektualnej, bo zaburzona jest pamięć. On zawsze był bardzo dobrym uczniem, mądrym i rozważnym chłopakiem, a teraz są problemy – mówi matka Dawida.
- Więzienie to nie jest wystarczająca kara dla takich kierowców, oni powinni mieć obowiązkowe godziny do odpracowania w oddziałach. Tak, żeby zobaczyli, jak wygląda efekt lekkomyślności i brawurowej jazdy – uważa dr hab. Beata Rybojad. I dodaje: - Takie rzeczy zostają w głowie. Kierowca popełni błąd i niczego już nie widzi. Widzą to rodzice, którzy cierpią razem z dzieckiem, bo nie są w stanie pomóc, tak jak by chcieli.
Chcesz pomóc Dawidowi? Szczegóły znajdziesz TUTAJ>