Dać drugą szansę matce

TVN UWAGA! 136211
Przemek ma dwa lata. Większość swojego życia spędził w szpitalu. Wymaga karmienia pozajelitowego, dzięki któremu żyje. W Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie jest leczony, dzieckiem opiekuje się jego matka. Kobieta jest jednak pozbawiona praw rodzicielskich. Dom dziecka, do którego Przemek został skierowany przez sąd, nie poradził sobie z opieką nad chorym dzieckiem. Tymczasem matka stara się o przywrócenie praw do syna. Czy jest na to szansa? Co byłoby najlepsze dla Przemka?

Przemek wymaga szczególnej opieki, jest karmiony pozajelitowo. Codziennie przez 22 godziny musi być podłączony do worka z jedzeniem. Tylko zagraniczny przeszczep, mógłby zmienić jego życie. - Choroba polega na tym, że jego jelita nie pracują. Są nieunerwione. Jedyną możliwością utrzymania go przy życiu jest karmienie pozajelitowe. Metodą alternatywną byłby przeszczep jelita – mówi Agnieszka Janiec, lekarz Centrum Zdrowia Dziecka W Centrum Zdrowia Dziecka Przemek jest już od 15 miesięcy. Opiekuje się nim mama, pozbawiona przez sąd praw rodzicielskich. - Mama praktycznie jest z nim codziennie. Czasami jeździe do Grójca, ale przez większość czasu jest tutaj. Można powiedzieć, że tutaj mieszka. Dziecko jest bardzo do niej przywiązane. Tęskni za nią i płacze, kiedy odjeżdża – przyznaje Agnieszka Janiec. Tuż po urodzeniu Przemka, kiedy dziecko było w szpitalu, matka i ojciec nie interesowali się nim. Dlatego sąd odebrał im prawa rodzicielskie. - Nie było mnie trzy miesiące. Jak zobaczyłam kabelki to się przeraziłam. Nie wiedziałam czy dam sobie radę. Tak jakby depresja – wyjaśnia Urszula Kosowska, mama Przemka. Przemek to nie jedyne dziecko odebrane matce. Jego czwórka przyrodniego rodzeństwa trafiła wcześniej do domów dziecka. - Sąd wszczął postępowanie po uzyskaniu informacji, że władza rodzicielska odnośnie czworga dzieci sprawowana jest nienależycie. Dochodziło do poważnych zaniedbań dotyczących zarówno sfery bytowej, jak i opiekuńczej. Dzieci były pozostawiane bez opieki, były sygnały o stosowaniu przemocy wobec nich ze strony konkubenta. Przeprowadzono stosowne opinie m.in. opinię rodzinnego ośrodka diagnostyczno – konsultacyjnego, z której wynikało, że dzieci są zaniedbane, nie ma żadnej więzi, matka jest skoncentrowana na sobie, dzieci żyją w warunkach bardzo skromnych. Dochodziło do sytuacji, kiedy szkoła informowała, że dzieci mdleją z głodu – mówi Adam Piechota z Sądu Rejonowego w Grójcu. Sąd zdecydował o umieszczeniu Przemka w łódzkim domu dziecka dla chorych dzieci. Tu również matka każdego dnia odwiedzała syna. - Kiedy Przemek był tutaj, interesowała się nim, przychodziła tutaj. Zadała sobie trud i wynajmowała pokój. Była tu codziennie – mówi Jolanta Bobińska, prezes Fundacji Dom. W Łodzi Przemek spędził tylko cztery tygodnie. Z zakażeniem trafił do szpitala. - Miał pewnie zakażenie w związku z obsługą i opieką pielęgnacyjną. Mimo że osoby zajmujące się Przemkiem były przeszkolone w Centrum Zdrowia Dziecka – przyznaje prezes Jolanta Bobińska. - Prawdopodobnie tam nie było dobrej opieki. On trafił do innego szpitala z zakażeniem odcewnikowym a następnie do nas – mówi Agnieszka Janiec, lekarz Centrum Zdrowia Dziecka. W szpitalu matka wciąż opiekuje się synem. Stara się również o odzyskanie praw rodzicielskich. - Walczę o przywrócenie praw do Przemka. Gdy odzyskam prawa do syna, to mnie nauczą opiekować się Przemkiem. Szkolenie trwa dwa tygodnie. Poradziłabym sobie z karmieniem w domu – zapewnia mama chłopca. Obecnie opiekunem prawnym Przemka jest dom dziecka w Łodzi. Mimo że chłopiec już od dawna nie musi być w szpitalu, wciąż nie zabrano go stąd. - Właściwie Przemek nie musiałby być w szpitalu od 10 miesięcy – mówi Maryla Odemska, pielęgniarka Centrum Zdrowia Dziecka. W związku z pozajelitowym karmieniem Przemka, dom dziecka obawia się kolejnych powikłań zdrowotnych i odpowiedzialności za chłopca. - To nie jest tak, że my go nie chcemy. Nie mam warunków i nie mogę wykonywać tych worków tutaj – twierdzi Jolanta Bobińska, prezes Fundacji Dom. - Pytanie czy tam naprawdę nie ma warunków? Czy może dyrektor domu dziecka nie chce mieć kolejnego chorego dziecka, na które i tak dostaje pieniądze – zastanawia się Agnieszka Janiec. Worki z jedzeniem dla Przemka wykonywała wcześniej apteka szpitalna w Łodzi. Jednak teraz obawia się, nadzoru farmaceutycznego. W świetle prawa, preparat powinien trafiać jedynie do szpitali lub zakładów opiekuńczo- leczniczych. - Mamy techniczną i fizyczną możliwość przygotowywania tych worków tutaj. Mamy świetne warunki. Powstaje tylko pytanie czy z prawnego punktu widzenia też mamy taką możliwość. Czy wolno nam preparować takie worki to żywienia w domu? – zastanawia się Adrianna Sikora, rzecznik Szpitala Wojewódzkiego w Łodzi. Nadzór farmaceutyczny twierdzi, że karmienie w domu, pod okiem lekarzy jest możliwe. Również lekarze potwierdzają, że to powszechna praktyka. - Jestem lekarzem, który opiekuje się Przemkiem. Pracuję w ZOZ-ie. Mam aptekę szpitalną, która ma podpisaną umowę ze szpitalem czy ZOZ-em. Czyli ja mogę zlecić aptece szpitalnej przyrządzenie leków dla Przemka – uważa Zofia Ulz, Główny Inspektorat Farmaceutyczny. Mimo że Przemka od prawie półtora roku nie ma w domu dziecka, placówka na jego utrzymanie dostaje 4 tys. zł miesięcznie. - Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie przesyła transze do naszego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Ta transza to 4 tys. zł. Przemka tu nie ma, ale jest dziewięcioro dzieci. Ja nie mogę odliczyć jednej dziewiątej czynszu. Tyle samo zatrudniam pielęgniarek do ośmioro dzieci, co do dziewięcioro. Zatrudniam psychologa, który musi być. Przemek by w tym uczestniczył, ale to są koszty utrzymania. To nie jest tak, jak w gospodarstwie domowym – twierdzi Jolanta Bobińska, prezes Fundacji Dom. Szanse na odzyskanie przez matkę praw do Przemka wydają się nikłe. Warunki mieszkaniowe rodziny są skromne. Dom utrzymuje dorosły już syn, który, kilka lat temu za zgodą sądu wrócił do matki. - Każdy ma prawo do drugiej szansy jeśli potrafi zmienić swoje zachowanie. Matka może dochodzić swoich praw. Sąd zapozna się z całym materiałem i podejmie taką decyzję, która będzie najlepsza dla dziecka – zapewnia Adam Piechota z Sądu Rejonowego w Grójcu. - Jeśli ktoś mi pomoże, to może odzyskam syna. Nie chce żaby trafił do rodziny zastępczej. Bardzo go kocham – zapewnia mama Przemka.

podziel się:

Pozostałe wiadomości