Dwa miesiące temu 60-letnia Halina B. z Żagania miała dotkliwy atak bólu kręgosłupa, traciła przytomność. Rodzina wezwała pogotowie. Kiedy lekarka weszła do mieszkania, rodzina chorej poczuła od niej alkohol. - Pomyślałam z początku, że może to zapach lekarstw z karetki – opowiada Halina B. – Ale ona nie potrafiła prosto ustać na nogach, twarz miała purpurową. - Kiedy wychodziła, a światło było na klatce wyłączone, to zamiast schodzić na dół, zaczęła iść na górę – mówi wnuczka chorej, która też wyczuła od lekarki woń alkoholu. Halina B. dostała zastrzyk, pogotowie odjechało. Rodzina wystraszyła się, że zastrzyk mógł zostać niewłaściwie wybrany. Kiedy strach minął, zadzwonili na policję. Na stację pogotowia pojechał patrol: chciał przebadać lekarkę alkomatem, ale ta zgodziła się tylko na pobranie krwi przez pielęgniarkę z pogotowia. Pielęgniarka pobierała krew jedną ręką, drugą trzymała cały czas w kieszeni fartucha. Kiedy zdziwieni tym policjanci postanowili ją przeszukać, okazało się, że w kieszeni trzymała strzykawkę z inną, pobraną wcześniej krwią. - Doszło do próby podmiany krwi – mówi zastępca komendanta Komendy Powiatowej Policji w Żaganiu. – Drugie pobranie wykazało, że lekarka miała we krwi 1,2 promila alkoholu. Doktor Ewa B. jest chirurgiem w szpitalu w Żaganiu. Kiedy chce spotkać się z nią ekipa UWAGI!, okazuje się, że właśnie poszła na zwolnienie. Ale nazajutrz dziennikarka UWAGI! zastaje ją w swoim gabinecie. - To było jednostkowe wydarzenie – nigdy wcześniej mi się to nie przydarzyło – mówi. – Czy dlatego, że tak się raz stało, to całe dotychczasowe życie się nie liczy? Jeśli polityk się upije i zrobi burdę, to przestaje być politykiem? Na argument, że i polityk i lekarz to zawody społecznego zaufania i wystarczy zawieść je choćby jednokrotnie, by stracić podstawy do jego wykonywania, Ewa B. odpowiada dziennikarce: - To pani zdanie. Kiedy wychodzi na jaw, że dziennikarka jednak spotkała się z Ewą B. dyrektor szpitala nagle przypomina sobie, że się pomylił co do zwolnienia. Nie ma pełnej wiedzy o wszystkich podaniach o zwolnienia, jakie do niego trafiają. Okazuje się, że nie ma też takiej wiedzy, gdy chodzi o trzeźwość swoich pracowników. - Nie można pewnych rzeczy całkowicie wykluczyć, ale nie obawiam się, że pani doktor przyszła do pracy po spożyciu alkoholu. – mówi. Skąd ta pewność?: – Nie wiem, czy przyszła do pracy w stanie nietrzeźwym. Ewie B. też przypominają się nowe fakty, kiedy dowiaduje się, że była nagrywana. Teraz przeczy, że była pijana. - Był fakt, że pobrano mi krew i w tej krwi wykryto alkohol: tyle mogę powiedzieć – mówi. – Skąd się tam wziął, nie wiem. Może pojawił się w jej krwi za sprawą infekcji, która w czasie, kiedy zdarzyła się feralna wizyta w mieszkaniu pani Haliny B., zaatakowała żagański szpital? Tak uważa jeden z kolegów Ewy B. Sugeruje, że alkohol pochodził od „jakichś leków”, które mogła brać przeziębiona pani doktor. Jaka była prawda, ustali prokuratura. Zostali powołani biegli. Jednak o tym, czy Ewa B. zostanie pociągnięta do odpowiedzialności, zadecyduje nie to, czy uznają, że w pracy piła alkohol, tylko czy według nich mogła w stanie nietrzeźwym spowodować zagrożenie dla pacjentów. - Musi być zagrożenie dla pacjentów ze strony osoby nietrzeźwej – mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. – Nie ma prostego przełożenia – był pijany, to popełnił przestępstwo.