Czy kiedyś poznamy prawdę?

TVN UWAGA! 3637025
TVN UWAGA! 136877
Niemal codziennie pojawiają się nowe, zaskakujące informacje w sprawie śmierci półrocznej Magdy z Sosnowca. Gdy Katarzyna W. podejrzana o nieumyślne spowodowanie śmierci córki uciekła z domu w dniu badania wariograficznego, pytania powróciły.

Katarzyna i jej mąż od ponad miesiąca mieszkali w Łodzi. Mieli tu zacząć nowe życie, jednak często podkreślali, że wciąż czują się napiętnowani. Żeby poprawić swój wizerunek oboje zgodzili się na badanie wariograficzne zorganizowane przez Krzysztofa Rutkowskiego. Tuż po badaniu byliśmy umówieni na spotkanie przed kamerami. Mieli nam pokazać jak mieszkają i opowiedzieć o życiu w Łodzi. Stało się inaczej. - Ja jej nie przekreślam jako osoby, która popełniła przestępstwo, ale na pewno nie będę uczestniczył w pomocy osobie wątpliwej, bo dla mnie takie zachowanie prowadzi do ogromnych wątpliwości względem jej prawdomówności, mówi uczestniczący od początku w sprawie Krzysztof Rutkowski. O pomoc w próbie interpretacji mowy ciała Katarzyny W. od początku tej sprawy poprosiliśmy znanego psychiatrę sądowego, Jerzego Pobochę. - Ona zawsze jest dostosowana do sytuacji z tym, że treść wypowiedzi nie jest najprawdopodobniej zgodna z tym, co ona w tamtym czasie czuła. Zmiana jej wizerunku spowodowana była tym, że ona chciała się podobać, wcześniej często w mediach wyglądała niekorzystnie, mówi Jerzy Pobocha. To już drugi raz gdy Katarzyna W. tak gwałtownie zareagowała na propozycja badania wariograficznego. Żeby sprawdzić jak wygląda takie badanie i czy da się je oszukać odwiedziliśmy komendę wojewódzką policji w Katowicach. Urządzenie jest bardzo czułe, bada ciśnienie krwi, oddech i przewodnictwo elektryczne skóry. - Wśród badanych wariografem są czasem podejmowane próby oszukania urządzenia, jednak jest ono tak czułe, że wychwytuje wszystkie próby wstrzymywania, czy przyspieszania np. oddechu. Jest to bardzo trudne, mówi Czy Katarzyna bała się pytań, które mogła usłyszeć podczas badania wariograficznego? W dwóch listach, które pozostawiła mężowi nie ma o tym ani słowa. - Ona w tych ostatnich dniach przed zniknięciem nie zachowywała się wyjątkowo. Zdarzały się i jej i mnie wzloty i upadki humorów. Wydaje mi się, że z miłości takich rzeczy się nie robi, mówi w rozmowie telefonicznej Bartłomiej, mąż Katarzyny. Ojciec Katarzyny W. do tej pory nie rozmawiał z córką. Choć chciał przyjechać do Łodzi jednak do spotkania nie doszło. W rozmowie z nami, dzień przed ucieczką Katarzyny przyznał, ze nurtują go pytania na które chciałby uzyskać odpowiedź. - Jestem przekonany, że to był wypadek i tak naprawdę nie chcę wiedzieć nic więcej, mówi Jan Witkowski, ojciec Katarzyny W.

podziel się:

Pozostałe wiadomości