Czy był przekręt na pomocy dla powodzian?

TVN UWAGA! 135509
Powódź sprzed trzech lat zniszczyła tysiąca domów w całej południowej Polsce. Mieszkańcy tych terenów często stracili dorobek całego życia. Pomóc im stanąć na nogi miały oferowane przez rząd pieniądze. Okazuje się, że to wsparcie nie zawsze trafiało do najbardziej potrzebujących. W gminie Nowy Wiśnicz preferencyjną pożyczkę dla przedsiębiorców otrzymała w dziwnych okolicznościach rodzina burmistrza.

Gmina Nowy Wiśnicz w Małopolsce została częściowo dotknięta powodzią. W związku z tym, kilku przedsiębiorców z tej gminy wystąpiło o preferencyjną pożyczkę powodziową. Wśród nich były dwie firmy, których piwnice miały zostać zalane w wyniku powodzi. Firmy te mieściły się na wiśnickim rynku obok pizzerii pana Adama Wójcika. - Jak żyję w Wiśniczu żadnej powodzi nie było. Ta z 2010 roku też do Wiśnicza nie dotarła – mówi Adam Wójcik, właściciel pizzerii „Pod 19”, sąsiadującej z rzekomo zalaną kamienicą. Właścicielami ów kamienicy w 2010 roku był burmistrz Nowego Wiśnicza Stanisław Gaworczyk i jego żona. Do żony i syna należały również firmy mieszczące się w tym budynku. Stanisław Gaworczyk rządzi Nowym Wiśniczem nieprzerwanie od 14 lat. - Przy tego typu opadach nastąpiło zalanie piwnic, zniszczenie posadzki, wypiętrzenie kanalizacji, która została wyrwana. Ja to widziałem i potwierdzam to. A to, że nie było w innych budynkach, nie jest do końca prawdą. Wiele budynków było zniszczonych – twierdzi Stanisław Gaworczyk, burmistrz Nowego Wiśnicza. Wielu przedsiębiorców w okolicy Nowego Wisnicza faktycznie poniosło ogromne straty w wyniku powodzi. Nie wszyscy mogli jednak liczyć na pomoc ze strony państwa. Jednym z przedsiębiorstw, które ucierpiały była Bocheńska Spółdzielnia Inwalidów. - Cały zakład został zalany. Cały park maszynowy został zniszczony. Występowaliśmy o pomoc rzędu 1,5 miliona zł. Pomocy jednak nie dostaliśmy – wspomina Maria Urbańska – Pajdak z Bocheńskiej Spółdzielni Inwalidów. Syn i żona burmistrza wystąpili do Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego o preferencyjną pożyczkę powodziową. Przyznana została im maksymalna kwota. W sumie 100 tysięcy złotych, z czego 75 tysięcy zostało później umorzone. Podstawą do otrzymania pożyczki był dokument potwierdzający szkodę powodziową. Zgodnie z ustawą taki dokument wydaje burmistrz. W tym wypadku zrobił to urzędnik działający z jego upoważnienia. Sprawą tej pożyczki zainteresowała się również prokuratura. - To śledztwo obejmuje dwa podstawowe wątki: oszustwa kredytowe i złożenie oświadczenia o tym, że wszelkie szkody w budynku zaistniały na skutek powodzi. Dysponujemy opinią powołanego biegłego z zakresu budownictwa, którego zdaniem te uszkodzenia w budynku nie mogły mieć związku z powodzią – mówi Waldemar Malec, Prokuratura Rejonowa w Dąbrowie Tarnowskiej. Niedawno burmistrz i jego żona sprzedali kamienicę. Prokuratura wciąż bada sprawę pożyczki powodziowej. Jak wynika z nieoficjalnych informacji wkrótce powinny zostać postawione pierwsze zarzuty.

podziel się:

Pozostałe wiadomości