- Nie mogę nigdzie wyjechać. Jestem jak w więzieniu teraz. Codziennie muszę mieć robione opatrunki. Te rany się nie zamykają. Albo zagoją się a później od nowa wszystko – mówi Krzysztof Rusiecki. - On był sportowcem, chciałby nadal nim być. Niestety, nie może nigdzie wyjechać, na żaden obóz szkoleniowy, nie może uczestniczyć w żadnych zgrupowaniach, nie może spotkać się z przyjaciółmi ze względu na odleżyny – dodaje Grażyna Gralak, pielęgniarka. 10 lat temu pan Krzysztof złamał kręgosłup podczas wypadku samochodowego. Od tego czasu jest sparaliżowany od pasa w dół i porusza się na wózku. To jednak nie byłoby problemem, gdyby nie odleżyny, które latami tworzyły się wokół miednicy mężczyzny. - Ta odleżyna głęboka, rozległa, nie ma tendencji do gojenia. Taka jak była dwa lata temu, taka jest teraz – przyznaje Grażyna Gralak, pielęgniarka. Odleżyny zaczęły stanowić większy problem osiem lat temu. Od tego czasu pielęgniarka - pani Grażyna, odwiedza w każdy powszedni dzień pana Krzysztofa i robi opatrunki. - Krzysztof zawsze konsultował się z chirurgiem. Jeśli była taka konieczność, to miał oczyszczane odleżyny. Ja miałam dbać o to, żeby te odleżyny były w stanie lepszym. Bywało tak, że kiedy gdzieś sobie dłużej posiedział, gdzieś pojechał, kończyło się to stanem wyjściowym – mówi Grażyna Gralak, pielęgniarka. 43- letni mężczyzna wcześniej prowadził firmę zbierająca surowce wtórne. Obecnie jest zdany zupełnie na pomoc innych. Mieszka w lokalu socjalnym i utrzymuje się z zasiłków. Opiekunka środowiskowa dba o porządek i robi zakupy. Większość pieniędzy pochłaniają wydatki na lekarstwa i materiały opatrunkowe. W utrzymaniu pomaga matka pana Krzysztofa. - Pielęgnacja odleżyn jest bardzo kosztowna. Wyglądają fatalnie, brakuje dużo ciała – mówi Maria Rusiecka, matka Krzysztofa. Szansą na wyleczenie odleżyn jest operacja plastyczna. O takiej możliwości leczenia Pan Krzysztof dowiedział się we własnym zakresie i sam zaczął starać się o taki zabieg. W ciągu 10 lat odkąd mężczyzna jest sparaliżowany, w szpitalach leżał blisko 30 razy. Najczęściej w szpitalu powiatowym w Złotowie. - Pan Krzysztof był hospitalizowany za każdym razem, jak tylko się pogorszył jego stan zdrowia. W przerwie między hospitalizacjami nie zawsze dbał o siebie w sposób należyty, nie zawsze wykonywał nasze zalecenia. Zalecaliśmy, żeby więcej leżał na łóżku, obracał się na boki a mniej siedział w wózku. Przyznał sam, że nie zawsze się do tego stosował i te odleżyny się powiększały. Jak się powiększały, to wracał – mówi dr Zygmunt Rzeczycki, chirurg, Szpital Powiatowy w Złotowie. Pan Krzysztof twierdzi, że nie miał przekazanych zaleceń dotyczących przeciwdziałania odleżynom. - Nie wierzę, żeby pan Krzysztof powiedział, że któryś z naszych lekarzy źle go w szpitalu potraktował, albo odmówił mu przyjęcia. Miał u nas wykonywane zabiegi. Od tego czasu stan tych odleżyn diametralnie się poprawił. Są dużo mniejsze i znacznie łatwiej je utrzymać w czystości. Tylko nie robimy końcowego zabiegu. Nie mamy takiego doświadczenia, żeby go tu przeprowadzić. 1,5 roku temu myślałem, że te odleżyny się zamkną podczas naszego leczenia. Doszliśmy już do takiego stanu. Wtedy miałem kontakt z Kliniką Chirurgii Plastycznej w Bydgoszczy – dodaje dr Zygmunt Rzeczycki, chirurg, Szpital Powiatowy w Złotowie. Operacji likwidującej odleżyny u Pana Krzysztofa podjęli się lekarze z Kliniki Chirurgii plastycznej Akademii Medycznej w Gdańsku. - Tak rozległe odleżyny spotykane są rzadko. Wina tkwi po środku – i ze strony pacjenta i ośrodków służby zdrowia, które wcześniej go leczyły – twierdz dr Jacek Grudziński, chirurg, Klinika Chirurgii Plastycznej Akademii Medycznej w Gdańsku. Chociaż stan pana Krzysztofa jest poważny, pół roku czekał ma na operację plastyczną w Klinice Akademii Medycznej w Gdańsku. - W grudniu, kiedy obiecaliśmy mu, że go przyjmiemy, rozmawiałem z nim telefonicznie, rozmawiałem z kierownikiem kliniki i ustaliliśmy, że pod koniec stycznia, na początku lutego, przyjmiemy pacjenta do leczenia – tłumaczy dr Jacek Grudziński, chirurg, Klinika Chirurgii Plastycznej Akademii Medycznej w Gdańsku. Operację plastyczną odleżyn pana Krzysztofa refunduje NFZ, jej koszt to około 14 tysięcy złotych. Dużo - biorąc pod uwagę fakt, że gdyby pan Krzysztof od razu został objęty właściwą opieką, nie miałby odleżyn. Dopiero od kilku lat mężczyzna ma odpowiedni materac antyodleżynowy i poduszkę do wózka spełniająca podobna funkcję. Chory wszystkiego dowiedział się na własną rękę. - Nikt mi nie powiedział po wypadku, że potrzebuję specjalnej poduszki czy materaca. Wszystkiego dowiedziałem się na własną rękę – przyznaje pan Krzysztof. Zgodnie z zapewnieniami lekarza Kliniki Chirurgii Plastycznej Akademii Medycznej w Gdańsku, Pan Krzysztof został przyjęty do szpitala i czeka na jedną z kilku operacji likwidujących odleżyny. Lekarz przyznaje, że wielu chorych po urazach kręgosłupa nie trzeba by w ogóle operować z powodu odleżyn, gdyby od razu po wypadkach właściwie zorganizować opiekę dla tych chorych.