Polscy piekarze od lat oddają nadwyżki pieczywa organizacjom charytatywnym. Chleb, zamiast na śmietnik, trafia do ludzi ubogich. Piekarnia Jana Wszołka z Rzeszowa współpracuje ze schroniskiem im. św. Brata Alberta. Siostry mogą dzięki temu nakarmić większą liczbę potrzebujących. Jednak przepisy podatkowe przewidują, że rocznie piekarnia może bez płacenia podatku przekazać pieczywo warte 50 zł. Od każdego bochenka ponad to, trzeba zapłacić podatek VAT – siedem procent. - Serce naszych piekarzy jest tak duże, że na pewno nie zostawimy ludzi w potrzebie – mówi Jan Wszołek. – Ale trzeba zastanowić się nad tymi siedmioma procentami. Przepisy powodują, że bardziej opłaca się wyrzucić chleb na śmietnik niż podarować go na stół ubogich. Nawet urzędnicy fiskusa przyznają, że to nonsens. - Każda darowizna podlega opodatkowaniu, także darowizna chleba. Jeśliby piekarze chleb wyrzucili, mieliby spokój – mówi Ryszard Frużyński z Urzędu Skarbowego w Rzeszowie i na pytanie reporterki, czy nie jest to absurd, odpowiada: - Tak. Piekarze, aby pomagać biednym, często nie zgłaszają darowizny fiskusowi i nie płacą podatku. Normalny ludzki gest opłacają łamaniem prawa. Roman Kluska, były prezes Optimusa, który dziś poświęcił się działalności dobroczynnej, ocenia to jednoznacznie. - System powinien nakłaniać do ludzkich odruchów serca – mówi Roman Kluska. – To tragedia przepisów, że za dobro każą. Ten system uczy nas tego, co najgorsze – nieczułości na potrzeby bliźniego, marnotrawstwa chleba. Dokąd idziemy z takimi bezsensownymi decyzjami? Przeczytaj także:Kosztowne biura poselskieJak zabić dobrą firmę?Prywatne podróże za publiczne pieniądzeUrząd skarbowy kwestionuje lekUrząd skarbowy zabrał samochódRozrzutność polityków