Chce wrócić do domu

- Oni mnie tu duszą. Ja się nie będę kłóciła. Nie mam siły. Ja chcę do swojego domu – skarży się niespełna osiemdziesięcioletnia kobieta. Staruszka twierdzi, że na powrót do własnego domu nie pozwala jej córka. W akcie desperacji o pomoc poprosiła sąsiadów.

- Kiedyś było dobrze, a teraz jest piekło – to fragment listu napisany przez blisko osiemdziesięcioletnią kobietę. Słowa w nim zamieszczone poruszą każdego, kto go przeczyta. Autorka listu rozpaczliwie prosi w nim sąsiadów o ratunek. Twierdzi, że nie może opuścić domu córki i zięcia. Skarży się, że jest źle traktowana, a rodzina zabiera jej rentę. - Normalnie przez płot podała list. Wystawiła rękę bez żadnego słowa - mówi Aleksander Gałus, sąsiad. Córka kobiety twierdzi jednak, że dała matce dobre warunki do życia. Przyznaje, że zabiera jej pieniądze. W zamian jednak utrzymuje staruszkę. - Matka ten list napisała, ale kłamała. Ja im dałam dobre warunki. Zabieram pieniądze, ale zabijam świniaka i im daję. Lekarstwa też kupuję – mówi Bogumiła Flis, córka. Starsza kobieta upiera się jednak na powrót do własnego domu. - Ja nie mogę w tym miejscu mieszkać. Całą wiosnę prosiłam żebyście mnie odwieźli – mówi zrozpaczona. O liście wie cała wieś Piłatka. To temat wielu rozmów i dyskusji. Nikt nie chce się wtrącać i interweniować. Nikt nie chce zawieźć kobiety do jej rodzinnego domu oddalonego o 25 kilometrów od Piłatki. Sąsiedzi, którzy dostali dramatyczny list też czują się zwolnieni z pomocy, bo są w trwającym od pokoleń konflikcie z rodziną kobiety. - To jest człowiek nie do życia. Kolegę można sobie wybrać, ale nie sąsiada. Ja nie zasłużyłem na tyle złych słów, które od niego usłyszałem – dodaje Aleksander Gałus.

podziel się:

Pozostałe wiadomości