Aleksandra Ryzner, Elżbieta Skrzyszowska i Halina Fedczak w różnym czasie pojawiły się w Birczy, porzucając swoje dotychczasowe zajęcia w dużych miastach. Bircza to niewielka miejscowość malowniczo położona na Pogórzu Przemyskim. Ludzie tutaj żyją biednie, gmina ma jeden z najwyższych wskaźników bezrobocia w województwie podkarpackim. Trzy panie zaprzyjaźniły się i postanowiły, że swoją przyjaźń wykorzystają w działaniu. Do działania postanowiły zachęcić także mieszkańców Birczy. - Ludzie byli sceptyczni – mówi Elżbieta Skrzyszowska. – Mówili – turyści przyjadą? To się nie uda! Ale mój kolega, tutejszy artysta Józek, powiedział - nie martw się, wszyscy siedzą, patrzą i myślą, że ci się nie uda. Ale jak ci się uda, to ilu będziesz miała przyjaciół! I udało się, a ludzie zaufali trzem społeczniczkom. Zaczęło się od sprzedaży regionalnych potraw na różnych jarmarkach i targach turystycznych. Miejscowe gospodynie zaczęły na tym zarabiać. Zbudowano Karczmę pod Krępakiem, gdzie oprócz miejscowych specjałów można kupić też wyroby rękodzielnicze. Do życia trójka pań powołała zrzeszenie gospodarstw agroturystycznych. Należy już do nich 30 gospodarzy. - Uwierzyłam im, ale powiedziałam – opieram się na was, bo będzie mi bardzo trudno spłacić kredyt – mówi Stanisława Soszka, która za namową inicjatorek zrzeszenia wzięła kredyt na budowę nowego domu dla turystów. – A teraz co miesiąc mam jakichś gości. Ale nie samą turystyką człowiek żyje. Inną inicjatywą było reaktywowanie przedszkola, które zostało zlikwidowane z braku pieniędzy. Władze gminy uważały, że bezrobotne kobiety same mogą zająć się wychowaniem dzieci, a gmina dzięki temu zaoszczędzi sporo pieniędzy. Zachęcone przez trójkę pań trzy młode kobiety poszły na studia, wyedukowały się na przedszkolanki i opiekują się dziećmi. - Tkwiłam w marazmie, sama nie wiedziałam, co z sobą zrobić – mówi Bernardeta Radzikowska. – Dzieci są już dość duże, zajmują się nimi także rodzice, nic tylko iść do pracy. Postanowiłam, że pójdę na studia. Od tego czasu moje życie zmieniło się o 180 stopni. Przedszkole zostało sfinansowane ze środków Unii Europejskiej. Panie napisały projekt i otrzymały na jego realizację 37 tysięcy zł. - To idealny przykład na to, jak dużo można zrobić, gdy ma się pomysł, chęć, zaangażowanie – mówi Róża Thun, posłanka do Parlamentu Europejskiego. – Pieniądze unijne są, trzeba tylko po nie sięgnąć. Ci, którym nadal się nie przelewa, mogą liczyć na pomoc. W Birczy działa stowarzyszenie charytatywne Birka, które pomaga 250 osobom. - Były takie chwile, kiedy nie było na chleb – mówi Halina Fedczak, założycielka stowarzyszenia. - Poznałam wtedy, co się dzieje, kiedy człowiek nie ma pieniędzy. Łatwiej było mi zrozumieć takich ludzi. Założyliśmy stowarzyszenie, zaczęliśmy gromadzić żywność i rozdawać ją ludziom. Pani Halina, Elżbieta i Aleksandra mają nowe pomysły na rozwój Birczy. Oprócz planów rozwijania turystyki zamierzają otworzyć uniwersytet trzeciego wieku i zorganizować kursy komputerowe dla starszych osób. - To takie trzy aniołki Charciego – mówi prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny. – Przyjechały i zaraziły aktywnością innych. Marzyłbym, żeby w każdej wsi pojawił się ktoś taki.