Błagała o pomoc

TVN UWAGA! 136263
Bicie, głodzenie, poniżanie - tak miał traktować Natalię Moskaluk mężczyzna, u którego pracowała. Kobieta przyjechała z Ukrainy, by zarabiać na życie. Kiedy pracodawca obiecał jej małżeństwo i na świat przyszło dziecko, związek zamienił się w horror. Pani Natalia, aby się ratować, zaczęła rozsyłać SMS- y i opisywać jak jest traktowana. Teraz jest pod opieką Centrum Praw Kobiet, a sprawą znęcania zajmuje się prokuratura.

- Tutaj czuję się spokojnie. Ja wiem, że teraz jestem bezpieczna – opowiada o swojej obecnej sytuacji Natalia Moskaluk. Pani Natalia razem z córeczką Julią mieszka w domu Fundacji Centrum Praw Kobiet. Trafiła tu jako ofiara przemocy. - Natalia była potwornie zdenerwowana i zaszczuta. Sina na twarzy. Była przerażona – wspomina pierwsze spotkanie z panią Natalią Grażyna Mlonka z Centrum Praw Kobiet. Natalia Moskaluk pracowała w podwarszawskiej wsi. Po jakimś czasie, rolnik, który zatrudniał ją w gospodarstwie, zaproponował wspólne życie. Zgodziła się. Kiedy kobieta zamieszkała z rodziną swojego konkubenta, zaczęły się kłopoty. Była poniżana, wyzywana, bita. - Z początku było bardzo miło, do momentu, aż zaszłam w ciążę. Potem powiedział, żebym mieszkała u niego. Tam zaczęłam żyć. Lubił kopać, dusić, po głowie bić. Jak widział, że się schylam, to lubił kopać po głowie – wspomina swoją sytuację pani Natalia. Kiedy kobieta urodziła dziecko, mieszkała na poddaszu. Żaliła się na warunki, bywała też głodna i zamykana na klucz. - Pracowałam do szóstego miesiąca ciąży. Na kombajnie jeździłam, na ziemniakach – opowiada pani Natalia Konkubent i jego matka twierdzą, że kobieta oczernia ich. Nie mają sobie nic do zarzucenia. -Tak jak ona miała to mało kto ma. Ciepła woda była, pralkę miała. Prałem pieluchy. Od dnia, kiedy powiedziała, że jest w ciąży, na pole nie wyszła. Ona i dziecko mieli nadwagę. Nie głodowała – wspomina konkubent pani Natalii. Sąsiedzi bronią rodziny. Mówią, że Natalii żyło się na wsi dobrze. - Ja nie słyszałem, żeby ona narzekała. Tu tylko kasa się liczyła – komentuje sąsiad rodziny. Wbrew pozorom, kobieta, czuła się bezradna. W końcu zaczęła rozsyłać SMS-y z prośbą o pomoc. Ktoś życzliwy przekazał je Ukraince pracującej w Polsce. - Skala jej problemów była bardzo duża. Nie miała paszportu, przebywała nielegalnie. Nie wiadomo było, gdzie można ją stamtąd zabrać – komentuje sytuację pani Natalii Irena Lawroszlagier. Pani Irena zawiadomiła prawników z Centrum Informacji Kryzysowej. Jednocześnie, pod domem na wsi, pojawił się radiowóz. Policja zatrzymała konkubenta za jazdę po alkoholu. - Policja obiecała mi, że zabiorą mnie od niego do Domu Samotnej Matki – wspomina pani Natalia. W prokuraturze toczy się już sprawa o znęcanie nad kobietą. Były konkubent pani Natalii nie przyznaje się do winy. - Mariuszowi N. przedstawiono zarzut znęcania się psychicznego i fizycznego nad pokrzywdzoną. Znęcanie polegało na biciu, duszeniu, groźbach pozbawienia życia, wyzywania, zmuszaniu do przebywania w nieogrzewanym pomieszczeniu, nie wpuszczania do domu - relacjonuje postępowanie prokuratury Krystyna Paszek z Prokuratury Rejonowej w Grodzisku Mazowieckim. Pani Natalia chce zostać i pracować w Polsce. Czeka ją jeszcze wiele urzędowych formalności. Nie ma środków do życia, ale jest bezpieczna.

podziel się:

Pozostałe wiadomości