Do zbrodni doszło w Witnicy koło Gorzowa Wielkopolskiego. Na ognisku w lesie spotkała się grupa młodych znajomych. Była tam 17-letnia Edyta, był też 19-letni Grzegorz G. Jak opowiada przyjaciółka Edyty, całowali się, potem Grzegorz poszedł z Edytą – powiedział, że odprowadzi ją pod drzwi domu. Ciało dziewczyny znalazła w lesie spacerująca z psem kobieta. Policja ustaliła, że zabójca dusił Edytę paskiem, bił tłuczoną butelką. Zatrzymany Grzegorz G. przyznał się do zabójstwa. Kilkanaście dni wcześniej wyszedł z aresztu, w którym znalazł się za ciężkie pobicie sąsiada. Sędzia rejonowy w postanowieniu o przedłużeniu aresztu nie uzasadnił, dlaczego Grzegorz G. powinien pozostać za kratami. - Powołał się na ogólne przesłanki, obawę matactwa i obawę utrudniania postępowania – mówi Roman Makowski, sędzia Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim. – Ale nie ma uzasadnienia, dlaczego sąd obawia się matactwa. Aresztowany musiał zostać w takiej sytuacji wypuszczony. Wiceprezes Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim Rafał Kraciak mówi, że sędzia może spodziewać się konsekwencji swojego zaniedbania – grozi mu kara od upomnienia nawet do usunięcia z urzędu. Grzegorz G. powrócił do aresztu. Kartoteka jego dokonań kryminalnych zaczyna się już w 1999 roku. Kilka lat później zanotowano pierwszy rozbój z jego udziałem. W 2006 roku był karany za pobicie. W 2007 r. popełnił najwięcej przestępstw, w tym ciężkie uszkodzenie ciała. W 2008 r. zamordował Edytę.