Pod kołami szkolnego autobusu zginęła ośmioletnia Agnieszka. Dziewczynka wracała ze szkoły do domu gimbusem. Wysiadła z koleżanką. Szły poboczem. Agnieszka najprawdopodobniej przewróciła się. Autobus przejechał dziecko. - Była połamana i cała sina – opowiada roztrzęsiona matka. - Leżała trzy godziny na drodze, kiedy przyszłam lekarz powiedział mi, że Agnieszka nie żyje. Mam żal do opiekunki, bo powinna ją przeprowadzić przez drogę. W chwili, gdy doszło do wypadku, dziewczynka była, formalnie, pod opieką specjalnie zatrudnionej w tym celu opiekunki. - Rolą opiekuna jest zapewnienie dzieciom bezpieczeństwa, bezpiecznej podróży z domu do szkoły i z powrotem. Jeżeli są to małe dzieci, to przeprowadza się je przez ulicę – mówi wójt gminy Obrowo, gdzie doszło do tragedii. I dodaje – Ta pani była przeszkolona, a pan dyrektor udzielił jej instrukcji. Dyrektor nie przedstawił nam żadnej opinii na temat opiekunki. O tym, kim jest dowiedzieliśmy się od jednej z matek, której córka chodzi do tej samej szkoły co Agnieszka. - Opiekunka miała problemy alkoholowe, nie nadawała się do opieki nad dziećmi - wyjawiła nam kobieta. Sprawą zajęła się prokuratura. Kierowcy szkolnego autokaru postawiono zarzut wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Opiekunka została oskarżona o narażenie na niebezpieczeństwo dwóch dziewczynek i nieumyślne spowodowanie śmierci jednej z nich. Okazuje się, że tragedia, do której doszło nic nie zmieniła. Gmina nie wyciągnęła żadnych konsekwencji wobec opiekunki i zatrudniła ją w innej szkole. Dowożenie dzieci do szkół niestety nie zawsze jest zorganizowane jak należy. Gminom brakuje środków, transport odbywa się często w starych autobusach, brakuje odpowiednio przeszkolonej opieki. Nie wszystkie gminy podchodzą odpowiedzialnie do zagwarantowania dzieciom bezpieczeństwa. Opiekunami często, z powodu braku pieniędzy, zostają zupełnie przypadkowe osoby, nie przygotowane do tej roli.