Marian Jurzak wybrał się na boisko z dwójką małych synów. Grali w piłkę, obok nich grupa nastolatków – chłopców i dziewcząt – zachowywała się głośno i wulgarnie. Pan Marian zwrócił im uwagę. - Pojawiły się butelki, ktoś rzucił kamieniem – Marian Jurzak opowiada o reakcji młodych. – Pierwsze kopnięcia, ciosy. Nakręcała 14-letnia dziewczyny, mówiła – zabić go. Dostałem butelką. Uciekłem na teren szkoły, gonili mnie z ubitymi butelkami. Słyszałem – już nie żyjesz. Grupa chciała za wszelką cenę dopaść pana Mariana, nawet wtedy, gdy schronił się w domu krewnego. Rzucali kamieniami, wybili szyby w oknach, próbowali przeskoczyć przez płot. Uciekli dopiero na widok radiowozu. Chuliganom postawiono zarzut pobicia na tle chuligańskim oraz kierowania gróźb karalnych pod adresem Mariana Jurzaka. Jeszcze tego samego dnia zostali zwolnieni do domów. - Najbardziej przerażające jest to, że już dwa dni po tym zdarzeniu wrócili na boisko, znów siedzą i piją alkohol – mówi Marzena Pawlik, świadek pobicia. – Sprawiają wrażenie, jakby chcieli być panami tego miejsca. Nastolatkiem, któremu zwrócił uwagę pan Marian, od czego zaczęła się bijatyka jest Krzysztof P. Przez okolicznych mieszkańców uważany za osobę demoralizującą młodych na szkolnym boisku. Reporter UWAGI! spotkał go pod jego domem. - Siedziałem sobie, kończyłem piwo, koleś zaczął do mnie, że mam trzy sekundy, żebym wyp… z boiska, bo jak nie, to mi wyj… - mówi Krzysztof P. – Jak zobaczyłem, że walnął koleżankę, to mówię – nie odpuszczę tej ku… i go zabiję po prostu. Trochę został poobijany, ale nie ma co robić z tego afery. Teraz mamy przez to przerąbane. Krzysztof P. mówi wprost, że żyje z tego, co ”ustuka” i nie myśli o tym, co wydarzy się w przyszłości. Czechowicka policja zapewnia, że teren opanowanego przez chuliganów boiska jest monitorowany zarówno przez policyjne patrole, jak funkcjonariuszy operacyjnych. Prokuratura Rejonowa w Pszczynie przygotuje akt oskarżenia wobec napastników. A napadnięty Marian Jurzak nie wychodzi z dziećmi z domu, a jeśli – to gdzieś daleko, bo jego dzieci po tym, co się stało boją się chodzić po ulicach i na boisko. Mieszkańcy Czechowic Dziedzic zbierają podpisy pod petycją do burmistrza miasta, aby działaniami służb rozprawić się z bezkarnością młodych agresywnych osób.