Albert został brutalnie zaatakowany i pozostawiony na drodze. Sprawca zatrzymany

TVN UWAGA! 4608615
TVN UWAGA! 261043
20-letni Albert został brutalnie zaatakowany, a potem przejechał po nim samochód. Poszkodowany żyje, ale jest w stanie wegetatywnym. Policja zatrzymała 26-latka, prokurator postawił mu zarzut usiłowania zabójstwa.

Wracamy do sprawy pobicia Alberta Radomskiego. Do tragedii doszło w dzień, kiedy chłopak świętował swoje 20. urodziny. Wracał do domu po imprezie na poznańskim rynku. Był koniec października 2017. Młodego mężczyznę zaatakował nieznany sprawca i pobił pozostawiając na środku niewielkiej ulicy. Chwilę późnej chłopaka przejechał samochód.

Zatrzymanie

Policja opublikowała nagranie z kamer monitoringu i pół roku późnej zatrzymała sprawcę pobicia.

- Jak mąż do mnie zadzwonił i powiedział, że go złapali to się ucieszyłam, bo przynajmniej nie skrzywdzi nikogo więcej i odpowie za to, co zrobił Albertowi – mówi Ewelina Ramoska, matka Alberta.

- Dobrze, że w końcu go dorwali. To jest recydywista, nie wiadomo, czy nie zrobił tego kolejny raz. Nie zrobi krzywdy już nikomu więcej – mówi Przemysław Radomski, ojciec Alberta. I dodaje. - Dziwie się. To jest kawał chłopa, a Albert nie jest dużej postury. Rzucił się na Alberta, który wyglądał jak dziecko. Czemu nie startował na rówieśnika, albo równego sobie?

Prokurator uznał, że mężczyzna podczas zdarzenia mógł przewidzieć skutki pobicia i postawił podejrzanemu zarzut usiłowania zabójstwa za co grozi kara nawet dożywotniego więzienia.

Mężczyzna wcześniej przebywał w Wielkiej Brytanii. Policja zatrzymała go krótko po powrocie do kraju.

- Mężczyzna wynajmował mieszkanie w podpoznańskich Plewiskach. Samo zatrzymanie wyglądało spokojnie. Był zaskoczony, że policjanci pojawili się u niego, ale nie stawiał oporu. 26-latek jest znany poznańskim policjantom ze względu na wcześniej popełnione przestępstwa. Był karany za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu - mówi podkom. Patrycja Banaszak z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.

„Działanie bez powodu”

Jak zatrzymany tłumaczył atak na Alberta?

- To jest działanie bez powodu. Bez jakiegokolwiek wytłumaczenia. Mężczyzna przyznaje, że dwukrotnie uderzył pokrzywdzonego. Ale nie potrafi wyjaśnić motywów swojego zachowania. Nie znał osoby pokrzywdzonej, wcześniej nie miał z nią żadnego kontaktu – mówi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Prokurator uznał, że mężczyzna podczas zdarzenia mógł przewidzieć skutki pobicia i postawił podejrzanemu zarzut usiłowania zabójstwa za co grozi kara nawet dożywotniego więzienia.

- Kiedy podejrzany zadał pokrzywdzonemu ciosy miał w polu widzenia nadjeżdżające samochody. Działo się to w bardzo wąskiej przestrzeni. To była jednokierunkowa ulica. Na tej ulicy panował ruch, podejrzany jest osobą dorosłą, która potrafi właściwie ocenić swoje zachowanie i skutki. Na tej podstawie prokurator doszedł do wniosku, że mamy do czynienia z usiłowaniem zabójstwa z zamiarem ewentualnym – podkreśla prokurator Magdalena Mazur-Prus.

Co z osobą, którą przejechała Alebrta?

Na podstawie nagrań monitoringu ustalono, że osobą prowadzącą samochód, który przyjechał Alberta, była kobieta. Dotychczas miałaby odpowiadać za nieudzielenie pomocy. Jednak prokuratura rozważa zmianę tego zarzutu, bo między pobiciem, a przejechaniem Alberta był niewielki odstęp czasu i kierowca powinien widzieć, co się dzieje na drodze.

- Minęło kilka sekund i normalny kierowca, by to zauważył. A tym bardziej jadąc ulicą pod górę. Wiemy, jak świecą światła. Musiała to widzieć. Albo za szybko jechała, bo później na monitoringu widać, że po przejechaniu stanęła, bo widać światła stopu. Ale po chwili odjechała – wskazuje ojciec Alberta.

Po pobiciu i wypadku Albert trzy miesiące spędził w szpitalu. Miał wiele złamań czaszki, uszkodzone oko, pękniętą wątrobę i śledzionę. Wyszedł ze szpitala, ale nie ma z nim logicznego kontaktu.

- Albert po półtora godziny ćwiczeń jest całkowicie wykończony. Zasnął praktycznie od razu. Nie jest możliwe, żeby cała rehabilitacja, stymulacja odbywała się jednym ciągiem. Najlepiej, żeby to się odbywało co dwie, trzy godziny – mówi fizjoterapeutka Maja Prętka.

Kosztowna rehabilitacja

Koszt rehabilitacji Alberta wzrósł z do 8 tys. złotych miesięcznie. Pomoc zaoferowała Fundacja TVN Nie Jesteś Sam. Charytatywne zbiórki organizują też przez Poznaniacy poruszeni tragedią Alberta. Ostatnio imprezę na rzecz chłopaka zorganizowali skaterzy.

- Udało nam się zebrać ponad 14 tysięcy złotych. Może to nie jest dużo, ale dla młodych ludzi, którzy mają poczucie, że musza wydawać na sprzęt i zawsze są na minusie, to jest fajna kwota. Stoimy za Albertem i wierzymy, że dojdzie do siebie – mówi Jakub Winowiecki, właściciel sklepu „Mini Ramp”.

Stan Alberta ostatnio znacznie się pogorszył i chłopak musiał wrócić do szpitala.

podziel się:

Pozostałe wiadomości