Akt oskarżenia w sprawie zabójstwa dziecka z Kamiennej Góry

TVN UWAGA! 3905504
TVN UWAGA! 3905504
Jest akt oskarżenia dla Samuela N., 27-latka z Kamiennej Góry, który w sierpniu siekierą śmiertelnie ranił dziesięcioletnią Kamilę. Prokuratura postawiła mu zarzut zabójstwa w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Grozi mu za to od dwunastu lat więzienia do dożywocia. Sprawą zajmie się teraz Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze.

Mężczyzna został przebadany przez biegłych psychiatrów, którzy stwierdzili, że w chwili ataku był poczytalny. Nie był też pod wpływem narkotyków czy alkoholu. Samuel N. przyznał się do winy. Jak wyjaśniał śledczym, zaatakował siekierą dziewczynkę, bo był zdenerwowany. Kamila, pomimo reanimacji, zmarła. Po śmierci dziecka ulicami Kamiennej Góry przeszedł marsz milczenia.

- Mężczyzna przyznał się do winy i złożył obszerne wyjaśnienia. Tłumaczył, że chciał się zemścić na urzędnikach, którzy wcześniej nie przyznali mu zasiłku dla bezrobotnych. Udał się do urzędu pracy w Kamiennej Górze, wszedł do pierwszego lepszego biura, polecił pani, żeby zamknęła drzwi, bo "ma sprawę". Chciał ją zabić. – mówi dziennikarce Uwagi! prokurator Violetta Niziołek – rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze. –.Ponieważ kobieta go wyprosiła, a z góry zeszły inne osoby mężczyzna zrezygnował z ataku na urzędników. Udał się w kierunku rynku. Widział, że z naprzeciwka idzie kobieta z córką. Kiedy go minęły zaatakował dziecko. Twierdził, że nie miał zamiaru, aby robić krzywdę komukolwiek, ale w pewnym momencie zrobił to. - dodaje Violetta Niziołek.

Samuel N. w lipcu tego roku został bezrobotnym, ale bez prawa do zasiłku. Dowiedział się o tym 18 sierpnia i dzień później schował do torby siekierę. Poszedł do Powiatowego Urzędu Pracy w Kamiennej Górze. Tam po kłótni z urzędnikami został wyproszony. Z urzędu pracy poszedł na rynek. Mijając księgarnię, wyjął siekierę z torby i uderzył nią w tył głowy dziesięcioletnią Kamilę. Potem wyrzucił siekierę i uciekł. Kilka minut później napastnika zatrzymali świadkowie. Pracownicy urzędu pracy zadzwonili na policję dopiero godzinę po ataku na dziewczynkę.

podziel się:

Pozostałe wiadomości