Adwokat przed sądem

Jeden z lubelskich adwokatów jest jednocześnie oskarżonym i obrońcą. Przeciwko niemu toczy się sprawa o usiłowanie przekupstwa prokuratora. Adwokacki sąd dyscyplinarny uznał, że może wykonywać swój zawód.

Lubelskiemu adwokatowi Adamowi K. prokuratura w Krakowie postawiła trzy zarzuty: usiłowania przekupstwa prokuratora, poplecznictwa i podżegania do składania fałszywych zeznań. Częściowo przyznał się do tych dwóch ostatnich. Toczy się przeciw niemu proces, mimo to nadal wykonuje swoją pracę, prowadzi kancelarię, broni w sądzie. Zaczęło się od tego, że Adam K. stanął murem w obronie pewnego mężczyzny podejrzanego o zastraszanie lubelskiego biznesmena, handlującego drewnem i samochodami. Miejscowa grupa przestępcza zażądała haraczu. Gdy biznesmen nie zgodził się zapłacić, pod pretekstem zakupu samochodu gangsterzy zwabili go do stodoły pod Lublinem i tam skatowali. Biznesmen dał im 18 tys. zł i obiecał, że jeszcze doniesie 30 tys zł. Zgłosił się jednak na prokuraturę. - Jakiś czas później przyszedł do mnie adwokat Adam K. i kazał zmienić zeznania, dał mi wypełniony formularz, gdzie było napisane, co i jak mam zeznawać – mówi biznesmen. – Bardzo się bałem i w prokuraturze zeznałem tak, jak chciał Adam K. Adam K. był obrońcą jednego z uczestników napadu, niejakiego Sławomira S., znanego jako Pietia, szefa lubelskiego gangu. W trakcie jednej z rozpraw wyszło jednak na jaw, że adwokat nakłaniał ofiarę swego klienta do złożenia fałszywych zeznań. Sprawą Adama K. zajęła się prokuratura w Krakowie. Na sprawy adwokat się nie stawia, przedstawiając odpowiednie zaświadczenia, np. o niezwykle ważnych sprawach rodzinnych. Sprawa - zachowującego się w kompromitujący sposób - zbulwersowała palestrę lubelskich adwokatów. Stanął przed sądem dyscyplinarnym przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Lublinie. Jej wyrokiem z lutego 2001 r. został zawieszony w czynnościach zawodowych. Mecenas długo nie czekał i złożył wniosek o odwieszenie zakazu. I ten sam sąd bez jakiegokolwiek powodu odwiesił zakaz. - Nie będę komentować orzeczenia sądu – mówi Ewa Szwarc – Maczewska, prezes sądu dyscyplinarnego. – Orzeczenie sądu karnego w Krakowie i dokonana przez niego ocena postępowania Adama K. będą miały wpływ na postanowienie sądu dyscyplinarnego. A co w związku z tym, że Adam K. przyznał się do popełnienia dwóch przestępstw? Tego sąd dyscyplinarny nie bierze pod uwagę, bo przyznał się nie przed nim. - Nie znam akt sprawy karnej – mówi pani prezes. Adam K. nadal przyjmuje w swej kancelarii. Zgodził się nawet na spotkanie z dziennikarzem Uwagi! Jak się okazało tylko po to, by odmówić jakiejkolwiek wypowiedzi.

podziel się:

Pozostałe wiadomości