Dwa lata temu Agnieszka Piotrowska poszukiwała adwokata do sprawy rozwodowej. Kiedy podpisywała umowę z poleconą mecenas, nie mogła przypuszczać, że tą decyzją ściąga na siebie poważne kłopoty. Nadużywanie alkoholu i niesłowność pani adwokat, to była tylko zapowiedź problemów.
Nie przyszła na spotkanie
Zaczęło się od tego, że kobieta i jej adwokatka miały umówione spotkanie pojednawcze z mężem kobiety i jego pełnomocnikiem. - Pani adwokat nie przyszła - wspomina pani Agnieszka. Jednak wtedy nie zdecydowała jeszcze zerwać współpracy. Wcześniej zapłaciła bowiem prawniczce ponad 4 tysiące złotych.
Kiedy pani adwokat nie pojawiła się w sądzie, jej klientka chciała sprawdzić, co się dzieje. Pojechała do mieszkania mecenas Emilii B., bo to właśnie tam, w prywatnym lokum, prowadzi ona swoją kancelarię. - Długo dzwoniłam do drzwi, ale nikt nie odbierał. Słyszałam tylko skomlenie psa - relacjonuje. Sposób, w jaki piszczał pies, zaniepokoił panią Agnieszkę, dlatego zdecydowała się wezwać służby. Kiedy na miejsce przyjechały policja i straż miejska, wyszedł do nich pijany konkubent prawniczki. - Pani mecenas nieprzytomna leżała w łóżku - relacjonuje kobieta, która poprosiła UWAGĘ! o pomoc.
Przeszła na drugą stronę
Po opisanym alkoholowym incydencie, mecenas Emilia B. jeszcze przez trzy miesiące reprezentowała Agnieszkę Piotrowską. W marcu ubiegłego roku, za porozumieniem stron, kobiety rozwiązały jednak umowę. Już kilka tygodni później zaczęły się kłopoty. - Pani mecenas zaczęła pomagać mojemu mężowi. Prywatnie! Mam na to dowody - podkreśla pani Agnieszka.
"Panie Pawle niezależnie od tego, co by nie było, MA PAN powiedzieć: że żona używa pana sprzętu, który jest pana własnością. Że nigdy nie miał pan zamiaru śledzić żony, jej poczynań czy też grzebać w jej rzeczach, bo jej pan ufał. Nawet teraz nie jest Pan tego typu człowiekiem - w przeciwieństwie do żony. Jutro na łączach" – to fragment maila, który adwokatka miała wysłać do męża kobiety.
"Będziemy rozważali naganę"
Na tym nie koniec. Życiowy partner pani mecenas złożył prywatny akt oskarżenia przeciwko pani Agnieszce. - Zarzucił mi, że pomawiam go o to, że przetrzymywał panią Emilię B. w domu, dawał jej alkohol, leki, wykorzystywał finansowo i seksualnie - wylicza Agnieszka Piotrowska. W ramach rekompensaty za rzekome pomówienia mężczyzna zażądał 10 tys. zł.
Pani Agnieszka napisała skargę do Okręgowej Rady Adwokackiej w Łodzi. Opisała relacje i problemy z mecenas Emilią B. Przedstawiła też podejrzenia, kto jest rzeczywistym autorem prywatnego oskarżenia o pomówienia. Rada do dzisiaj nie zajęła stanowiska w sprawie tej skargi.
Kiedy jej rzecznika zapytaliśmy o mail, jaki adwokatka wysłała do męża swojej byłej klientki usłyszeliśmy, że jest to naruszenie zasad etyki zawodowej. - Ale nie aż tak rażące! Będziemy rozważali naganę bądź grzywnę - mówi mec. Ryszard Marcinkowski.
Wjechała w ścianę budynku
W radzie adwokackiej są trzy sprawy przeciwko mecenas Emilii B. Oprócz sprawy pani Agnieszki, chodzi jeszcze o spożywanie alkoholu w miejscu publicznym. W tej sprawie prokuratura umorzyła postępowanie. - Druga dotyczy toczącego się postępowania, związanego z prowadzeniem pojazdu w stanie nietrzeźwości - wylicza rzecznik rady adwokackiej.
W grudniu 2014 roku, w centrum Łodzi, kobieta wjechała autem w ścianę budynku. Badania wykazały, że była pijana. Poważnych konsekwencji prawnych jednak uniknęła. - Nie udało się wykluczyć wersji prezentowanej przez podejrzaną, z której wynikało, że alkohol spożyła już po zatrzymaniu samochodu - mówi rzecznik prokuratury okręgowej w Łodzi, Krzysztof Kopania.
- Znaleziona została butelka, ale jest to dowód, który można interpretować dwojako: stwierdzić, że faktycznie spożywała w samochodzie, ale pozostaje jeszcze kwestia określenia momentu, w którym to nastąpiło. Z punktu widzenia logiki istotnie przedstawiona wersja wydaje się mało prawdopodobnie, niemniej w sposób jednoznaczny nie byliśmy jej w stanie wykluczyć – twierdzi Kopania.
Kiedy pani mecenas stanie przed sądem adwokackim? - Myślę, że w maju, czerwcu - zapowiada mecenas Marcinkowski, a zwłokę z decyzjami tłumaczy tempem pracy prokuratury.
Przyłapana na jeździe po pijanemu
To, co nie udało się organom ścigania rok temu, prawdopodobnie uda się tym razem. W styczniu tego roku mecenas Emilia B. ponownie została przyłapana na prowadzeniu samochodu pod wpływem alkoholu. Okoliczności zatrzymania były podobne do poprzedniej sytuacji. - Porzuciła samochód tutaj, pod sklepem i chwiejnym krokiem poszła do swojego mieszkania - mówi Agnieszka Piotrowska.
Joanna Kącka z komendy wojewódzkiej policji w Łodzi przyznaje, że funkcjonariusze brali pod uwagę siłowe wejście do mieszkania prawniczki, ale nie było to potrzebne. - W pewnym momencie jednak do okna podszedł konkubent tej pani. Mężczyzna znajdował się pod ewidentnym wpływem alkoholu. Właścicielka samochodu spała. Również znajdowała się w stanie upojenia alkoholowego - mówi Kącka. Biegły ustalił, że podczas prowadzenia samochodu adwokatka miała w organizmie minimum 3,6 promila. W ostatnich dniach mecenas Emilia B. usłyszała zarzut prowadzenia auta pod wpływem alkoholu.
Zwolnienie lekarskie
Rada adwokacka zajmie się jej sprawą dopiero w chwili, kiedy skończy się zwolnienie lekarskie, na którym obecnie przebywa prawniczka. W połowie kwietnia natomiast rozpoczyna się proces przeciwko Agnieszce Piotrowskiej z powództwa konkubenta pani mecenas.
Reporterowi UWAGI!, mimo licznych prób, nie udało się namówić mecenas Emilii B. na rozmowę.