450 zł kary dla "Championa"

O praktykach z odświeżaniem żywności w sklepie „Champion” poinformowaliśmy Sanepid i PIH. Niezapowiedziane kontrole wywołały popłoch wśród pracowników.

Stare wędliny, spleśniałe kaszanki, przeterminowane sery, obślizgłe kiełbasy - były myte pod kranem, albo w ciepłym oleju i wracały z powrotem na sklepową ladę. Stara wędlina trafiała do bigosu, a zgniłe warzywa do leczo. Przepakowywanie serów i zmiana daty ważności do skutku - czyli, aż ktoś kupi. Zasady BHP pozostawiające wiele do życzenia… Świadkiem takich praktyk, była nasza redakcyjna koleżanka, która na tydzień zatrudniła się w sklepie „Champion” należącym do sieci Carrefoure. O nieprawidłowościach powiadomiliśmy Sanepid i PIH. Niezapowiedziana kontrola wywołała prawdziwy popłoch w sklepie. Znaleziono nieświeżą kaszankę i ryby - były w takim stanie, że ich spożycie na pewno spowodowałoby zatrucie. Wycofano, pięć partii serów, a nawet kiszoną kapustę i szczaw. Przy ladach stwierdzono brak ciepłej wody, mydła i ręczników! ”Champion” został ukarany karą 450 zł - najwyższa przewidziana ustawą to 500 zł! - W tym roku żadna nasza kontrola nie wykazała na tak dużą skalę, tylu przeterminowanych produktów - mówi Grzegorz Wrzosek z mazowieckiego PIH. - Nie wolno oferować zepsutego towaru, to ewidentne wykroczenie. Wejście inspektorów zarejestrowały nasze kamery. Sprzedawcy - nie tylko działu mięsnego, dokąd udali się inspektorzy, ale także innych - nerwowo przebierali produkty i przeterminowane wynosili na zaplecze. - To jest typowy objaw nie zachowania warunków sanitarnych! – inspektorzy mówili jeden przez drugiego. - Państwo nie ustalacie terminu dla towaru, to robi producent! – grzmiała inna kontrolerka. - Te lady wymagają natychmiastowego oczyszczenia! A jak myje się lady i krajalnice, nasza redakcyjna koleżanka, dowiedziała się z bardzo krótkiego instruktażu: - Wypłucz, wyżmij szmatę i wycieraj – wyjaśniała jej starsza koleżanka. - Co się da to domyj, a co nie, to nie. Myła proszkiem do prania, który rozsypał się w magazynie, a którego z oszczędności nie wyrzucono. Mężczyzna w fartuchu z obsługi zaplecza, na widok reporterki UWAGI! oburzył się, że powiadomiliśmy inspektorów. Nie był za to oburzony faktem, iż nieświadomym klientom wciska się zepsuty towar. - Nie mogliście tego zachować dla siebie?! – krzyczał, wynosząc przeterminowane produkty na zaplecze. - Nie miałbym sumienia zrobić czegoś takiego! - Ale pan oszukuje klienta! – powiedziała reporterka. - Wolę oszukiwać niż skarżyć! Nasza koleżanka, w trakcie tygodnia pracy, dowiedziała się również, że sery są przepakowywane, a data przydatności do spożycia zmieniana: „dopóki ktoś je kupi!”. Widziała jak ekspedientki używają oszczędnościowo rękawiczek - jedna do przerwy, druga po przerwie. Dziewczyna z działu, gdzie pracowała przyznała, że do momentu otwarcia sklepu i tak pracuje bez rękawiczek, zakłada je dopiero, gdy pojawią się klienci. Sama kierowniczka tego działu uważa, że to normalne: - Jedną rękawiczką się obsługuje, to w zupełności wystarcza. - Pracowałam przez tydzień w dziale z wędlinami, serami i rybami. Zawsze wiedziałam, że nie znamy całej prawdy o sprzedawanej żywności – podsumowuje nasza redakcyjna koleżanka. – To, co zobaczyłam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. - Moim zdaniem takie sklepy powinny być zamykane! Stanowią zagrożenie dla konsumenta! – uważa Elżbieta Sieliwanowicz z Federacji Konsumentów.

podziel się:

Pozostałe wiadomości