W lutym Iwona K. została skazana za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad dziećmi. Wyrok półtora roku pozbawienia wolności zawieszono na trzy lata, a dzieci zostały przy matce. Nad tym, aby nie działa im się więcej krzywda miał czuwać siedmioosobowy zespół, w skład którego wchodzili między innymi pracownik socjalny i asystent rodziny.
Jednak po upływie miesiąca, synowie Iwony K. przyszli do przedszkola pobici przez matkę kijem od miotły. 5-letni chłopiec trafił na kilka dni do szpitala na obserwację. Po tym incydencie dzieci nie wróciły już do domu: starsze zabrano do domu dziecka a najmłodsze do pogotowia opiekuńczego. Prokurator postawił Iwonie K. zarzut znęcania się nad dziećmi. Z uwagi na to, że było to kolejne postępowanie dotyczące tego samego czynu, prokurator skierował do sądu wniosek o zarządzenie wykonania kary.
Jak powiedziała nam Agata Dybek-Zdyń – rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gliwicach:
- Sąd przychylił się do wniosku prokuratury. 14 lipca sąd zarządził wykonanie kary jednego roku i sześciu miesięcy pozbawiania wolności. Postanowienie jeszcze jest nieprawomocne. Jeśli nie wpłynie zażalenie, to sekcja wykonawcza wyśle wezwanie do stawiennictwa w zakładzie karnym. Jeśli skazana nie stawi się, to sąd może zdecydować o przymusowym doprowadzeniu przez policję.
Dramat dzieci słyszeli sąsiedzi, o przemocy wiedziała także rodzina. – Moja siostra nie jest dobrą matką. Jest nerwowa, bije dzieci. Jedno dziecko rozbierała do naga i tak kazała mu spać. Bez przykrycia, bez niczego. Tak go karała – mówiła reporterce Uwagi! siostra kobiety. W domu dochodziło do awantur, często po alkoholu. Podczas jednej z nich 12-letnia córka Iwony K. uciekła z domu. – Zrzuciła ze stołu tablet i on się potrzaskał. Mama kazała jej iść na autostradę i zarobić pieniądze na naprawę – relacjonowała siostra Iwony K.