Julia, Daniel, a ostatnio Nina. To nastolatkowie, którzy nie poradzili sobie z hejtem rówieśniczym. Problem wśród młodzieży jest coraz powszechniejszy. Jak zapobiegać hejtowi?
14-letnia Nina wspólnie z rodzicami i bratem mieszkała w Holandii. Miała wiele pasji, ćwiczyła woltyżerkę, była też skautką. Na co dzień była pogodna. Niestety, stała się ofiarą niektórych ze swoich rówieśników.
- Te rzeczy wydawały mi się błahe, ale widocznie dla niej takie nie były – mówi pani Monika, matka Niny. I dodaje: - Nina miała bliznę pod wargą. Wyśmiewali się, że ma jakiegoś pryszcza. Mi, jako osobie dorosłej, te problemy wydawały się dużo mniejsze, na zasadzie: „Dzisiaj są, ale jutro jest nowy dzień”. A dla niej urosły do ogromnego problemu.
Z relacji pani Moniki wynika, że z córką miała dobry kontakt.
- Zawsze mówiłam, że to jest moja przyjaciółka. A jakiś czas temu powiedziałam jej: „Widzę, że nasze rozmowy nie dają tobie ukojenia. Musimy zaprosić kogoś z zewnątrz, podejmiemy rozmowy z psychologiem”. Mocno ją przytuliłam, a ona mówi: „Mamo, nie tul mnie tak mocno, bo nie mogę oddychać”. A ja mówię: „Nina, ja cię tak mocno przytulam, bo ja cię tak mocno kocham. I tata też” – przywołuje matka Niny.
- Parę dni przed [samobójstwem – red.] była z nami w wesołym miasteczku. Bawiła się na wszystkich możliwych atrakcjach. Nic nie wskazywało, żeby mogła targnąć się na życie – mówi pan Sławomir, ojciec Niny.
- Dla nas to był szok. Dziecko nie wyglądało, jakby miało za chwilę się zabić – zaznacza pani Monika.
Zapiski pozostawione przez 14-letnią Ninę
Nina pozostawiła notes z zapiskami.
- Zawarte są w nim imiona i nazwiska - kto był jej przyjacielem, a kto zrujnował jej życie – mówi pan Sławomir.
Nina napisała też list pożegnalny.
„Przepraszam, że tak to kończę, ale nic mi się nie udaje. Będę za wami tęsknić”, cytuje jej mama.
- I jest tam też dla każdego osobna notatka. Napisała mi: „Kochana mamo, kocham cię, ale wiem, że już nie mogę od tego uciec”. Napisała też tacie i dziewczynkom ze skautingu – opowiada pani Monika. I dodaje: - Czuła się kochana, dlatego to, co się stało, jest dla nas bardzo zaskakujące. Wiedziała, że tak wielu ludzi ją kocha.
- Jest tak dużo pytań. Nie rozumiemy, co się stało. Natomiast, to, co się wydaje, poprzez ślady, które zostawiła Nina, to myślę, że był to hejt rówieśniczy – uważa pani Monika.
- Słyszymy, że jest z tym teraz coraz większy problem – dodaje pan Sławomir.
Jak reagować na hejt rówieśniczy?
Pani Adriana jest matką 12-latki. Mimo interwencji w szkole, bezradna zgłosiła się do naszej redakcji, by nagłośnić problem, z jakim spotkała się jej córka. Od roku dziewczynka jest prześladowana przez trzech chłopców ze szkoły.
- Zauważyłam, że od jakiegoś czasu córka ma zmienne nastroje. Wpadała w złość. Wiedziałam, że wydarzyło się coś z jakimiś kolegami lub koleżankami, bo normalnie się tak nie zachowywała – mówi kobieta.
- Zaczęła czytać mi wiadomości, które dostawała. Przeraziłam się. Miała groźby, żeby się pocięła. Że ma się zabić. Dla mnie, to było za dużo – zaznacza pani Adriana.
- Było kopanie, opluwanie, wymierzanie ciosu w twarz. Stwierdziłam, że musimy powiedzieć: Stop! – tłumaczy matka 12-latki.
Kobieta zgłosiła problem w szkole. Jak zareagowała dyrekcja?
- Pierwszym działaniem było objęcie tej dziewczynki opieką psychologiczno-pedagogiczną. Dziewczynka dostała takie wsparcie, jeszcze w obecności rodziców – mówi Wioleta Maksymowicz, dyrektor szkoły podstawowej.
- Następnie, z panią pedagog przygotowałyśmy pismo do sądu. A dodatkowo zgłosiłam klasy do programu „Stop hejtowi” – dodaje dyrektor Wioleta Maksymowicz.
Rodzice 12-latki, po przeczytaniu wiadomości, które dostawała ich córka, postanowili pojechać do rodziców dzieci, które to pisały.
- Do jednego z chłopaków pojechaliśmy poza miasto. Ku mojemu zdziwieniu, chłopak bez żadnych skrupułów mówił przy swojej mamie, że ja jestem cw…, złodziejem, śmieciarzem. Po pewnym czasie powiedział, że weźmie pałkę teleskopową i skatuje nam dziecko – przytacza pan Damian, ojciec 12-latki.
- Rzucił do nas tekst, że jest 14-letnim gangsterem. Że niczego się nie boi i bardzo by chciał trafić do ośrodka. Że będzie mu tam dobrze i ma tam ziomków – opowiada pani Adriana. I dodaje: - Siedziałam obok jego mamy i zapytałam: „Czy słyszysz, co mówi twój syn?”. Ona wyglądała na bezradną, powiedziała, żebyśmy zgłaszali to i niech go zabierają.
Mimo interwencji dyrekcji i spotkań pedagoga z uczniami, dwóch chłopców nie przestało dokuczać dziewczynce. Psychiatra zaleciła matce, by dziecko rozpoczęło edukację domową.
Nasilenie problemu hejtu
- Niestety, w ostatnich latach obserwujemy nasilenie tego problemu. Formy przemocy zdarzają się nawet w trzeciej klasie szkoły podstawowej – mówi sędzia Beata Słomczyńska-Kuźba z III wydziału rodziny i nieletnich Sądu Rejonowego w Koszalinie.
- Należy się zastanowić, czemu tak się dzieje. Dzieci, młodzież szukają autorytetów gdzieś poza domem. Próbują znaleźć grupę, która je zrozumie, a żeby dostać się do grupy, popisują się, na przykład hejtując kogoś – dodaje sędzia Beata Słomczyńska-Kuźba.
Ze względu na nasilone zjawisko przemocy u nastolatków, sędziowie i prawnicy z Koszalina spotykają się w szkołach z uczniami, by uświadomić, że za hejt staje się przed sądem i ponosi konsekwencje prawne.
- Do sądu rodzinnego za demoralizację można trafić już od 10. roku życia, a od 13 lat za popełnienie czynu karalnego. Trzeba pamiętać, że ten ślad, o tym, że nieletni miał sprawę, zostaje – zaznacza sędzia Beata Słomczyńska-Kuźba.
Pani Adriana postanowiła złożyć do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez dzieci ze szkoły jej córki.
- W tym momencie, w jakim się znajdujemy, jest to nieuniknione. To jest jedyna szansa, by uratować nasze dziecko i być może inne dzieci – tłumaczy matka 12-latki.
- Uważam, że koszmar dzieci powinien się skończyć, żeby się nie powtórzyła historia Niny. Za dużo jest dzieci hejtowanych i nękanych. Zaczyna się od: „Jesteś ruda, za chuda, za gruba, za mała”. Zaczyna się od małych rzeczy, a wiadomo jak się kończy – kwituje pani Adriana.
Autor: wg
Reporter: Jakub Dreczka