Trwa akcja Fundacji TVN i Uwagi! poznajcie Viki, kolejną naszą bohaterkę.
Dysplazja przynasadowa McKusicka – tak nazywa się choroba Viktorii. Jednym z jej objawów jest niski wzrost. 12-latka ma 93 cm wzrostu, mniej więcej tyle co 3-letnie dzieci.
- Pytałam mamę, czemu tak jest, że jestem niższa. Niektórzy mnie wyśmiewają i pokazują palcami – mówi dziewczynka.
To nie jedyny problem, z którym zmaga się rodzina 12-latki.
Walka o życie i zdrowie Viktorii
Pani Angelika, mama Viktorii, dokładnie pamięta moment, w którym dowiedziała się, że jej córka nie będzie zdrowa.
- Ta choroba to był koniec świata. Ale później zaczęły się choroby związane z brakiem odporności. Viktoria miała zapalenie skóry, zapalenie płuc, rotawirusy i inne dolegliwości. Co tydzień było coś. Praktycznie całe jej życie spędzałyśmy w szpitalu – mówi Angelika Gałecka.
Niespodziewanie okazało się, że potrzebuje przeszczepu szpiku kostnego.
- Uświadomiło mi to, że ten niski wzrost to nie jest koniec świata. Że ważniejsze jest to, żeby żyła – mówi pani Angelika.
Kiedy Viktoria miała 3 miesiące, doszło do przeszczepu szpiku.
- Najtrudniejszy był rok po przeszczepie, kiedy w ogóle nie miała odporności. W sumie 9 miesięcy spędziłyśmy w szpitalu. To był taki pobyt, gdzie nie mogłam opuszczać sali, by czegoś nie złapać – opowiada mama 12-latki.
Rodzina ostatnio usłyszała kolejną druzgocącą diagnozę.
- Padło: operacja albo wózek inwalidzki – przywołuje pani Angelika.
Trzeba było zebrać milion złotych na operację
W czerwcu, światowej sławy amerykański ortopeda dr Paley osobiście przeprowadził pierwszą z dwóch skomplikowanych operacji, by uratować stawy i kości Vikorii. By to w ogóle było możliwe, potrzebna była gigantyczna kwota – niemal milion złotych. By go zdobyć, trwała i wciąż trwa szalona walka z czasem. W pomoc dziewczynce zaangażowało się całe Opole, z którego pochodzi.
- Przed operacją brakowało nam ponad 60 tys. zł. Zadzwoniliśmy do szpitala, że nam się jednak nie uda. Że nie mamy takiej możliwości – wspomina pani Angelika.
- Na szczęście szpital zgodził się, by mimo to operacja odbyła się w terminie, jednocześnie przedłużył nam termin płatności do 5 grudnia – mówi mama 12-latki.
Rehabilitacja 12-latki
By po operacji nauczyć się chodzić, Viktoria przyjechała do Warszawy na siedmiotygodniową, codzienną rehabilitację.
- Moja rehabilitacja polega teraz na tym, że uczę się chodzić, wstawać – tłumaczy Viki.
- Viki jest raczej z tych, co walczą do końca, nawet jak coś ją boli, to mówi, że to zaraz przejdzie. Że to nic takiego – zwraca uwagę fizjoterapeutka Katarzyna Horosz-Piotrowska.
12-latka w Opolu zostawiła tatę, siostrę, szkołę i przyjaciół.
- Brakuje mi koleżanek, nie mogę się z nimi spotkać. Rozmawiam z nimi tylko przez telefon, ale nie mogę ich przytulić czy podać ręki – mówi Viki.
W trakcie realizacji reportażu do Warszawy przyjechał stęskniony tata Viktorii i jej siostra.
- Viktoria jest pogodną, wesołą dziewczyną. Na wszystkich zdjęciach wygląda, jakby ją to wszystko nie obchodziło. Ale momenty słabości, które nie są widoczne, pokazują jak wielki to dla niej wysiłek i jakie przeżycie – mówi Olaf Gałecki, tata Viktorii.
Pan Olaf nie jest biologicznym ojcem dziewczynki, Viktoria poznała go, gdy była z mamą na zjeździe osób niskorosłych, zaprzyjaźniła się z nim i zeswatała swoich rodziców. Dzięki temu dziś ma siostrę i tatę – który rozumie ją bez słów.
- Zauważam niuanse po swoim dzieciństwie, po swojej sytuacji, kiedy ktoś na kogoś zwraca uwagę właśnie przez wzrost – mówi tata Viktorii.
Dziewczynka, mimo dolegliwości, jest wesoła, z optymizmem patrzy na przyszłość.
- Wiem, że spotkają mnie bardzo dobre sytuacje. Że jak zacznę chodzić, to będzie wszystko dobrze, wrócę do szkoły i pewnej normalności – mówi dziewczynka.
Jaka normalność czeka Viki? Powinna kontynuować rehabilitację w Opolu. Rodzice wciąż zbierają na to pieniądze. Będzie musiała też dojeżdżać do Warszawy na wizyty kontrolne i konsultacje z lekarzami m.in. kardiologiem i onkologiem.
- Cały czas potrzebujemy pieniędzy na stałą rehabilitację – mówi pan Olaf. I dodaje: - To ciągła walka o zdrowie. Każdy odchył w jej przypadku może być wręcz śmiertelnie niebezpieczny.
O czym marzy Viktoria?
- Kiedyś miałam marzenie, że chcę urosnąć, że chcę być wysoka. Ale pomyślałam sobie, że jak jest się niskim, to jest się wyjątkowym, innym. Nie trzeba się zmieniać. To jest najlepsze, to kim się jest. Po prostu sobą – mówi 12-latka.
Jeśli chcecie wspomóc Viki i innych podopiecznych Fundacji TVN wysyłacie SMS o treści POMAGAM na numer 7356. Koszt SMS-a to 3,69 zł z VAT.
Odcinek 7299 i inne reportaże Uwagi! można oglądać także w serwisie vod.pl oraz na player.pl
Autor: gw