1000 spraw Mirosława P.  

Mirosław P. od pięciu lat paraliżuje pracę policji, prokuratur i sądów zalewając je tysiącami spraw. Sam jest więźniem Zakładu Karnego w Raciborzu i odbywa wyrok za poniżanie i kierowanie gróźb pod adresem prokuratorów prowadzących jego sprawy.

Prokuratorzy, policjanci i sędziowie załamują ręce. - To jest część spraw prowadzonych w naszej prokuraturze dotyczących doniesień kierowanych przez pana Mirosława P. – mówi Janusz Smaga z Prokuratury Rejonowej w Raciborzu pokazując stosy teczek. - Sumując te postępowania, które były prowadzone na podstawie złożonych przez niego zawiadomień o popełnionym przestępstwie, daje nam to liczbę zbliżającą się do 200 – mówi Andrzej Gąska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. - Łącznie, Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu Śląskim zarejestrowała 161 tego rodzaju spraw – tłumaczy Józef Pałka z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim. Sąd Okręgowy w Gliwicach rozpoznawał już 171 spraw Mirosława P. a w każdej z tych instytucji zdarzył się prokurator, który był oskarżany przez Mirosława P. o popełnienie na jego szkodę przestępstwa, które de facto nie miało miejsca. - Kilkudziesięciu policjantów zajmowało się tymi sprawami – mówi Andrzej Gąska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. - Dodatkowo 30 policjantów było przez niego oskarżonych bądź pomówionych, więc tak sumując mamy stan średniej komendy miejskiej bądź powiatowej policji. Oprócz policjantów sędziów i prokuratorów Mirosław P. oskarża także osoby prywatne, które wezwane na świadków w wytoczonych przez niego sprawach nie spełniły jego oczekiwań zeznając inaczej niżby sobie tego życzył. Jedną z nich jest pan Krzysztof, którego Mirosław P. wezwał na świadka tylko dlatego, że mieszkał w tym samym bloku co jego była żona z którą procesuje się od pięciu lat - Schemat działania jest zawsze taki sam, czyli zakłada komuś jakąś sprawę, do tej sprawy podaje świadków, czytaj – przyszłe swoje ofiary – mówi Krzysztof Kot. - Później, bez względu na to, co pan zezna w sądzie, składa doniesienia do prokuratury o składanie fałszywych zeznań – na każdego ze świadków. - Nasze życie to jest policja, prokuratura i sąd – żali się Jolanta Laszkiewicz. - Albo Rybnik, albo Racibórz albo Żory. A jak nie prokuratura, to kilka spraw w jednym sądzie. - To jest jego sposób na życie, to jest człowiek, który tam za kratami jest kimś – tłumaczy -Sylwia Badewicz. - On tam ma jakiś autorytet. Tutaj jest nikim. - On sądom sprawy zakłada, prokuratorom sprawy zakłada, on się z nich wszystkich wyśmiewa. - Ja od czterech lat w ogóle nie funkcjonuję normalnie – mówi Krzysztof Kot. - Ja ciągle chodzę na przesłuchania, konfrontacje świadków. Muszę się z pracy zwalniać. Przecież tak się nie da żyć na dłuższą metę. Jedyna kara, która spotkała Mirosława P., to dwa zbiorowe akty oskarżenia skierowane przeciwko niemu przez prokuraturę, w których zarzucono mu znieważanie, fałszywe oskarżanie i kierowanie gróźb karalnych pod adresem funkcjonariuszy publicznych. Nie zniechęciło to jednak Mirosława P. do pisania skarg, oskarżeń i pozwów, z których prawie wszystkie są umarzane przez policję, prokuratury lub sądy. Niestety nie ma sposobu na to by ograniczyć pisarskie zapędy Mirosława P. angażujące wszystkie instytucje wymiaru sprawiedliwości i generujące olbrzymie koszty, bo prawo przemawia na jego korzyść. - My musimy postępować zgodnie z procedurą karną. Musimy rozpatrzyć każdą sprawę, bo taki na organach ścigania ciąży obowiązek – podsumowuje Ewa Zajączkowska z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.

podziel się:

Pozostałe wiadomości