10-letni Przemek żyje w rodzinie zastępczej. Chłopiec jest właścicielem mieszkania, które dostał w darowiźnie od swojej babci. Jednak lokal zajmuje jego biologiczna matka. Kobieta ma odebrane prawa rodzicielskie i razem ze swoim konkubentem nie płacą żadnego czynszu. Dług urósł do astronomicznej kwoty, a wspólnota mieszkaniowa pozwała do sądu bezradne dziecko, obciążając je wszystkimi kosztami.
„Z mieszkania nie będzie nic”
W tej sytuacji 10-latkowi groził komornik. Mało brakowało by dziecko straciło swój majątek. Dzięki naszej interwencji, sąd powstrzymał licytację i sprawa o zapłatę zaległości rusza na nowo. To jednak nie koniec problemu, ponieważ dług nieustannie rośnie.
- Dług na dziś wynosi 31 012 złotych. Ceny za podobne mieszkanie, jak to Przemka, oscylują w granicy 70 tysięcy złotych. Jeśli ta sprawa potrwa jeszcze dwa lata, to z mieszkania nie będzie nic – podkreśla Monika Brajer, matka zastępcza Przemka.
- Kontaktował się z żoną przedstawiciel gminy. Zadeklarował, że porozmawiają ze wspólnotą, żeby w jakiś sposób złagodzić wierzytelności np. przez darowanie odsetek. Na deklaracjach się jednak skończyło. Każdy dzień zwłoki, każda godzina, działa na niekorzyść dziecka – zaznacza Błażej Brajer, ojciec zastępczy chłopca.
Skontaktowaliśmy się z zarządcą, który obiecał pomóc w negocjacjach ze wspólnotą, ale ten odmówił spotkania przed kamerą.
- Możemy wystąpić o umorzenie odsetek od spłaty. O tym jednak decyduje większość we wspólnocie. Dopóki nie zacznie być płacone za to mieszkanie, prawdopodobnie wspólnota nie będzie chciała nawet rozmawiać – uważa Urszula Szymańska z Urzędu Miasta w Boguszowie-Gorcach.
Matka zaprzecza
Mimo że alkohol i przemoc w tym domu były na porządku dziennym, matka wszystkiemu zaprzecza.
- To nie jest takie proste, żeby Przemka teraz spłacić. Co mam zrobić? Gdzie mam teraz iść, pod most? - pyta kobieta.
Matka Przemka ma 32 lata i mogłaby się sama utrzymywać, ale regularnie korzysta z opieki społecznej. Od 2019 roku pobierała co miesiąc pomoc finansową, którą zdaniem sąsiadów przeznaczała głównie na używki.
- Wstydzę się siostry. Nie mogę zrozumieć, jak matka może tak robić. Przemkowi świat się zawalił, jego tata umarł i on nie miał na kogo liczyć. A jej dzieci nie interesują, zależy jej tylko na pieniądzach – mówi siostra kobiety. I dodaje: - Ona nawet przez jakiś czas pracowała, ale zawsze do pierwszej wypłaty. Jakby chciała, pracę by znalazła.
- Nawet tak trudna postawa nie może stanowić przesłanki do całkowitego pozbawienia jej środków do życia. Nie mamy prawnych możliwości, by wyegzekwować od pani Magdaleny, żeby opuściła to mieszkanie – podkreśla Beata Jackowska, dyrektorka Ośrodka Pomocy Społecznej w Boguszowie-Gorcach.
Rodzice zastępczy Przemka, szukając rozwiązania problemu, chcieli sprzedać mieszkanie razem z lokatorem.
- Wystąpiliśmy o pozwolenie na sprzedaż tego mieszkania z lokatorem, by odzyskać jakiekolwiek pieniądze. Sąd wniosek oddalił, tłumacząc, że sprzedaż mieszkania z lokatorem będzie za niższą kwotę niż jego wartość i tym samym zubożymy dziecko – opowiada pani Brajer.
Pozew o eksmisję
Sąd nakazał opiekunom prawnym Przemka złożyć pozew o eksmisję matki. Sprawa ciągnie się już od stycznia tego roku. Jednocześnie rodzice zastępczy zostali zobligowani przez sąd do uregulowania sytuacji z mediami. Problem w tym, że nie mogą tego zrobić, ponieważ dostawca prądu odmawia rozwiązania umowy z matką.
- Sytuacja jest patowa. Tylko sąd może ją rozwiązać – twierdzi przedstawicielka dostawcy prądu.
W trakcie realizacji naszego reportażu przyszła niespodziewana wiadomość. Wspólnota mieszkaniowa zdecydowała o podwyżce czynszu, który w tej chwili wynosi już ponad 800 zł. Dodatkowo zarządca domaga się opłaty za remont dachu.
- Nie mamy środków na zapłacenie tego. Świadczenia wydawane są na bieżąco. Nie mamy żadnych dodatkowych środków – podkreśla Monika Brajer. I dodaje: - Jeśli matka się wyprowadzi, będziemy mogli tam wejść, ocenić koszty remontu i zastanowić się, czy lepiej to mieszkanie sprzedać, czy je zostawić, żeby dziecko coś miało, jak dorośnie. Bez eksmisji nic się nie uda.
Sąd wyłączył jawność rozprawy ze względu na dobro dziecka. Z nieznanych przyczyn na rozprawę nie stawiła się matka Przemka. Dzięki nagłośnieniu historii w mediach do pani Moniki zgłosiła się mecenas, która zgodziła się reprezentować chłopca pro bono.
- Przyjmując, że wyrok zapadnie na najbliższej rozprawie, czyli w grudniu, jest możliwym, że miesiąc później się uprawomocni – mówi adwokat Agata Kościelecka.
Rodzice zastępczy postanowili nie czekać na wyrok sądu o eksmisję, który ma zapaść w grudniu. W obawie o kolejne podwyżki czynszu i rosnący dług postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Zorganizowali zbiórkę dla Przemka w sieci. Jeśli ktokolwiek zechce pomóc dziecku, może to zrobić TUTAJ >
Sprawą chłopca zainteresowała się także prokuratura oraz Rzecznik Praw Obywatelskich.