Alkohol i awantury
Po tym, jak zmarł ojciec Przemka, matka urządziła w ich mieszkaniu melinę.
- Przemek sypiał na wycieraczce, musiał wciągać kompletnie pijaną matkę po schodach do domu – mówi Monika Brajer, matka zastępcza 10-latka. I dodaje: - Przemek opowiadał, że matka nie dawała mu jeść trzy dni. Kiedy zapytałam, jak sobie wtedy radził, opowiadał, że jadł cukier z cukiernicy, bo tylko to było w domu.
Koszmar dziecka trwał wiele lat. W końcu jego biologiczna matka została pozbawiona praw rodzicielskich.
Rodzina zastępcza
Trzy lata temu Przemek znalazł miłość i bezpieczeństwo w rodzinie zastępczej pani Moniki. Z kolei babcia 10-latka przekazała chłopcu mieszkanie. Wydawało się, że życie Przemka zaczyna się układać.
- Lubię ten dom, dobrze się tu czuję – mówi o swojej rodzinie zastępczej Przemek.
Po pewnym czasie okazało się, że przepisane przez babcię mieszkanie nielegalnie zajmuje matka chłopca, która nie płaci czynszu. W ten sposób darowizna babci stała się przekleństwem Przemka. Dług urósł do 30 tysięcy złotych, a wspólnota mieszkaniowa obciążyła nim nieświadome niczego dziecko.
- O tym, że sprawa jest w sądzie, dowiedzieliśmy się tydzień temu zupełnym przypadkiem. Okazuje się, że już jest nakaz zapłaty, jest komornik. Nie dostaliśmy ani pozwu, ani wyroku. Nie mieliśmy okazji wytłumaczyć w sądzie, że tu chodzi o małe dziecko – podkreśla Monika Brajer.
Dług
Mimo że Przemek od dawna nie mieszka z biologiczną matką, wszystkie ponaglenia dotyczące zaległości przychodziły na jej adres. Kobieta je odbierała, ale nic nie płaciła. Dług z dnia na dzień rósł, dlatego zakład gospodarki mieszkaniowej, który reprezentuje wspólnotę mieszkaniową, złożył sprawę do sądu. O tym fakcie zapomniał jednak powiadomić Przemka, który jest właścicielem mieszkania, a także jego rodziców zastępczych.
- Przeraża mnie ta sytuacja. Dorośli ludzie próbują ograbić dziecko. To paranoja – podsumowuje Błażej Brajer, ojciec zastępczy Przemka.
Dlaczego wspólnota mieszkaniowa w taki sposób doręczała nakaz zapłaty i przemilczała wiadomość o toczącym się postępowaniu? Wszyscy w bloku wiedzieli, że Przemek od trzech lat nie mieszka ze swoją biologiczną matką. Co więcej, już rok temu rodzice zastępczy informowali ZGM, że to oni są opiekunami prawnymi chłopca.
- To haniebne robić coś takiego dziecku. Co on ma robić? Sprzedać rower, zabawki, czy ma nie jechać na wakacje? On nie ma własnych pieniędzy – podkreśla matka zastępcza chłopca.
Wniosek o eksmisję
Dług z odsetkami nieustannie rośnie, każdego dnia może dojść do licytacji komorniczej. Chłopiec straci wówczas jedyne co posiada, czyli mieszkanie po babci. Zdesperowani rodzice zastępczy złożyli wniosek o eksmisję matki Przemka, ale sam proces może ciągnąć się latami. Pomocy finansowej dla 10-latka szukali także w ZUS-ie.
- W tym przypadku głównym winnym jest wspólnota, która nie dopełniła swoich obowiązków w zakresie podania właściwego adresu zamieszkania dziecka. Wspólnota miała taką wiedzę, bo mieszkanie jest w ich zasobach i wiedzieli, że tam mieszka matka tego dziecka – uważa adwokat Piotr Wojtaszak.
- Monitowaliśmy cały czas do zarządcy. Mieliśmy wynająć detektywa, żeby kogoś szukać? Od tego jest zarządca – stwierdza przedstawiciel wspólnoty mieszkaniowej.
- Najbardziej zależałoby nam, żeby tę sprawę zakończyć możliwie szybko. Tak, żeby Przemek w dorosłe życie startował z czystą kartą. Najgorzej byłoby, gdyby dorośli podzielili się jego tortem, rozgrabili go, a on i tak zostanie z długami – zaznacza Błażej Brajer.
W trakcie realizacji reportażu dowiedzieliśmy się, że rodzice zastępczy złożyli do sądu wniosek o wgląd do akt. Ten zareagował niespodziewanie szybko, a sprawa nabrała nagle tempa. Pani Monika otrzymała pismo z informacją o wstrzymaniu licytacji komorniczej mieszkania.
- Gdyby nie wasze zainteresowanie, to mieszkanie pewnie szłoby już pod młotek – mówi pani Monika.
Wstrzymanie licytacji komorniczej oznacza, że proces rusza od nowa. Rodzice zastępczy Przemka, którzy są jego opiekunami prawnymi, są w końcu stroną w postępowaniu, a więc mogą ubiegać się o adwokata z urzędu, mają prawo też złożyć sprzeciw. To dopiero pierwszy krok, by mieszkanie dziecka nie poszło pod młotek. Teraz wszystko zależeć będzie od decyzji sądu.