Siłą wynieśli nagą kobietę z mieszkania. Ukarano sąsiada, który chciał jej pomóc

TVN UWAGA! 5040305
TVN UWAGA! 315729
Ratownicy medyczni w asyście policji siłą wynieśli całkowicie nagą kobietę z jej mieszkania. Na oczach wielu osób szarpali ją, próbując znieść z drugiego piętra do karetki. Później kobieta została położona na betonowym chodniku przed blokiem. W sprawie zapadł pierwszy wyrok. Usłyszał go sąsiad, który chciał pomóc kobiecie i zakryć jej nagość.

O sprawie informowaliśmy już kilka miesięcy temu. Sąsiedzi byli oburzeni tym, co stało się na jednym z osiedli w Żorach.

- Wywlekli ją jak wór śmieci, albo jakiegoś zwierzaka na rzeź – mówił pan Roman, sąsiad kobiety.

Gdy sąsiedzi zobaczyli, jak traktowana jest pani Krystyna, próbowali interweniować. Pan Roman i jego syn prosili ratowników i policjantów, żeby zakryli nagą kobietę. Bezskutecznie.

Zobacz cały reportaż o incydencie z Żor>

Próbował pomóc sąsiadce, został oskarżony

Pan Roman, który próbował pomóc pani Krystynie, pod koniec zeszłego roku otrzymał skazujący wyrok sądu za naruszenie nietykalności cielesnej policjanta i ratowniczki medycznej oraz znieważanie ich. Miał ich popychać i szarpać podczas całego zajścia oraz znieważyć ich wulgarnymi słowami.

Musi zapłacić grzywnę oraz pokryć koszty postępowania sądowego. W sumie chodzi o kilka tysięcy złotych.

- Za co? Za to, że ja pomagałem? – pyta rozżalony mężczyzna.

- Czuję taką złość, taką gorycz. Jestem na nich tak wściekły, tak wnerwiony. Normalnie jak widzę pogotowie, jak widzę jak jedzie policja, to naprawdę aż się we mnie gotuje – dodaje.

Pan Roman wielokrotnie odtwarzał sobie nagranie, na którym widać całe zajście, aby przypomnieć sobie, czy takie rzeczy miały miejsce. Wie, że był nerwowy, bo trudno było mu spokojnie patrzyć na to, co się dzieje, ale z zarzutem, że szarpał i wyzywał funkcjonariuszy zupełnie się nie zgadza.

- Ja w ogóle ich nie dotknąłem. Tam nie było czasu, to trwało trzy minuty, cztery może – mówi mężczyzna.

Również jego syn, pan Marek, nie widzi takiej możliwości. On również uczestniczył w zdarzeniu i próbował bronić pani Krystyny. Zdecydowanie twierdzi, że jego ojciec nie dotknął ani policjantów, ani ratowników medycznych.

„Pan Roman, taki dobry człowiek”

Pani Krystyna, choć minęły miesiące, pamięta całą interwencję. Mówi, że bardzo wstydzi się tego, co się stało.

- Miałam być agresywna. Ja nikogo nie dotykałam, z nikim się nie kłóciłam, tylko mówiłam, że mają mi dać spokój, że ja sobie po prostu sama – opowiada. I dodaje: Gdyby mi dali czas, tobym się ubrała i bym zeszła jak człowiek ubrana do pogotowia. A oni się upierali. Gdyby mi dali czas, do takiej sytuacji by nie doszło.

Kobieta jest wdzięczna, że pan Roman i jego syn próbowali stanąć w jej obronie.

- Dobrze, że Roman, taki dobry człowiek, mnie chciał nakryć. Wiem, że na klatce jeszcze, jak żeśmy na pierwszym piętrze byli, to stawał w mojej obronie, żebym nie była w takim stanie wyprowadzona z mieszkania

Zdaje sobie również sprawę z tego, że pan Roman ma teraz kłopoty z prawem.

- Jest mi bardzo przykro, że chciał mi pomóc, a sytuacja została odwrócona przeciwko niemu. Jestem mu bardzo wdzięczna za to, że od początku reagował i widział, jak nietaktowane było zachowanie policji – mówi kobieta.

„Odwrócili kota ogonem”

Pan Roman został wezwany na policję. Nie przyznał się do zarzutów i odmówił składania wyjaśnień. Dzwonił do prokuratury, ale dowiedział się tylko, że sprawa trafiła już do sądu. Sędzia w trybie nakazowym, bez udziału oskarżonego, skazał pana Romana na karę grzywny. Mężczyzna już odwołał się od wyroku.

- Nie mogę tego przeżyć, że odwrócili kota ogonem – mówi pan Roman.

- Służby [policja i pogotowie ratunkowe – przyp. red] nie tylko nie poczuwają się do odpowiedzialności, ale jeszcze oskarżają mojego ojca – dodaje pan Marek, syn mężczyzny.

Na nagraniu nie widać, żeby pan Roman uderzał lub znieważał policjantów i ratowników. Zdaniem prokuratury nagranie wideo nie obejmuje jednak całości zdarzenia.

- Uważamy, że pan Roman Ł. wyczerpał swoim zachowaniem znamiona zarzucanych mu przestępstw. Moim zdaniem ten materiał jest dosyć jednoznaczny. Sąd podzielił stanowisko prokuratury, wymierzając wyrok nakazowy, który się nie uprawomocnił, bo oskarżony złożył zażalenie – mówi Jacek Rzeszowski z Prokuratury Rejonowej w Jastrzębiu Zdroju.

- Czym innym jest nakrycie [kogoś – przyp. red.], a czym innym szarpanie policjantów, znieważanie ich i używanie słów wulgarnych – dodaje.

Pan Roman mówi, że nie pogodzi się z wyrokiem. Póki co nie musi zapłacić grzywny. Wyrok w związku z jego zażaleniem jest nieważny, a sprawa będzie w sądzie rozpatrywana od nowa. Sąd wyznaczył już termin na koniec lutego.

Nikt nie znieważył pani Krystyny?

Prokuratura zajęła się również sprawą dotyczącą znieważenia pani Krystyny przez policjantów i ratowników medycznych. Prokuratura w Gliwicach uznała, że służby działały zgodnie z prawem i nie ma podstaw do stawiania im jakichkolwiek zarzutów. Pani Krystyna odwołała się od tej decyzji do sądu, którzy nie przychylił się do opinii gliwickiej prokuratury.

Ani policja, ani pracownicy pogotowia nie chcieli komentować sprawy.

podziel się:

Pozostałe wiadomości