Wyrok, który nie zmienił nic. Dramat Bożeny Wołowicz trwa

TVN UWAGA! 4883553
TVN UWAGA! 293603
- Mimo wyroków dalej nie mieszkam w swoim domu. Dla stalkerów wyroki nic nie znaczą – mówi Bożena Wołowicz, której najbliżsi sąsiedzi zmienili życie w piekło. Czy wymiar sprawiedliwości jest w stanie skutecznie pomóc zrozpaczonej kobiecie?

Bożena Wołowicz, jako ofiara stalkingu od roku objęta jest policyjną ochroną. Jej oprawcami są sąsiedzi - trzyosobowa rodzina: matka lekarka i dwoje dorosłych, niepracujących dzieci. Sąd nie miał wątpliwości, że przez lata niszczyli życie swojej najbliższej sąsiadce. Wyrok skazujący jest nieprawomocny, obie strony złożyły apelację.

Lata gehenny

Pani Bożena na wyrok sądu czekała sześć lat. Cieszyła się, że sąsiedzi ponieśli karę. Szybko okazało się, że była to radość przedwczesna.

- Mimo wyroków dalej nie mieszkam w swoim domu. Przyjeżdżam tylko raz w tygodniu na kilka godzin. Dla stalkerów wyroki nic nie znaczą – mówi Bożena Wołowicz i dodaje: Oni mają ogromne poczucie bezkarności. Wtedy, 19 lutego wydawało mi się, że powiało sprawiedliwością, ale tej sprawiedliwości nie widać.

19 lutego 2019 roku sąd skazał całą rodzinę K. na kary więzienia w zawieszeniu i zakaz kontaktowania się oraz zbliżania do ofiary. Ten wyrok nie zmienił postępowania i zachowania rodziny K. w stosunku do pani Bożeny.

- Ten wyrok nic nie znaczy. To efekt nacisku TVN na prokuraturę i sąd. A szalejąca Wołowicz nadal nie daje nam żyć - wykrzykiwała na korytarzu sądowym pani K. tuż po ogłoszeniu wyroku.

- Coraz trudniej jest mi optymistycznie patrzeć w przyszłość. Po wyroku wydawało mi się, że ten koszmar zaczyna się kończyć. To, co oni robią to psychiczne znęcanie się – dodaje pani Bożena.

„Brakuje mi sił”

Podczas ostatniej wizyty w domu, pani Bożena chciała uporządkować ogród. Kiedy pojawiła się na działce spotkała się z natychmiastową reakcją rodziny K.

- Jak będą zamykać Wołowicz do więzienia za oszustwo, to też będziecie nagrywać? Za rozbój, złodziejstwo i wyłudzenia kredytu bankowego – wykrzykiwali.

Po dwóch godzinach obecności w domu Bożeny Wołowicz, rodzina K. wezwała patrol policji. Sąsiadom pani Bożeny nie spodobała się obecność naszej ekipy. Według funkcjonariuszy wezwanie było bezzasadne i uprzedzili Małgorzatę K., że złożą przeciwko niej wniosek o ukaranie.

- Dziś jestem w domu w asyście waszej i ochrony. Proszę sobie wyobrazić, co działoby się, gdybym była tu sama – sugeruje Wołowicz.

Stalkerzy na przestrzeni kilku lat składali setki bezpodstawnych zawiadomień na policję i do prokuratury. Kolejnym pomysłem na dręczenie Bożeny Wołowicz jest oskarżenie jej o oszustwo przy budowie i sprzedaży domu. Małgorzata K. groziła procesami także naszej dziennikarce, straszyła, że zna jej domowy adres.

- Zaniżony metraż sprzedała. O pięćdziesiąt metrów niezgodny z projektem. Ten dom jest do rozbiórki. Nie wie pani Wołowicz, że zarzuty ma? – krzyczała w naszym kierunku.

Rodzina K. nęka także składając dziesiątki zawiadomień do Prokuratury Rejonowej w Dębicy. Tylko ciągu jednego roku wpłynęło trzydzieści nowych zawiadomień. Dotyczą niedopełnienia obowiązków, przekroczenia uprawnień przez sędziów prowadzących ich sprawy, policjantów, oraz samych prokuratorów. Panią Bożenę oskarżają o stalking, oszustwo, wyłudzenie, oraz składanie fałszywych zeznań.

- Brakuje mi sił. Coraz bardziej przeżywam tę sytuację. Chciałabym w końcu pożyć normalnie – mówi pani Bożena.

Wyrok nie jest prawomocny, ponieważ prokurator zapowiedział apelację. Żąda on bezwzględnego więzienia dla całej trójki. Teraz do prokuratury i sądu zostały skierowane wnioski o zaostrzenie środków poprzez areszt wobec stalkerów. Prokurator wszczął również kolejne nowe śledztwo w sprawie nękania.

podziel się:

Pozostałe wiadomości