Cztery lata temu, na stacji kolejowej Gdańsk-Orunia 14-letnia uczennica gdańskiego gimnazjum Anaid Tutghushyan odebrała sobie życie rzucając się pod nadjeżdżający pociąg. Na jaw wyszło, że dzień poprzedzający tragedię dziewczyna spędziła z blisko 40-letnim Krystianem W., pseudonim Krystek.
- Dzisiaj miałaby 18 lat. 14 lat miałam córkę i przychodzi dzień i jej nie ma i świadomość, że nigdy jej nie zobaczę – mówi Joanna Tutghushyan, matka Anaid.
Ofiary
Po śmierci córki pani Joanna przeprowadziła prywatne śledztwo, by ustalić, kim jest Krystian W. Na internetowy apel odpowiedziało kilkadziesiąt dziewcząt. Wśród nich była Anna. Padła ofiarą Krystiana, gdy miała 15 lat.
- Mieliśmy się spotkać w sprawie pracy, ale on skręcił w stronę lasu, gdy się zatrzymał powiedział: „Albo zrobisz to, co chcę, albo nie trafisz już nigdy do domu”. Zaczął się do mnie dobierać, rozrywać bieliznę, ubrania, wyzywać mnie od małych szmat, że wszystkie takie jesteśmy. Robiłam to, co chciał. Wszystko nagrywał na telefon. Po wszystkim pokazywał mi filmiki, które ma na telefonie. Były tam 13-, 14-, 15-letnie dziewczynki. Tak samo płakały, tak samo prosiły jak ja – opowiada.
Anna od razu poszła na policję. Jej relację uznano za wiarygodną. Niestety nie znała nazwiska oprawcy i z tego powodu śledztwo umorzono. Dopiero po śmierci Anaid i apelu jej mamy Anna rozpoznała na internetowym zdjęciu Krystiana W. Gdy przekonaliśmy dziewczynę, by pojechała z nami do prokuratury i złożyła zeznania, śledztwo wznowiono.
Udało nam się porozmawiać z Krystianem W. krótko przed jego zatrzymaniem.
Mężczyzna stwierdził, że widział Anaid dwa razy.
- To była relacja bardziej jak siostra z bratem.
Po co 38–letni mężczyzna spotykał się z dziewczynami poniżej 17 roku życia?
- A co to jest przestępstwo spotykanie się z dziewczyną poniżej 17 roku życia? – pytał.
Grupa ds. „łowcy nastolatek”
Gdy policjanci zatrzymali Krystiana W., przeszukali jego mieszkanie i zabezpieczyli rzeczy osobiste, w tym kilka telefonów. W jednym z nich znaleziono prawie sto filmów, na których Krystian W. rejestrował dokonane przez siebie gwałty. Przed policjantami ze specjalnej grupy do spraw „łowcy nastolatek” stało jednak bardzo trudne zadanie.
- To były same obrazy, same nagrania, bez danych osobowych. Trzeba było zidentyfikować pokrzywdzone. Wcześniej żadna z tych osób sama do nas nie przyszła. Skala tego zjawiska bardzo nas zaskoczyła, przy tego rodzaju przestępstwach jest to niespotykane – mówi policjant z grupy ds. „łowcy nastolatek” Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Jak Krystian W. „łowił” nastolatki?
- Zaczął współpracować z sopockimi klubami. Miał dostęp do fajnych samochodów, chwalił się tym na koncie facebookowym. Były tam zdjęcia z jachtem, różnymi samochodami. Część dziewczyn załapała się na bogactwo. Wynajdywał też dziewczyny, które miały jakiś problem. Potrafił je wysłuchać. Zjawiał się taki Krystian, umożliwiał im wejście do fajnych klubów, postawił drinka, doładował telefon, a później przychodził czas zapłaty – opowiada policjant.
Kasia
Kasia poznała Krystka, mając 15 lat; razem z koleżanką uciekła wtedy z domu dziecka. Jej sprawa była jedyną, w której przed śmiercią 14-letniej Anaid organy ścigania postawiły przed sądem Krystiana W. Kilka miesięcy temu mężczyzna został skazany za jej zgwałcenie na trzy lata więzienia.
- Poznałam Krystiana przez internet. Zwierzałam mu się z problemów, powiedział, że załatwi mi i koleżance pracę i mieszkanie. Pojechałyśmy z nim, tego dnia nie poszłyśmy do szkoły. On wprowadził nas do tzw. Starej Kuźni w Pucku. Drzwi były na kod, nie było okien, dał nam alkohol, zrobił drinki, wyjął narkotyki. Powiedział, że jak któraś z nas nie weźmie to spełni jego życzenie. Dorota zamknęła się w łazience i powiedziała, że chce wyjść. Zaczął na nas krzyczeć. Po narkotykach zrobił się taki, jakby dostał piany w ustach, odwaliło mu strasznie. Powiedziałam, że chce wyjść, on, że mamy spełnić jedno jego życzenie – opowiada.
Krystian W. nie „łowił” nastolatek tylko dla siebie.
- Krystian ma zarzuty, za to, że załatwiał dziewczyny dla kogoś innego, swoich kolegów, przyjaciół – mówi policjant.
Sopot
Wszystkie tropy dotyczące powiązań Krystiana W. prowadziły na sopocką plażę, a konkretnie do firmy prowadzącej sieć ekskluzywnych klubów, w tym Zatokę Sztuki. Formalnie Krystian W. był jedynie kierowcą szefa firmy. W praktyce mężczyzn łączyło dużo więcej.
Przez wiele lat lokal uchodził za jeden z najbardziej ekskluzywnych na Pomorzu. Organizowano tam koncerty i wystawy, a sami właściciele nazywali klub prywatnym domem kultury. Tuż po wybuchu afery szefowie firmy próbowali odpierać zarzuty dotyczące współpracy z „łowcą nastolatek”.
- Stricte dla klubu nie świadczył żadnych usług, to jest bardzo ważne. On bardziej zajmował się flotą, zajmował się naprawami, likwidacja szkód, tego typu rzeczami – mówił Marcin T., współzałożyciel firmy A.
W tłumaczenia Marcina T. nie uwierzyła prokuratura, a niedługo później biznesmen stał się podejrzanym w dotyczącym „Krystka” śledztwie. Zarzucono mu „wielokrotne obcowanie z małoletnią poniżej 15 roku życia” i „współżycie z małoletnią za pieniądze.
Tymczasem głośna sprawa „łowcy nastolatek”, który współpracował ze znanymi sopockimi klubami uderzyła z impetem w wizerunek nadmorskiego kurortu.
- Cały czas się dziwię, jak to się stało, że Krystek, ten bandyta mógł działać i nikt tego nie zauważał. Ale, czy ktoś go krył? Czy poza jego szefem byli inni beneficjanci tej tragedii, tej zbrodni? My oczywiście musimy powiedzieć, że jesteśmy przerażeni, bo nigdy tak wielkiej tragedii, czy zbrodni w Sopocie nie dokonano – mówi Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.
Co się udało zrobić miastu ws. Zatoki Sztuki?
- W pierwszej instancji przegraliśmy w sądzie proces o pozbawienie ich plaży, ale w drugiej instancji ich jej pozbawiliśmy. Gdybyśmy mieli sygnał, że któraś z tych zbrodni tam się zadziała, w tym budynku, to nie mam żadnej wątpliwości, że natychmiast wypowiemy umowę – dodaje Karnowski.
Proces Krystiana W, Marcina T. i kilku innych mężczyzn, którzy mieli nakłaniać skrzywdzone dziewczyny do wycofania zeznań, toczy się w całości za zamkniętymi drzwiami i potrwa, co najmniej kilka miesięcy. Głównemu oskarżonemu – pomorskiemu „łowcy nastolatek” - grozi 15 lat więzienia.