Zmarł mężczyzna, który podpalił się w Warszawie

TVN UWAGA! 4462414
TVN UWAGA! 4462414
Piotr S. w połowie października podpalił się na placu przed Pałacem Kultury i Nauki. 54-latek zmarł w niedzielę po południu.

54-latek podpalił się 19 października w czwartek po południu na placu Defilad od strony Marszałkowskiej. Piotra S. ugasili pracownicy Pałacu Kultury i Nauki jeszcze przed przyjazdem straży pożarnej. Zaraz potem mężczyzna trafił do szpitala, jego stan określany był jako bardzo ciężki. Ze względu na bardzo rozległe i bardzo bolesne poparzenia lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej.

Przed Pałacem Kultury i Nauki, w miejscu, w którym się podpalił, znaleziono list, ulotki i megafon.

- Pozostawił tam megafon, z którego cały czas leciała piosenka "Wolność". W którymś momencie zorientowaliśmy się, że skończyła się muzyka i również było słychać słowa. Nie wszystko dało się usłyszeć, ale ten człowiek apelował, aby mu nie pomagać, aby go nie ratować. Prosił, żeby upublicznić ten list - mówi Tomasz Sybilski. - Treść, gdzie opisane są kwestie związane z łamaniem demokracji w Polsce, nieprzestrzeganiem konstytucji, dyskryminacją mniejszości w naszym kraju, brzmiały jak tekst człowieka zatroskanego o los swojego kraju - dodaje radna Inicjatywy Polskiej Paulina Piechna-Więckiewicz.

Treść listu szybko obiegła media społecznościowe i wskazywała na polityczną motywację - sprzeciw wobec obecnej władzy. To m.in. "protest przeciwko ograniczaniu wolności obywatelskich, zniszczeniu (w praktyce) Trybunału Konstytucyjnego, Konstytucji, marginalizowaniu Polski na arenie międzynarodowej, niszczeniu przyrody, ubezwłasnowolnieniu telewizji publicznej". Na końcu swojego listu pożegnalnego autor wzywał do zmiany władzy.

Córka: to jest "statement" polityczny

Reporterzy UWAGI! rozmawiali z rodziną mężczyzny. - Gdyby chciał po prostu zakończyć swoje życie, jako bardzo inteligentny człowiek znalazłby wiele innych, mniej spektakularnych i szybszych dla niego metod, żeby to zrobić - mówił syn 54-latka.

- To, co zrobił, to jest "statement" polityczny i nie ma nic wspólnego z jego chorobą - twierdzi córka pana Piotra. - Odzywał się mało, ale jeżeli już zabrał głos w jakiejś sprawie, to często zadawał pytania i zazwyczaj były to pytania, które pozwalały się zastanowić nad tym, co się robi, nad własnymi motywami, i dobrze ocenić tę sytuację - dodaje.

podziel się:

Pozostałe wiadomości