Zabrała matkę i uciekła przed mężem. „To one zaczęły ze mną wojować” [Część 2]

TVN UWAGA! 328809
Pani Katarzyna uciekła z domu do miasta. Bała się męża, który znęcał się nad nią psychicznie. Wkrótce okazało się, że jej rodzinny dom jest zdemolowany, a ona sama nie może nawet wejść na posesję.

Pani Katarzyna wielokrotnie próbowała wejść na teren swojej posesji, by zobaczyć zniszczenia w domu. Wejście za każdym razem utrudniał jej mąż.

Zobacz pierwszą część reportażu>

W końcu kobieta, w obecności policji, przeskoczyła przez ogrodzenie. Okazało się, że część domu, gdzie wcześniej mieszkała jej matka, została doszczętnie zrujnowana. W ścianach były dziury, zniszczone zostały futryny, drzwi i meble. Na podłodze zalegała sterta gruzu.

Wzajemne oskarżenia

Prokuratura kilkanaście razy umarzała postępowania dotyczące wzajemnych oskarżeń małżonków. Jednak wiosną tego roku prokurator uznał, że mąż swoim zachowaniem złamał prawo. Tomaszowi C. zarzucono znęcanie się nad żoną i teściową, włamanie i uszkodzenie mienia, a także naruszenie miru domowego. W kwietniu akt oskarżenia trafił do sądu.

- To nie były tylko zeznania samej pokrzywdzonej, to były również nagrania, które świadczyły o tym, że to jednak nasz podejrzany jest stroną, która jest bardziej agresywna w tym wszystkim. Były również zeznania osób postronnych – mówi Marek Olender z Prokuratury Rejonowej w Rypinie.

Czy prokuratura ustaliła, kto zniszczył część domu?

- To też był dowód, który świadczył o tym, że właściwe w przedmiotowej sprawie jest wniesienie oskarżenia przeciw naszemu podejrzanemu. Dzięki zamontowanej fotopułapce w tym pomieszczeniu, było widać podejrzanego (…) – dodaje prokurator Olender.

Sąd na razie nie rozpoczął procesu, bo mąż pani Katarzyny, mimo dwóch terminów, nie stawił się na sali rozpraw.

Mężczyzna zgodził się na spotkanie przed kamerą.

- To one zaczęły ze mną wojować. Czemu teściowa, czy Katarzyna nie potrafi przedzwonić do mnie dwie godziny, czy dzień wcześniej, że chce przyjechać do domu i dokonać jakiś tam czynności? Nie ma problemu – mówi Tomasz Cybulski.

Czy mężczyzna w ogóle pytał, dlaczego żona wyprowadziła się z domu?

- To była jej decyzja, nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie.

- Jakim prawem dostałem zakaz zbliżania do żony? Nigdy w życiu nie podniosłem ręki na żonę. Dwa razy się tylko zdarzyło, że oddałem jej z liścia, co mnie pierwsza uderzyła. Ona zawsze wszczynała awantury – przekonuje.

A kto powybijał szyby w części domu?

- Na pewno nie ja. To się wszystko działo podczas nieobecności mojej i córki. Ja uważam, że to kobiety robią celowo, po to, żeby mnie zniszczyć – stwierdza i dodaje: Nie wiem, czy to one zrobiły, może kogoś wynajęły.

W konflikt między małżonkami zaangażowali się pracownicy ośrodka pomocy społecznej, ale ich starania niewiele pomogły.

- Był kierowany asystent rodziny na wniosek męża pani Katarzyny. On chciał chyba współpracować. Pani Katarzyna też chciała. Współpraca z asystentem została zakończona z uwagi na brak osiągnięcia wyników i realizacji planów działania. Nie chciano wpuścić asystenta na posesję, pani Katarzyny tam nie było – mówi Hanna Bońkowska z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rogowie.

- Po wykorzystaniu wszystkich naszych możliwości poszło zawiadomienie do sądu rodzinnego o wgląd w sytuację dziecka i jego zabezpieczenie – dodaje Bońkowska.

- Zostało wszczęte postępowanie z urzędu o ograniczenie władzy rodzicielskiej obojgu rodziców nad małoletnią. Sprawa obecnie jest na etapie opiniowania – mówi Katarzyna Więckowska, prezes Sądu Rejonowego w Rypinie.

- Żal mi córki. Bardzo. Mogliśmy się rozwieść bez żadnego znęcania, bez takich sytuacji, jakie nastąpiły. Jeżeli miał coś do mnie, to dlaczego tak skrzywdził moją mamę? – nie może się pogodzić pani Katarzyna.

- Źle z moim zdrowiem, wstaję z lękiem, co będzie dalej. Mam własne mieszkanie i całe życie mu pomagałam, a on mi tak je zniszczył i córce tak samo – ubolewa Marianna Gzubicka, matka pani Katarzyny.

Czy panu Tomaszowi nie żal żony?

- Żal, ale co, ja ją wygnałem? Ona sama się wyprowadziła, to była jej świadoma decyzja. Nie kocham już żony. Bo za co? Za to, że mi kajdanki zakłada? Wcześniej, jak było fajnie, to w ogień bym za nią skoczył. Od miłości do nienawiści jeden krok, tylko nie wiadomo, kiedy ten jeden krok został zrobiony – kwituje mężczyzna.

podziel się:

Pozostałe wiadomości