Pobili niepełnosprawnego mężczyznę. Nie spodziewali się reakcji mieszkańców

TVN UWAGA! 336365
Pan Mariusz został pobity w biały dzień pod kamerami monitoringu. Sprawcy nie zostali zatrzymani. Oburzeni mieszkańcy Pasłęka sami wskazali policji napastników.

45-letni Mariusz Krasowski jest dobrze znany w Pasłęku. Mężczyzna pochodzi z ubogiej rodziny, od lat angażuje się we wszystko, czym żyje miasto.

- Czy to są jarmarki, czy festyny, zawody wędkarskie, czy Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy - Mariusz jest pierwszy do pomocy – wskazuje Sylwia Giszczak.

- To pomocny człowiek. Upośledzony, ale to nie znaczy, że gorszy – podkreśla Jerzy Przedpełski, dziennikarz i szef MOSiR-u w Pasłęku.

- Mariusz to człowiek przylepa, do rany przyłóż. To, co zrobiły te gnojki, to skandal. Krew mnie zalewa – denerwuje się Giszczak.

Pobicie

45-latek został pobity w dzień, w miejskim parku, pod kamerami monitoringu.

Tuż po zdarzeniu jeden ze świadków wezwał policję i karetkę. Kiedy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, sprawców już nie było. Jednak ustalenie kim są, wydawało się być proste.

- Monitoring zbiera obraz z głównej alei, z baru i plaży. Całe zajście było filmowane – mówi Jerzy Przedpełski.

- Zdjęcia z monitoringu zostały natychmiast wysłane na policję, na komisariat w Pasłęku. Sam zadzwoniłem i powiedziałem, że je mam – dodaje pan Jerzy.

Pobicie 45-latka było wstrząsem dla mieszkańców Pasłęka.

- Nie wiem, dlaczego oni są na wolności. Uważam, że za tego typu rozbój powinno się natychmiast lądować w areszcie – mówi Bartosz Kulesza.

Mężczyzna postanowił zamieścić post w sieci, z pytaniem czy ktoś wie coś o zajściu.

- Do admina tej strony bardzo szybko zaczęły zgłaszać się osoby – jedna drugą wydawała. W ciągu godziny doszedłem do wszystkich osób, które brały udział w tym zajściu – opowiada Kulesza.

Ultimatum

Kiedy pan Bartosz, od lat kolega pobitego Mariusza, dowiedział się, że policja - zdaniem świadków - bagatelizowała zdarzenie, postanowił pójść o krok dalej. Na znanym portalu społecznościowym znalazł profile sprawców pobicia i postawił im ultimatum.

„Jutro was wszystkich widzę o godz. 16, w tym samym miejscu, w którym pastwiliście się nad chorym. Niestawiennictwo o wyznaczonej porze poskutkuje upublicznieniem waszych wizerunków”, napisał mężczyzna.

- Mieli szansę, żeby zjawić się w tym miejscu. Ale sprawcy się nie pojawili.

Pan Bartosz zrobił to, co zapowiedział.

- Wszyscy w sieci mi gratulowali. Pojawił się głos, że jedyny błąd, jaki zrobiłem, to, że upubliczniłem ich twarze, że to powinna zrobić policja. Ale ja się nie boję, zaryzykowałem. Oni nie bili pierwszej lepszej osoby z ulicy, wiedzieli, że pastwią się nad chorym, bezbronnym człowiekiem – podkreśla Kulesza.

Po kilku godzinach wskazaniem napastników żyło już całe miasto. Tym bardziej, że 20-letni Kamil K. i 17-letni Filip W. wciąż byli na wolności i nie zostali nawet przesłuchani.

- Oni chodzili z podniesioną głową. Tak jakby się nic nie stało. Myśleli, że im się upieczenie. Niestety tak nie będzie, bo Bartek się za to wziął. A to, że upublicznił ich twarze? Facebook jest publiczny, wpisując imię i nazwisko, jest wgląd w człowieka – zaznacza Sylwia Giszczak.

- Wystarczy teraz wyjść i gdzieś postrajkować, zachować się na ulicy nie tak, dotknąć policjanta i już się jest przewiezionym na komisariat. A tu jest rozbój i zero reakcji – oburza się Jerzy Przedpełski.

Zarzuty

Po tygodniu od pobicia policjanci wezwali sprawców ataku na pana Mariusza na komisariat i postawili im m.in. zarzuty pobicia. Po przesłuchaniu napastnicy wrócili do domów.

Powołując się na pandemię rzecznik elbląskiej policji nie chciał się z nami spotkać. Zgodził się jedynie na rozmowę przez telefon.

- Po tym, jak do policjantów dotarła informacja, została sporządzona notatka. Postępowanie toczy się swoim biegiem. Te osoby zostały zatrzymane, mamy sprawców, zostały przedstawione im zarzuty – mówi kom. Krzysztof Nowacki z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.

- Mężczyźni nie są zatrzymani – prostował reporter.

- Zostali przesłuchani w charakterze podejrzanego. Dla mnie ważne jest to, że te osoby zostały ustalone i zostały przedstawione im zarzuty. A to w konsekwencji spowoduje to, że poniosą kary za swój czyn – dodaje kom. Krzysztof Nowacki.

Kamila K. i Filipa W. trudno spotkać dziś na ulicach Pasłęka, w mieście prawie każdy wie, co zrobili.

O sprawie rozmawialiśmy z rodzicami K.

- Syn mówi, że jakby wiedział, że on jest niepełnosprawny… Ja za synem nie idę, bo wiem, że źle zrobił i musi teraz za to odpowiedzieć – mówi Matka Kamila K., ale po chwili dodaje: - Teraz jak on wychodzi z domu, to codziennie chcą go bić. Sami chcą mu wymierzyć sprawiedliwość. Czy ktoś powiedział, co on wyrabiał. Ten wielce niepełnosprawny? Oni kazali mu odejść, a on do dziewczyny podszedł.

Mimo upływu czasu, telefon Bartosza Kuleszy nie milknie. Młoda mieszkanka Pasłęka prosiła o przekazanie swojej wiadomości pobitemu 45-latkowi.

„Panie Mariuszu, jestem winna panu przeprosiny. Dopóki nie dowiedziałam się o panu, śmiałam się i zaczepiałam, jest mi teraz przykro. Składam gorące przeprosiny. Mam wielką nadzieję, że osoby, które pana skrzywdziły fizycznie i psychicznie poniosą jakiekolwiek konsekwencje. Życzę powrotu do zdrowia i jeszcze raz przepraszam za moje zachowania z kiedyś”.

Kamil K. i Filip W. oprócz pobicia mają odpowiedzieć za stawianie ofierze gróźb karalnych. Według kilku świadków mieli grozić niepełnosprawnemu mężczyźnie kolejnym pobiciem, jeśli ten nie będzie milczał. Sprawcom grożą trzy lata więzienia.

podziel się:

Pozostałe wiadomości