Prawie nic nie widzi, nie może sama egzystować. Ale ZUS odesłał ją z kwitkiem

TVN UWAGA! 343057
Przez ponad 20 lat była polonistką. Z powodu wrodzonej wady wzroku musiała pokonać w życiu wiele przeszkód. Gdy prawie przestała widzieć, zwróciła się do ZUS-u o przyznanie renty, ale odeszła z kwitkiem. Pani Izabela musi teraz żyć za 215 zł.

- Całe życie kochałam pracę w szkole, to było moje marzenie, żeby być nauczycielem. Nigdy się nie spodziewałam, że tak nagle się to urwie. Właściwie przestałam widzieć uczniów – przyznaje Izabela Kubicka-Oleksiak.

Pani Izabela ma wrodzoną wadę wzroku. Oczopląs i szpilkowate źrenice nie pozwalają na ostrość widzenia. Ma stwierdzoną niepełnosprawność w stopniu znacznym. W dzieciństwie matka kobiety próbowała leczyć ją w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie i w jednej z klinik w Gdańsku, jednak wówczas operacja była zbyt ryzykowna.

- Chcieli, żeby poszła do szkoły dla niewidomych, ale córka się nie zgodziła. Powiedziała: „Mamo, dam sobie radę”. W przypadku studiów chciała iść tylko na filologię polską i na nic innego. Ona siebie gdzie indziej nie widziała, tylko w szkole – mówi Irena Karwaszewska.

„To były najciekawsze lekcje”

Mimo wady wzroku pani Izabela ukończyła studia. Jako osoba niedowidząca pobierała rentę socjalną. Jednak zrezygnowała z tego świadczenia, by przez ponad 20 lat pracować jako polonistka w liceum ogólnokształcącym w Ornecie na Warmii.

- Lekcje z panią Izabelą były jednymi z najciekawszych i najlepiej je wspominam. Sposób, w jaki ona przekazywała wiedzę, był na tyle ciekawy, że nawet uczniowie, którzy nie lubili języka polskiego, byli zainteresowani lekcjami z panią Izą – przywołuje Żaneta Maciejewska, absolwentka liceum w Ornecie.

- To wzorowa nauczycielka, profesjonalistka, która z pasją realizowała swoje obowiązki, prawdziwa humanistka – podkreśla Jerzy Janulewicz, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Ornecie.

Koniec pracy w szkole

Z upływem lat widzenie nauczycielki pogarszało się. Ostatni raz pani Izabela miała lekcje z uczniami dwa lata temu.

- Brakuje mi bardzo szkoły. Za dużo kosztowało mnie to trudu. Naprawdę realizowałam się w tym, co robiłam. Kochałam to i zostałam tego pozbawiona. Szkoda mi tego wszystkiego. I tego, że nie mogę wrócić, a ZUS twierdzi, że mogę – ubolewa Kubicka-Oleksiak.

ZUS

Ponad dwa lata temu pani Izabela złożyła do ZUS-u wniosek o rentę z tytułu niezdolności do pracy. Jednak lekarz-orzecznik uznał, że nauczycielka może pracować, Zakład odmówił renty. Polonistka odwołała się i mimo że wyraźnie zaznaczyła, że traci wzrok i nie może pracować w szkole, to komisja lekarzy-orzeczników nie zleciła badania przez okulistę i ponownie odmówiono przyznania renty.

Zapytaliśmy, dlaczego lekarz okulista nie zbadał pani Izabeli.

- Ponieważ to osoba wnioskująca o świadczenie wskazuje nam z tytułu jakiej choroby chce się ubiegać o rentę z tytułu niezdolności do pracy. Pani Izabela przedłożyła nam dokumenty, w których było jedynie zaznaczone, że ma wadę wzroku, ale ta wada wzroku istnieje od dzieciństwa. Nie było żadnej informacji, że uległa ona pogorszeniu w czasie zatrudnienia – twierdzi Katarzyna Krupicka, regionalny rzecznik ZUS woj. podlaskiego.

W odwołaniu pani Izabela zaznaczyła, że nie widzi i nie może pracować jako nauczyciel. Już wtedy prosiła o zbadanie przez okulistę.

- W dokumentacji medycznej, którą dysponował Zakład Ubezpieczeń Społecznych oraz lekarz-orzecznik i komisja lekarska, nie było żadnej informacji o pogorszeniu stanu wzroku. Cały czas była rozpatrywana sprawa dotycząca zupełnie innego schorzenia – przekonuje Katarzyna Krupicka.

Jednym z wielu formularzy, które trzeba wypełnić ubiegając się o rentę z ZUS, jest zaświadczenie o stanie zdrowia. Wypełnia je lekarz. U pani Izabeli w rozpoznaniu, w rubryce choroba podstawowa, specjalista chorób wewnętrznych wpisał: małoocze, zaćmę i oczopląs. W rubryce rokowanie lekarz zaznaczył: wada wzroku poważna, pogorszyła się, ryzyko ślepoty. Dokument ten otrzymał również lekarz-orzecznik ZUS. Pani Izabela twierdzi, że na wizytę przyniosła teczkę pełną badań, świadczących o pogarszającym się wzroku.

- Lekarz całkowicie odrzucił moje dokumenty związane ze wzrokiem. Nie brał tego w ogóle pod uwagę. Powiedziałam: „Pani doktor, to są bardzo ważne dokumenty. Okuliści bardzo tego chcą, mówią, że to jest porównawcze”. Powiedziała: „Tak? A to może z tego coś spiszę”. I mówi: „Ale ja nie do końca wiem, co z panią zrobić i jeszcze będzie miała pani jedno badanie”. Sądziłam, że będzie to okulista, a okazało się, że psychiatra. Psychiatrycznie nie miał żadnych zastrzeżeń – mówi Kubicka-Oleksiak.

Pomoc syna

Z powodów osobistych pani Izabela musiała wyjechać z Ornety. Rozwiodła się z mężem. Jej jedynym opiekunem jest 24-letni syn.

- Praktycznie we wszystkim muszę pomagać mamie, oprócz toalety, to jest każda rzecz. To przygotowanie śniadań, leków na tydzień, podanie jej – wylicza Patryk Olszewski.

- Nie jestem w stanie zrobić sobie sama herbaty czy kawy, ponieważ nie widzę lejącej się wody – przyznaje pani Izabela.

- Wyjście z domu jest dla niej przeszkodą, nie da rady pokonać żadnych schodów czy stopni. Nawet nie da rady sama iść chodnikiem, bo nie widzi ludzi – dodaje Patryk.

„Człowiek w urzędzie jest tylko numerem”

Na prośbę redakcji programu Uwaga! panią Izabelę konsultował okulista, specjalista chirurgii rekonstrukcyjnej oka, dr Adam Cywiński.

- Można powiedzieć, że ta pani praktycznie nic nie widzi. Nie wiem, jaka byłaby rola pani Izabeli jako nauczyciela, bo nie widzę takiej możliwości – przyznaje medyk.

- ZUS, gdy miał już wszystkie dokumenty dotyczące stanu zdrowia odnośnie wzroku pani Izabeli, wydał orzeczenie. Orzeczenie, które mówi o tym, że jest ona niezdolna do samodzielnej egzystencji. Nikt nie kwestionuje jej choroby. Cały problem polega na tym, że pani Izabela nie złożyła wniosku o rentę z tytułu niezdolności do pracy – twierdzi Katarzyna Krupicka.

Pani Izabela jest przekonana, że pracownik infolinii ZUS poinformował ją, że nie może złożyć drugiego wniosku o rentę, dopóki nie zakończy się sprawa wniosku pierwszego. Dziś trudno zweryfikować, czy wprowadzono ją w błąd.

- Człowiek w urzędzie jest tylko numerem, nie liczy się jego życie. Zawiodłem się. Znikła ostatnia nadzieja. Chciałbym podjąć pracę, ale jak mam to zrobić, skoro muszę zajmować się mamą – ubolewa Patryk.

- Nie wyobrażałam sobie życia jako pasożyt, nie byłam na niczyim utrzymaniu, dlatego tak trudno jest mi teraz chodzić do opieki społecznej, trudno mi o cokolwiek prosić. Jest to strasznie uwłaczające. Jest to wstydliwa dla mnie sytuacja – mówi Kubicka-Oleksiak.

215 zł

Od dwóch lat pani Izabela mieszka z synem w pokoju użyczonym przez znajomych. Kobieta utrzymywała się najpierw z zasiłków chorobowych, potem z zasiłku dla bezrobotnych. Obecnie, jedyne świadczenie, które otrzymuje to 215 złotych zasiłku z pomocy społecznej z tytułu niepełnosprawności. Mimo trudnej sytuacji nauczycielka razem z synem stara się nadal dzielić wiedzą, tworząc na Youtube kanał „Z polskiego na nasze”.

- Myślę, że dużo to jej daje, to że ma kontakt z uczniami, że może poopowiadać. Polski to jest coś, co kocha, a ja mam obowiązek pomóc spełnić jej marzenia – przekonuje Patryk.

Chirurg okulista, który konsultował panią Izabelę, uważa, że można wykonać zabieg, który poprawiłby widzenie nauczycielki.

- Zdecydowałabym się na wszystko, żeby poprawić swój wzrok – mówi pani Izabela. I dodaje: - Cytatem, który powtarzam, jest fragment wiersza Zbigniewa Herberta, który mówi: „Idź wyprostowanym wśród tych, co na kolanach”. To, że poprosiłam państwa o pomoc, chciałabym, żeby moja sprawa była nagłośniona, to jest forma niepoddawania się, nie klękania, tylko pokonywania trudności i wychodzenia z problemów życia codziennego z twarzą.

podziel się:

Pozostałe wiadomości