Pani Weronika mieszka na jednym z gdańskich osiedli. Sąsiedzi dobrze ją znają.
- To historia tej klatki. Jak ma lepszy czas, wiosną, latem, wita wszystkich w drzwiach. Jest taką osobą, która wszystko musi wiedzieć. Była szczęśliwa i zadowolona – opowiada jej sąsiadka Ewa Bryńska.
Pięć lat temu pani Weronika podupadła na zdrowiu.
- Coraz częściej była pogubiona. Nie bardzo wiedziała, jaki jest dzień tygodnia, czy jest rano, czy wieczór. Nie wiedziała też, gdzie się znajduje. Prosiła, żeby wzywać pogotowie - opowiada Robert Bryński, sąsiad 93-latki.
Mieszkanie za opiekę
Sąsiedzi, którzy zwrócili się do redakcji Uwagi!, pokazali nam zdjęcia i nagrania, na których widać, jak staruszka leży na klatce. Wzywa pomocy. Ich zdaniem to próby zwrócenia uwagi na swój los.
- Potrafi obudzić cały blok. Wali laską w drzwi – opowiada Maria Groch, sąsiadka.
Pani Weronika przekazała własność do swojego mieszkania sąsiadce, która wyprowadziła się już z tego bloku.
- Zaoferowała pomoc pani Weronice, w zamian za to, że będzie mogła w spokoju umrzeć we własnym domu. Za opiekę oddała mieszkanie – opowiada Robert Bryński.
Dotarliśmy do księgi wieczystej, w której wpisana jest nowa właścicielka mieszkania. Znaleźliśmy też informację o umowie dożywotniej opieki, która mówi m.in. o przyjęciu 93-latki, jako domownika i dostarczaniu jej wyżywienia.
Pomoc sąsiadów
Jak przyznaje sama pani Weronika, żyje dzięki sąsiadom.
- Sąsiadów mam wszystkich dobrych. Przychodzą, drzwi mi otwierają i zostawiają jedzenie – opowiada. - Dzisiaj rano. Leżałam jeszcze, przyszła sąsiadka z siódmego piętra: „Pani Werciu, kupiłam pani takie dwie drożdżóweczki”. Jakby nie było sąsiadów, to bym dawno nie żyła – dodaje staruszka.
Sąsiedzi mają dostarczać jej zarówno śniadanie, obiad, jak i kolację.
- Każdy z nas próbuje pani Werze pomóc. Jeden przyniesie zupę, drugi zrobi herbatę. Czasami poprosi, żeby jej ugotować mleko – dodaje Bryński.
Zdaniem współmieszkańców bloku osoba, która przejęła lokal pani Weroniki niewystarczająco pomaga kobiecie.
- Sprawdza, czy żyje. Czasem przyniesie jej zupę w termosie. Zadeklarowała, że pozwoli pani Weronice spokojnie umrzeć we własnym mieszkaniu. No to powinna się z tego wywiązać – uważa Bryński.
- Wymaga opieki całodobowej. Pani Wera zwyczajnie się boi. Nie wie, kiedy ma wziąć leki. Nie potrafi sobie zrobić jedzenia. Nie potrafi się umyć. Potrzebuje opieki – podkreśla Ewa Bryńska.
Opieka społeczna
Od połowy stycznia do pani Weroniki przychodzi opiekunka z pomocy społecznej. Opłacana jest przez właścicielkę mieszkania. Były to wizyty trzy razy w tygodniu po dwie godziny. Zdaniem pracowników opieki potrzebna jest znacznie większa pomoc.
- Możemy zaproponować zwiększenie usług. Ale jest problem. W takim przypadku odpłatność ponosi osoba korzystająca. Byłby to ten senior. Nie chcielibyśmy obciążać starszej pani. Zobowiązana do tego jest pani, która przejęła mieszkanie – wskazuje Sylwia Ressel, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Gdańsku.
Nowa właścicielka
Reporterka Uwagi! na klatce schodowej spotkała nową właścicielkę mieszkania. Zgodziła się porozmawiać.
- Nigdy nikogo z sąsiadów nie prosiłam o pomoc. Jeżeli przynoszą pani Weronice jedzenie, bo tak chcą, bo tak im podpowiada sumienie, to proszę bardzo. Przecież im tego nie zabronię – twierdzi kobieta.
Jej zdaniem problemem są sąsiedzi. - Nie jest to dla mnie przyjemna sytuacja, ponieważ tutaj sąsiedzi naprawdę wyjątkowo są nieżyczliwi. Nie stać mnie, żeby opłacić kogoś, kto będzie 24 godziny na dobę i siedział z panią Weroniką – dodaje.
Z rąk do rąk
Zaledwie dwa dni po tej rozmowie sąsiedzi poinformowali nas, że dostali zaskakującą wiadomość. Twierdzą, że lokal, w którym mieszka pani Weronika miał zmienić właściciela.
Byłoby to zgodne z prawem, pani Weronika w umowie nie zastrzegła zakazu sprzedaży mieszkania przed jej śmiercią.
- Nowy nabywca przejmuje na siebie wszystkie obowiązki związane z opieką nad daną osobą. Jeżeli wcześniej nie zastrzeżemy tego w umowie możemy, co miesiąc mieć nowego opiekuna. I do końca życia poznać nawet kilkudziesięciu – wylicza Mariusz Bidziński, z kancelarii Chmaj i Wspólnicy.
Zdaniem sąsiadów starsza kobieta nic nie wiedziała, że mieszkanie trafiło w kolejne ręce.
- Chciałabym, żeby pani Wera spokojnie dożyła w swoim domu, który bardzo kocha. Ona sobie nie wyobraża innego miejsca. Żeby miała opiekę i nie musiała kłaść się na klatce schodowej, żeby zwrócić na siebie uwagę. Żebyśmy nie musieli się martwić, że znowu leży i coś się złego z nią dzieje. Ona ma prawo do spokojnego życia. To jest jej dom – kwituje Bryńska.