Dariusz Urbański jest burmistrzem od 2014 roku.
- Uważam się za bardzo dobrego włodarza miasta, służę społeczności lokalnej, tak, jak mogę. Jestem tym burmistrzem, do którego gabinetu można przyjść z ulicy i to niemal każdego dnia. Mam też osiągnięcia – zostałem odznaczony m.in. złotym medalem przez rzemieślników i kupców Murowanej Gośliny. OSP jest mi wdzięczne, bo od 2014 roku kupiliśmy kilka samochodów bojowych – wylicza Urbański.
Mimo że burmistrz Murowanej Gośliny przekonuje, że jest dobrym włodarzem, w mieście huczy od plotek i afer. Ostatnia z nich dotyczy filmu, który trafił do mediów.
Nagranie pokazuje domową imprezę z udziałem burmistrza. Słychać na nim głos młodej kobiety, która ma zachęcać urzędnika do zapalenia marihuany.
- Nigdy nie paliłem marihuany. Nie umiem się nawet zaciągnąć – twierdzi Urbański. - [Na nagraniu – red.] nic się nie dzieje, siedzimy na imprezie. Nie było tam żadnych narkotyków, jestem ich zagorzałym przeciwnikiem. Poddałem się prowokacji i tyle mogę powiedzieć na ten temat.
Mieszkańcy miasta uważają, że posada burmistrza, bardzo zmieniła Dariusza Urbańskiego. Wytykają urzędnikowi szereg błędów.
„Nie spełniał obietnic”
Kamil Grzebyta jest radnym, z Urbańskim współpracował przez wiele lat. Do rady dostał się z komitetu wyborczego burmistrza.
- Wtedy udało się uzyskać niesamowity wynik wyborczy. Burmistrz uzyskał prawie 60 proc. poparcia i wprowadził do rady aż 12 radnych. Niemniej jednak przez rok od wygranych wyborów było coraz gorzej. Burmistrz nie spełniał swoich obietnic, okłamywał nas jako radnych w wielu dla nas ważnych kwestiach. Coraz bardziej topniało zaufanie do burmistrza.
- Po roku, gdy burmistrz chciał maksymalnie podnieść podatki dla przedsiębiorców, zdecydowaliśmy, że opuścimy klub pana burmistrza. Dalej było już tylko gorzej. Pojawiła się afera z sekretarką, później ze stanowiskiem dla sekretarki. Ostatnimi czasy ujawniłem kulisy afery SMS-owiej – wskazuje Grzebyta.
Burmistrzowi zarzuca się intymne związki z sekretarką oraz korzystanie z telefonu służbowego w celach prywatnych. Urzędnik wysłał aż trzy tysiące SMS-ów, oddając głos na swoją pełnomocniczkę w plebiscycie „Najbardziej wpływowej kobiety Wielkopolski”. Rachunek opiewał na osiem tysięcy złotych.
- Wysłałem [SMS-y – red.], bo uważałem, że trzeba pełnomocnika ds. kontaktów zewnętrznych promować i promować nasze miasto. Trudno burmistrzowi rozdzielać telefony prywatne od służbowych. Nie ma w tym zakresie żadnej afery – twierdzi Urbański. I dodaje. - Od razu zwróciłem pieniądze. Ktoś powie, że pocałunek na balu sylwestrowym jest aferą obyczajową, ale nie jesteśmy Arabią Saudyjską i nie będę się z tego tłumaczył jako wolny człowiek. To był tylko pocałunek. Żyję jak człowiek. Jestem burmistrzem, ale mam też życie prywatne. Oczywiście ograniczone przez to, że jestem osobą publiczną. Ale prywatnie, co robię w domu, w zamknięciu, nie zobowiązuje mnie, bo nie jestem w zakonie.
Urbański rozumie, że mieszkańcy mogą nie chcieć oglądać filmików z jego udziałem.
- Oczywiście żałuję i przepraszam mieszkańców gminy, że to zostało przez moich przeciwników rozesłane do wszystkich stacji telewizyjnych, żeby mi zaszkodzić. Ale autorzy, którzy to wysłali, muszą wiedzieć, że szkodzą również wizerunkowi naszego pięknego miasta. Nad tym ubolewam i za to przepraszam. Nic więcej nie mogę zrobić.
- Oświadczenia burmistrza wydają mi się dość absurdalne. Zarówno w przypadku pierwszej afery, kiedy burmistrz całował się ze swoją podwładną, jak i teraz, kiedy został nagrany w sytuacji prywatnej – uważa Błażej Dąbkowski, dziennikarz „Głosu Wielkopolski”. I dodaje: - Burmistrz najpierw tłumaczył, że był to niegroźny pocałunek, teraz tłumaczy, że była to żartobliwa sytuacja. Wydaje mi się, że nie takich tłumaczeń oczekują mieszkańcy Murowanej Gośliny.
Referendum
Za swoje kłopoty burmistrz obwinia przeciwników politycznych. Tymczasem mieszkańcy miasta zbierają podpisy w sprawie referendum.
- Referendum będzie szansą dla mieszkańców, by mogli potwierdzić, czy chcą by burmistrz dalej urzędował, ale równie dobrze mogą zmienić zdanie, po tym, co zobaczyli w ostatnim czasie. Mogą pokazać, że nie będą tolerować takiego zachowania – mówi Krzysztof Stern, mieszkaniec Murowanej Gośliny. I dodaje: - Sam jestem przeciwny temu, co się dzieje w Murowanej Goślinie. Uważam, że osoba z udziałem, której takie filmy wyciekają do internetu, nie może pełnić takiej funkcji. Jestem również rodzicem dziecka, które pójdzie w tym roku do szkoły. I nie wyobrażam sobie, żeby burmistrz przemawiał na inauguracji roku szkolnego do dzieci.
- To świadczy o tym, że mieszkańcy mają już dość burmistrza Urbańskiego i dość afer z nim związanych. W ostatnich latach Murowana Goślina rozpoznawana jest z samych afer. Wcześniej była rozpoznawana z imprez kulturalnych i sportowych – podkreśla Grzebyta.
- Nie boję się odwołania, jedyne czego się boję to przedwczesnej śmierci. Nie będę ustępować, bo uważam, że jestem świetnym burmistrzem – kwituje Urbański.