„Modelka jest towarem”

TVN UWAGA! 135159
Miały być modelkami, zrobić karierę. Kuszone perspektywą sukcesów, wierzyły w szansę. Tymczasem spotkało je rozczarowanie. Na fali niedawnej seksafery w świecie modellingu, swoje doświadczenia ujawniają kolejne dziewczyny. Chcą ostrzec inne modelki przed naiwnością. Jaką cenę same musiały za nią zapłacić?

- Zetknęłam się ze światem cynicznym, pozbawionym skrupułów. Modelka tak naprawdę jest towarem. Zostałam wysłana na sesję zdjęciową. Miała to być sesja płatna. Byłyśmy kuszone perspektywą kariery, a że dopiero zaczynałam w tym zawodzie, to zrobiło to na mnie wrażenie – opowiada Izabela Pek, modelka. Na weekendowe sesje zdjęciowe dziewczyny były zapraszane przez byłego redaktora naczelnego jednego z czasopism dla mężczyzn. Na miejscu okazywało się, że modelki miały być głównie dziewczynami do towarzystwa. Udział w mocno zakrapianych alkoholem kolacjach, miał nieść szansę na zagraniczną karierę. - To był już wieczór. Miałyśmy założyć sukienki, szpilki, umalować się. „Zrobione” zasiadłyśmy do wystawnej kolacji. Pojawił się przyjaciel pana Mariusz, który był Francuzem w dojrzałym wieku. Pan Mariusz przedstawił go, jako swojego przyjaciela i osobę wpływową. Powiedział nam, że niektóre z nas, te, które będą miłe, to mają szanse na wyjazd do Cannes. Z niektórymi dziewczynami pan Mariusz szedł przejść się po domu. Jak później rozmawiałyśmy o tym, co się tam działo, to dziewczyny mówiły, że próbował je pocałować. Sesja zdjęciowa trwała 15 minut. Miałam zdjęcia przy płotku. Miałam się przy nim prężyć jak kotka, w bieliźnie. To miały być zdjęcia do magazynu. Ja ich nie zobaczyłam i nigdy nie dostałam – opowiada Izabela Pek, modelka. Swoim rozczarowaniem rzekomą agencją modelek i odczuciami po wyjeździe do Cannes podzieliła się inna modelka. - Sami się do mnie odezwali. Zgłosiła się do mnie kobieta na maila. Później zadzwoniła i powiedział, że jest wyjazd do Cannes, że będzie chodzenie po plaży, rozdawanie ulotek, zaproszeń na festiwal w Cannes. Powiedzieli mi, że dostanę 1 tys. euro za dwa tygodnie. Że promujemy festiwal w Cannes, ja nic nie wiedziałem o polskiej nocy. Jak się później dowiedziałam, pan Mariusz prezentuje Polskę w świecie mody, projektantów, dobrych marek i pięknych kobiet. Wiedziałam, że z nimi trzeba być na dystans, bo gdy się zachowywało bardziej koleżeńsko, to zaraz były podteksty seksualne – opowiada Zula Walkowiak, modelka. Jak okazało się, modelki w Cannes miały być dziewczynami do towarzystwa podczas wieczornych imprez organizowanych na jachtach. Po upublicznieniu przez modelkę swoich doświadczeń z Cannes w internecie, organizator wyjazdów wytoczył jej proces. - Oskarżyciel prywatny zarzuca pomówienie za pomocą środków masowego przekazu – mówi Agnieszka Domańska, Sąd Okręgowy w Warszawie. Kiedy dziewczyna nie pojawiła się w sądzie, wystosowano za nią list gończy. W poszukiwania włączyli się prywatni detektywi wynajęci przez właściciela agencji. W konsekwencji modelka trafiła do aresztu. - W tego typu sprawie, zastosowanie tymczasowego aresztowania, jest czymś niecodziennym. Wręcz kuriozalnym. Do samego zatrzymania doszło z powodu działania prywatnego detektywa, który miał ustalić miejsce pobytu, a które nie było dla nikogo tajemnicą – mówi Łukasz Helsztyński, adwokat. Organizator wyjazdów do Cannes, unika dziennikarzy. Do czasu zakończenia procesu nie chce komentować sprawy. - Ja nie zmienię swojego zdania. Pójdę siedzieć, jeśli za prawdę się siedzi – dodaje Zula Walkowiak, modelka.

podziel się:

Pozostałe wiadomości