Miał dość hałasu boiska. Poszedł do sądu i wygrał. „Nasze dzieci nie mają gdzie grać”

TVN UWAGA! 311000
Decyzją sądu korzystanie z przyszkolnego boiska piłkarskiego w Puławach zostało ograniczone, bo przeszkadzało jednej, mieszkającej w pobliżu rodzinie. Powodem miał być nadmierny hałas i zbyt mocne oświetlenie.

Orlik

Wybudowany za milion złotych orlik przez lata funkcjonował wzorowo. Boisko wykorzystywano m.in. do treningów piłkarskich. Jeden z sąsiadów miał dość hałasów, szczególnie w godzinach wieczornych. Przeszkadzało mu również oświetlenie, które uznał za zbyt oślepiające.

- Ze świateł korzystamy tylko w październiku i listopadzie, kiedy wcześniej robi się ciemno. Światła przy boisku do koszykówki są włączane sporadycznie – odpowiada Bernard Bojko, opiekun orlika, trener.

Sąsiedzi mieszkający niedaleko boiska szkolnego poszli do sądu, pozywając miasto Puławy. Sąd przyznał im rację. Zgodnie z wyrokiem w regulaminie boiska zaszły daleko idące zmiany.

- Nie możemy zrozumieć, jak to się stało, że bez żadnych badań poziomu hałasu i oświetlenia ktoś podjął decyzję, że orlik ma być zamknięty – mówi jedna z mieszkanek Puław.

Wyrok sądu jest prawomocny i nie można się od niego odwołać. Na wniosek sąsiadów boiska sąd zakazał używania obiektu wszystkim, którzy nie są uczniami szkoły podstawowej, na terenie której znajduje się orlik. W uzasadnieniu wyroku czytamy, że sąsiedzi powoływali się na ogromny hałas, na treningach miało być odbijanych czterdzieści piłek na raz, a na trybunach skandować mieli kibice, grający na wuwuzelach.

- Wszystkim, jak tu siedzimy burzy się krew. Jak cel jednostki może być nadrzędny nad celem ogółu. Promujemy sport, a tu się zamyka boisko. Nie mogę tego pojąć – dodaje Anna Soboń, nauczycielka ze Szkoły Podstawowej nr 4 w Puławach.

Pozew

Próbowaliśmy się umówić z mieszkańcem, który wniósł pozew. Nie spotkał się z nami.

- Rozumiem problem społeczny, ale w Puławach jest kilkanaście boisk – powiedział w rozmowie telefonicznej.

W pozwie sądowym mężczyzna sugerował, że światło jest tak mocne, że spacerując po ogrodzie można się patrzeć jedynie w ziemię, a nieustanny hałas nie pozwala mu pracować. Sąd uwierzył we wszystkie twierdzenia. Nikt jednak nie był na miejscu i nie sprawdził, jak w rzeczywistości wygląda problem.

- Jeżeli w postępowaniu cywilnym chcemy coś udowodnić, to naszym obowiązkiem jest wnioskowanie o przeprowadzenie konkretnego dowodu. Urząd miasta [będący stroną – red.] nie wnioskował o przeprowadzenie go – tłumaczy Barbara Markowska, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Lublinie.

Państwo, którym przeszkadzało boisko, wszystko skrupulatnie opisali, opowiedzieli i uargumentowali. W odpowiedzi urząd miasta nie przekazał żadnego dowodu, który przekonałby sąd. Urzędnicy nie złożyli też wniosku o przeprowadzenie koniecznych badań, a co więcej, ówczesny prezydent Puław nawet nie stawił się na przesłuchanie. Obecny włodarz miasta twierdzi, że o niczym nie wiedział.

- Spróbujemy zrobić kasację tego wyroku, napisać do rzecznika praw dziecka i obywatelskich. Mieszkańcy się w tę sprawę angażują, zbierają podpisy. To jedyne realne kroki, jakie możemy podjąć w tej sprawie – obiecuje prezydent Puław Paweł Maj.

Młodzi piłkarze

Z przyszkolnego boiska najczęściej korzystały dzieci, które nie tylko się na nim bawiły, ale również poznawały ducha sportu.

- Plac zabaw i orlik to jedyne miejsca na tym osiedlu, gdzie mogą spotykać się nasze dzieci. Ten wyrok jest krzywdzący przede wszystkim dla nich – mówi Agata Chołaj-Sułek z Rady Rodziców przy Szkole Podstawowej nr 4 w Puławach.

Na boisku, pod okiem trenera i opiekuna Bernarda Bojka zawiązała się drużyna, która zagrała w finale turnieju „Z podwórka na stadion” rozgrywanego na Stadionie Narodowym w Warszawie. Młodzi zawodnicy z Puław zdobyli drugie miejsce w kraju.

- Podstawowa rzecz to jest baza, takie boisko dla tych dzieci to coś wspaniałego. Mieli swoje miejsce do trenowania – mówi trener Bernard Bojek.

- Chcielibyśmy, żeby to boisko funkcjonowało dalej w tym samym miejscu. Będziemy próbować do skutku przekonać tego pana i pokazać mu, co zrobił naszym dzieciom - dodaje Katarzyna Kozak, matka jednego z młodych piłkarzy.

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Zamówili meble i zaczęły się problemy. „Pani A. zapłaci, żeby ten program nie był emitowany”

Zamówili meble i zaczęły się problemy. „Pani A. zapłaci, żeby ten program nie był emitowany”

Czy panią Martę można było uratować? „Nawet nie włączyli sygnałów w karetce”

Czy panią Martę można było uratować? „Nawet nie włączyli sygnałów w karetce”

Miał ponad 3 promile alkoholu i kierował autem. Świadkowie zatrzymali nietrzeźwego kierowcę

Miał ponad 3 promile alkoholu i kierował autem. Świadkowie zatrzymali nietrzeźwego kierowcę

Piekło 5-letniego Piotrusia. „Biła go po twarzy i szarpała”

Piekło 5-letniego Piotrusia. „Biła go po twarzy i szarpała”

Po czterech latach odzyskała córkę. „Sprawiedliwość wygrała”

Po czterech latach odzyskała córkę. „Sprawiedliwość wygrała”

Oceń stan szkolnej toalety, pobierz dokument!

Oceń stan szkolnej toalety, pobierz dokument!

Komfort czy koszmar? Jaki jest stan szkolnych toalet?

Komfort czy koszmar? Jaki jest stan szkolnych toalet?