Matka walczy o córkę, która ma wrócić do Włoch. „W konfliktach dorosłych dziecko zawsze jest przegrane”

TVN UWAGA! 334384
Pani Eliza walczy z partnerem o córkę. Zarzuca mężczyźnie stosowanie przemocy. Jednak, zgodnie z decyzją sądu, dziecko od roku powinno być we Włoszech. - Zawsze w sytuacji, kiedy dochodzi do konfliktu między dorosłymi, dziecko jest przegrane – ocenia psycholog.

- Córka uklękła, złożyła ręce, zaczęła się modlić; „Matko Boska, chcę, żeby mój tata umarł”. Powiedziałam jej, że nigdy w życiu nie można się modlić, żeby komuś coś się stało, czy żeby ktoś umarł. A ona mówi: „Mamo, ale tylko wtedy będziemy mieć spokój” – opowiada Eliza Rzun.

- Kocham Elenę i mam nadzieję, że ona wróci do Włoch – stwierdza Davide, ojciec dziewczynki.

Elena to ich pięcioletnia córka.

Koszmar dziecka

Na jednym z nagrań widać, jak mężczyzna, m.in. w asyście kuratora, przyszedł po córkę i próbuje ją zabrać. Słychać krzyki i płacz. Pojawia się policja.

- Córka zmoczyła się podczas całej tej akcji. Pojechaliśmy do szpitala, bo miała wybroczyny, siniaki na klatce piersiowej – mówi pani Eliza.

- Wideo nie przedstawiało całej sytuacji. Mam prawo mieć dziecko w swoich ramionach. Matka nie wykonała zalecenia wskazanego przez sąd. W związku z tym nie jest to w pełni adekwatne do sytuacji, która miała miejsce – przekonuje ojciec Eleny.

Nagranie pokazuje zaledwie skrawek koszmaru, który przeżywa dziewczynka.

Elena urodziła się w Polsce, ma dwa obywatelstwa. Najpierw mieszkała z rodzicami w Polsce, potem we Włoszech. Dwa lata temu ojciec złożył doniesienie o porwaniu dziecka.

- Uprowadziłam dziecko i przyjechałam z córką do Polski, bo bałam się o życie swoje i dziecka – wyjaśnia pani Eliza.

O powody wyjazdu kobiety zapytaliśmy także ojca Eleny.

- Nie znam przyczyny. Prawdopodobnie zmęczyła się mną – stwierdza.

Na mocy Konwencji haskiej sąd nakazał powrót dziecka do Włoch, jednak postanowienie sądu nie jest wykonywane.

- W tej sprawie sądy powszechne, czyli Sąd Okręgowy w Poznaniu, jak i Sąd Apelacyjny w Warszawie, niestety, przedłożyły zasadę szybkości postępowania nad dobrem dziecka – uważa mecenas Maciej Kryczka, pełnomocnik matki Eleny.

- Wyrok sądu głosi jedynie, że dziecko ma mieć zapewniony powrót do Włoch. A więc mama mogłaby z małą Eleną przekroczyć granicę włoską i już wtedy wykonałaby to orzeczenie – tłumaczy mecenas Jakub Kruczek, pełnomocnik ojca pięciolatki.

- Istnieje ryzyko graniczące z pewnością, że po pierwsze, z uwagi na postępowanie karne, matka zostanie zatrzymana i skazana, a po drugie, nie będzie miała żadnego kontaktu z dzieckiem. W związku z tym, de facto powrót matki na terytorium Włoch, doprowadzi do takiego samego skutku, jak gdyby matka została w Polsce i wysłała to dziecko do Włoch. Z tą różnicą, że w Polsce nie będzie podlegała odpowiedzialności karnej, natomiast we Włoszech może nawet trafić do więzienia – wyjaśnia mecenas Maciej Kryczka.

„Pobił moje dziecko”

Pani Eliza przekonuje, że jej partner, kiedy mieszkali w Polsce, był innym człowiekiem.

- Jak pojechaliśmy do Włoch, to on się denerwował o wszystko – mówi.

- Pojechaliśmy do nich z całą rodziną. Davide przy mnie wykręcił mojej siostrze rękę i włożył jej kciuki pod pachy. Powiedziałam mu, że to ją boli. On stwierdził: „Nie wtrącaj się, my się zawsze tak bawimy” – przywołuje Jagoda Rzun, siostra pani Elizy.

- Zrobił jeden błąd w życiu – pobił moje dziecko. Dowiedziałem się o tym przed przyjazdem Elizy i to nie od niej, tylko od Jagody – mówi Leszek Rzun, ojciec Elizy.

Siostra pani Elizy mówi, że wiedziała o przemocy.

- To było straszne. Myślałam, że dojdzie tam do jakiejś tragedii. Siostra wysyłała mi zdjęcia swojej szyi, jak wyglądała po duszeniu, miała pęknięcia i siniaki – mówi pani Jagoda.

- Wszystko zmieniło się po wyjeździe z Polski, jak już córka została zameldowana we Włoszech. Powiedział mi, że ani razu nie przyjadę z nią do Polski, że Polska to jest kraj g… - przywołuje pani Eliza.

„Próbował wywalić mnie z balkonu”

Po sześciu latach wspólnego życia, na lotnisku, pani Eliza zdecydowała, że nie wróci do partnera. Rzym zamieniała na Środę Wielkopolską.

- Ostateczna decyzja o wyjeździe z Włoch zapadła po tym, co się wydarzyło u nas na balkonie. Mieszkaliśmy na siódmym piętrze. On wziął mnie za włosy i trzymał mnie tak, jakby próbował wywalić mnie z tego balkonu. Tak się trzymałam kurczowo barierki, że rozwaliłam sobie kolano do krwi. Weszła na to wszystko córka, po czym on mnie ściągnął i jak dziecko było na balkonie to zaczął mnie przytulać – opowiada pani Eliza.

Mężczyzna zaprzecza.

- Jeśli jest przekonana o takiej sytuacji, mogła to zgłosić.

Kobieta twierdzi, że sprawę zgłaszała do ambasady.

- Ale nie ma dowodów – wskazuje Davide.

Pani Eliza przekonuje jednak, że szukała pomocy w ambasadzie.

- Dowiedziałam się, że żeby uzyskać jakąkolwiek pomoc prawną, musiałabym być zameldowana we Włoszech. Na policji nie byłam ze względu na barierę językową i też bałam się jego, bo jego najlepszy przyjaciel pracował w policji. Straszył mnie, że jak coś zrobię, to będę musiała przyjechać do Polski w kaftanie bezpieczeństwa – wyjaśnia.

Czy pan Davide z ręką na sercu może powiedzieć, że nie uderzył pani Elizy?

- Prawą czy lewą? – pyta mężczyzna i przykłada rękę. I dodaje: - Gdybym podniósł rękę na Elizę, to na pewno by to zgłosiła. A nie zrobiła tego.

A zdjęcia, na których widać ślady duszenia?

- Z pewnością zrobiła je sobie sama – przekonuje.

Dobro dziecka

Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał przemoc za bezsporną, nie wziął jej jednak pod uwagę, rozstrzygając o losach dziecka.

- Jesteśmy na stanowisku, że jakakolwiek przemoc wobec dziecka nie może mieć miejsca i nie można jej relatywizować, a już na pewno w sprawie o wydanie dziecka do ojca, który stosował przemoc – ocenia Mikołaj Pawlak, Rzecznik Praw Dziecka

Rzecznik złożył kasację do Sądu Najwyższego.

- Mam nadzieję, że Sąd Najwyższy uwzględni naczelną dyrektywę każdego postępowania rodzinnego, czyli dobro małoletniej Eleny – mówi mecenas Maciej Kryczka.

Po ostatniej dramatycznej próbie przekazania Eleny ojcu, kurator złożył do sądu wniosek o wstrzymanie wykonania wyroku. Sąd wstrzymał egzekucję, ale to nie kończy sprawy.

- To jest sytuacja konfliktu między tym, co jest dobre dla dziecka, a co jest zgodne z litera prawa, a co jest też zgodne z potrzebami innych. To jest kolejna sytuacja, kiedy dorośli nie potrafią w dorosły, dojrzały sposób załatwić swoich spraw, a najpoważniejsze konsekwencje poniesie dziecko – ocenia psycholog Aleksandra Piotrowska.

- Chciałbym, żeby sytuacja powróciła do tego, co było wcześniej, czyli dziecko i matka wracają do Włoch – mówi Davide.

- Liczę jeszcze na Sąd Najwyższy, że uwzględni skargę kasacyjną i że w końcu będziemy mogły normalnie żyć. Dziecko urodziło się w Polsce, ma polskie obywatelstwo i tutaj jest jej dom – kwituje pani Eliza.

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Zamówili meble i zaczęły się problemy. „Pani A. zapłaci, żeby ten program nie był emitowany”

Zamówili meble i zaczęły się problemy. „Pani A. zapłaci, żeby ten program nie był emitowany”

Czy panią Martę można było uratować? „Nawet nie włączyli sygnałów w karetce”

Czy panią Martę można było uratować? „Nawet nie włączyli sygnałów w karetce”

Miał ponad 3 promile alkoholu i kierował autem. Świadkowie zatrzymali nietrzeźwego kierowcę

Miał ponad 3 promile alkoholu i kierował autem. Świadkowie zatrzymali nietrzeźwego kierowcę

Piekło 5-letniego Piotrusia. „Biła go po twarzy i szarpała”

Piekło 5-letniego Piotrusia. „Biła go po twarzy i szarpała”

Po czterech latach odzyskała córkę. „Sprawiedliwość wygrała”

Po czterech latach odzyskała córkę. „Sprawiedliwość wygrała”

Oceń stan szkolnej toalety, pobierz dokument!

Oceń stan szkolnej toalety, pobierz dokument!

Komfort czy koszmar? Jaki jest stan szkolnych toalet?

Komfort czy koszmar? Jaki jest stan szkolnych toalet?