Uwaga! na oszustów w sieci. W jaki sposób działają scammerzy?

TVN UWAGA! 343455
Przez kilka miesięcy dziennikarki Uwagi! korespondowały ze scammerami, rozmawiały z ich ofiarami, a także ekspertami, którzy krok po kroku wyjaśniali, jak działa pułapka zastawiona przez internetowego złodzieja uczuć i pieniędzy.

- Tak mnie nakręcił, że zdecydowałam się nagrać dla niego dwa filmiki. Intymne. Później zaczął mi wypisywać, że jeżeli nie wpłacę pieniędzy, to udostępni moje zdjęcia i filmy w internecie. Gdyby nie córka, i gdybym nie wiedziała, że ma tylko mnie, nie wiem, czy bym nie popełniła samobójstwa – wyznaje ofiara scammera.

Tęskniące za prawdziwą miłością kobiety wciąż wpadają w pułapkę internetowych oszustów - tak zwanych scammerów. Scammerzy nawiązują kontakt w sieci, używając kradzionych zdjęć i unikając pod różnymi pretekstami kontaktu wideo. Rozkochują w sobie kobiety, a ich cel jest jeden: wyłudzić pieniądze. Choć w Polsce zdarzają się zatrzymania tego rodzaju oszustów, są one jednak rzadkie. Przestępcy są na ogół na innym kontynencie.

- Zadzwoniła kobieta do wydziału walki z cyberprzestępczością i powiedziała, że padła ofiarą wyłudzenia na żołnierza z Afganistanu. Wydział ustalił, że sprawca działa na terenie Sierra Leone, to jest kraj, który nie ma podpisanej umowy związanej z wymianą informacji. Nie mamy nic, mamy związane ręce – przyznaje Ryszard Piotrowski, naczelnik wydziału do walki z cyberprzestępczością w Komendzie Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.

Jak wygląda rozmowa z oszustem?

Nasze reporterki wcieliły się w role pań szukających drugiej połówki, by dokładnie prześledzić, w jaki sposób scammerzy manipulują kobietami. Oszuści, zawsze, wcześniej czy później, proszą o pieniądze.

Rozpoznanie, kto jest potencjalnym oszustem, z początku nie jest proste. Nasze reporterki znajdują jednak klucz: na ogół jest to mężczyzna o obco brzmiącym imieniu, w średnim wieku, bardzo zadbany i wyglądający zamożnie. Co istotne, jako miejsca swojego pobytu ci atrakcyjni cudzoziemcy podają często niewielkie miasta: Proszowice, Wieliczka, Konin, ale nie jest to regułą.

Nasz pierwszy oszust podał się za kapitana żeglugi morskiej na kontrakcie w Katowicach. Poprzez stronę ostrzegającą przed oszustami dowiadujemy się, że zdjęcia tej osoby są często wykorzystywane przez scammerów. Wrzucane w wyszukiwarkę Google kolejne fotografie prowadzą nas do prawdziwego profilu mężczyzny ze zdjęcia. Kapitan Thomas Lindegaard Madsen jest Duńczykiem i szczęśliwym mężem swojego męża. Nie szuka narzeczonej w Polsce i nigdy nie był na kontrakcie w Katowicach.

„Znajomi wysłali mi dokument stwierdzający, że się rozwiodłem ze swoim mężem. Mam dla was wiadomość, to fałszywy dokument, zrobiony przez scammerów, którzy próbują wyłudzić pieniądze od samotnych kobiet. Pamiętaj, nawet jeśli się zakochasz w czyimś zdjęciu, nie wysyłaj żadnych pieniędzy ludziom, których nie poznałaś osobiście”, ostrzega prawdziwy Thomas Lindegaard Madsen.

Scammerzy nie tylko kradną zdjęcia, lecz także fałszują dokumenty, by przekonać ofiarę, która może mieć wątpliwości, że są osobami, za które się podają. Wszystko po to, nawiązać z ofiarą intymną relację, a potem prosić o pieniądze.

Oszust, z którym rozmawiała reporterka, już pierwszego dnia stwierdził, że chce uczynić swoja rozmówczynię szczęśliwą. Powiedział, że wiele lat temu stracił żonę i bardzo szybko chce przenieść konwersację na Whatsapp. Dlaczego?

- Chce to zrobić, bo zdaje sobie sprawę, że ktoś może zgłosić jego konto randkowe na Facebooku i wskazać fałszywe zdjęcia. Wtedy konto zostanie zablokowane. A kiedy przeniesie rozmowę na WhatsApp, to będzie mógł wszystko kontynuować – wyjaśnia Joanna Bukowska, reporterka Uwagi!

Tymczasem druga z naszych reporterek nawiązuje kontakt z niejakim Arturem Mike'em, Amerykaninem z Bielska.

Mężczyzna, który twierdzi, że jest na misji ONZ używa zdjęć prawdziwego lekarza - lecz nie żołnierza, ale pediatry i biznesmena, Petera Wishnie.

Zaufanie

Zapewnienia o zaangażowaniu, budowaniu zaufania i wspólnej przyszłości, zwykle padają już pierwszego dnia korespondencji. Co także charakterystyczne, w większości przypadków scammerzy twierdzą, że ich rodzina: rodzice, żona, a czasem też dzieci - zginęli w tragicznych okolicznościach. To pierwsza próba wpłynięcia na nasze zaangażowanie.

- Takie zwierzenia zarezerwowane są raczej dla bardzo bliskich kontaktów. Kiedy ktoś opowiada nam taką historię, a my go nie znamy, to znaczy, że naprawdę pokłada w nas duże zaufanie. I tutaj rodzi się chęć odwzajemnienia, zgodnie z powszechną społecznie regułą wzajemności – tłumaczy Ada Maksim, psycholog społeczny z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

- Na pewno oni zdają sobie sprawę, że w taki sposób są w stanie taką osobę bardziej zaangażować – dodaje Ada Maksim.

ONZ

- Przedstawiał siebie jako samotnego mężczyznę, który wychowuje 15-letniego syna. Jego żona zmarła cztery lata temu. I chyba gdzieś mnie to ruszyło – przyznaje jedna z ofiar scammera. I dodaje: - To był pierwszy dzień. Mówił, że jest lekarzem, chirurgiem-ortopedą, pracującym w misji ONZ w Jemenie. I, że nazywa się David Alfred.

Osoba przedstawiająca się, jako David Alfred używa zdjęć prawdziwego lekarza - ale chirurga plastycznego z Toronto, doktora Martina Jugenburga. W odpowiedzi na nasz mail, Martin Jugenburg oświadczył, że wie o kradzieży jego tożsamości od lat, bezustannie zgłasza kolejne fałszywe profile posługujące się jego zdjęciami i czuje się tym sfrustrowany.

Zdarza, że scammerzy kradną całą tożsamość - zarówno zdjęcia jak i nazwisko a także zdjęcia rodziny.

- Odpisałam mu na Messengerze, że nie znam języka angielskiego, że będziemy się komunikować przez tłumacza Google. Zaproponował, że na WhatsAppie będzie prościej się komunikować. Opowiadał, że sam wychowuje córeczkę. Nie wiem, kiedy to się zaczęło, jak to się zaczęło, ale chyba już drugiego dnia pisaliśmy, że zależy nam na tej znajomości, że chcielibyśmy ją kontynuować – opowiada jedna z kobiet.

Kolejny oszust, który chętnie zaczyna korespondować z dziennikarką, przedstawia się, jako wojskowy lekarz na misji ONZ w Jemenie. Okazuje się, że zdjęcia należą do neuroanestezjologa z Londynu, atrakcyjnego geja.

- Przy zaangażowaniu często pojawia się chęć bycia konsekwentnym, bo jeżeli już rozmawiam z jakaś osobą, to, czemu mam nie rozmawiać dalej? Jeżeli spełniłam mniejszą prośbę, to, dlaczego nie mam spełnić większej. Dużo trudniej jest się wycofać, gdy pojawia się zaangażowanie – zwraca uwagę Ada Maksim.

Biuro informacji ONZ w Warszawie jest zasypywane telefonami i mailami od kobiet, które - często już po przelaniu pieniędzy - zorientowały się, że nie mają do czynienia z żołnierzem na misji pokojowej.

- Najczęściej [oszustem – red.] jest lekarz, który chce iść na emeryturę i osoba trzecia, czyli ewentualna ofiara, ma za to zapłacić – mówi Mariola Ratschka z biura informacji ONZ w Warszawie i zaznacza, że Organizacja nigdy nie pobiera pieniędzy w takich sytuacjach.

W jaki sposób internetowi oszuści namawiali do przelania pieniędzy nasze reporterki? Kim są kobiety, które nieświadomie wspierają scammerów w ich działaniach? Wkrótce druga część reportażu.

podziel się:

Pozostałe wiadomości